Ja nie chce byc zlosliwa ale moze dobrze ze te Gaduły narazie znikna bo ja nie wyrabia z czytaniem
Dziewczyny! powiedzcie mi, czy Was tez tak czesto boli glowa? Poradzcie jakies domowe sposoby bo ja chyba zaraz oszaleje... :-baffled: Tym bardziej ze ja cierpie na migreny a w ciazy nie moge brac moich lekow i dupa blada :-(
nie chciałaś być złośliwa, ale Ci nie wyszło za karę - wróciłam hehe
mnie często bolała głowa, jak już naprawdę nie wytrzymywałam (całe dwa razy sie zdarzyło) to wzięłam apap, a tak - cisza, ciemno, łóżeczko, ciepłe okłady na czółko, i inhalacja ale mnie bardziej zatoki bolały... od jakiegoś czasu cisza (puk puk w niemalowane by nie zapeszać!) czego i Tobie życzę:-)
Kochane spałam, zwolniłam się z pracy pojechałam do domu tak mnie brzuch bolał tak u góry flaki jakby mi ktoś sciskał, zjadłam śniadanie i się zaczeło, może mi coś zaszkodziło, takie miałam skórcze tak mnie żołądek bolał że aż mnie kregosłup bolał, w domu wziełam nospe i wypiłam miętówkę i mi przeszło....masakra, miała jakaś już tak, bałam się że to jelitówka chyba bym se w łeb strzeliła.......teraz zajadam zupkę warzywną zobaczymy co bedzie dalej.....
biedulko...mam nadzieję, że już lepiej??trzymaj się :*
dobra Kobitki ja już się zmywam do domku obiadek zrobić i odpoczywać:-) Oczy mi wysiądą od tego komputera ale jutro jak się wyśpię to będę z Wami siedzieć od rana a tak to będę się weekendować Milego popołudnia i wieczorku:-)
trzymaj się Patrycja, spokojnego wieczorku!! aha - dołączam do Ciebie i reszty "egzotycznych" - od 2 dni wcinam duuużo i większość, w nocy mąż leciał po pączki z budyniem
naleśniki?
mhm...zjadłabym...
naleśniki, mam wszystko. Będą naleśniki z jabłkami prazonymi. Wyciągnę z zapasów słoik jabłek a dla mojego głodomora zrobie ze szpinakiem
uuuuuhhhhh ze szpinkiem...mhm...bardzo chętnie bym zjadła....
Witajcie lootuweczki!
Odkąd sobie poszłam nie naskrobałyście tutaj dużo...
Więc, tii z przyjaciółką przekształciła się na ogromny deser lodowy, z bitą śmietaną i owocami, mówie Wam, pycha!
Na wizytę poszłam z mężem, nie wycował się! Zdziwił się tylko, że w poczekalni tyle mężczyzn ze swoimi żonami było!
Adaś walczył, nie chciał dać się zmierzyć! Skakał, ruszał się... a lekarz tylko próbował małego zmierzyć! Rączką machał, nóżkami kopał...
Mój mąż był zachwycony! Znalazł z lekarzem wspólny język, i już ja i Adaś nie byliśmy ważni hehe,
Najważniejsze, że wszystko jest w porządku, mały waży 260g i z USG znów zmienia mi się termin na 10.02. Ale i tak pozostaje przy 17.02 wyliczonym z @.:-)
Najeli super wieści!!gratuluję małego wiercipięty termin też mi się podoba, bo jest taki jak mój nie dość że razem zamieszkamy to byśmy miały duchowe bliźniaki