Ja miałam to samo z pokarmem. W szpitalu wogóle go nie było, ale Majkę przystawiałam żeby chociaż trochę go nachodziło. Musiałam dokarmiać butelką i mała tak się przyzwyczaiła przez te 2 dni że w domu gdy pojawiło się mleko (nie za wiele ale zawsze coś) to ona nie chciała ssać.
Ja przeryczałam cały dzień
a mąż wymyślał sposób jak ją przekonać do ssania. Kupił laktator i osłonki na piersi. Najpierw wzięłam trochę mleka w strzykawkę i spróbowałam met. "po palcu" no i to wyszło, ale jak to zrobić z piersią
. Założyłam osłonkę wzięłam strzykawkę z mlekiem i przystawiając małą do piersi wyciskałam mleko na osłonkę i ona w ten sposób załapywała cyca. W ten sposób nauczyła się ciągnąć, a jak miałam już troszkę więcej mleka to i strzykawka nie była potrzebna. Teraz ładnie już ciągnie, ale czasami mojego mleczka jej braknie więc na noc albo w środku nocy dostaje trochę z butelki ale to w ostateczności. Są to już coraz rzadsze butelki ale są. Ja mam coraz więcej pokarmu i mam nadzieję że ta ilość będzie się zwiększać. Tego samego życzę i tobie. Warto jest się namęczyć żeby karmić piersią. Powodzenia
Anne, Kalemeon, Meganne, MisiaM - dziewczyny co dzień o was myślę kiedy wasze maluszki zechcą się z wami przywitać. Trzymam za was mocno kciuki.