Z teściową to chyba zawsze są problemy...
Z moją nie mam problemów typu, że źle wychowuję dzieci bo nie jestem ich matką. Zresztą tylko spróbowała by mi coś zarzucić w momencie gdy to ja ich wychowuję i utrzymuje.
Natomiast czepia się zawsze i mnie i męża. Dzieci są źle ubrane (w sensie za ciepło lub za zimno) albo dla odmiany za dużo ciuchów im kupuje. Jedzą za dużo słodyczy ale jak tylko ona do nich przyjeżdża
to z reklamówką słodyczy. To jest po protu typ kobiety, że co bym nie robiła będzie źle i ona wie najlepiej. Ale mąż za mną murem stoi i gdy tylko jest problem większy broni i mnie i potrafi ją ustawić do pionu, więc wie, że na zbyt wiele pozwolić sobie nie może. Najbardziej denerwuje mnie gdy podważa mój autorytet. Ja dzieciom na coś pozwalam a ona zabrania lub na odwrót. Zresztą o to też kiedyś była potężna awantura i ulało się trochę ze mnie w jej kierunku. Ale generalnie nie jest źle...
Najbardziej wkurza mnie mamuśka dzieci i to nie dlatego, że była kiedyś z moim mężem bo wiem, że to była totalna klapa ale dlatego, że przez nią od paru lat tułamy się po sądach co dwa trzy miesiące kolejna sprawa (w marcu kumulacja dwie pod rząd) i dzwoni opowiadając dzieci śmieci. Ostatnio ma nową taktykę obiecuje, że wyśle prezenty, wysyła je potem przez miesiąc a jak dochodzi co do czego to zabawki lub tym podobne się zepsuły (cóż za niesamowita historia, zepsute zapakowane, nie używane zabawki!) a potem wysyła im skarpetki i majtki d których ich szafki się uginają. To dla dzieci jest niesamowita frajda a dla nas jaka pomoc
Szok!
Z moją nie mam problemów typu, że źle wychowuję dzieci bo nie jestem ich matką. Zresztą tylko spróbowała by mi coś zarzucić w momencie gdy to ja ich wychowuję i utrzymuje.
Natomiast czepia się zawsze i mnie i męża. Dzieci są źle ubrane (w sensie za ciepło lub za zimno) albo dla odmiany za dużo ciuchów im kupuje. Jedzą za dużo słodyczy ale jak tylko ona do nich przyjeżdża
to z reklamówką słodyczy. To jest po protu typ kobiety, że co bym nie robiła będzie źle i ona wie najlepiej. Ale mąż za mną murem stoi i gdy tylko jest problem większy broni i mnie i potrafi ją ustawić do pionu, więc wie, że na zbyt wiele pozwolić sobie nie może. Najbardziej denerwuje mnie gdy podważa mój autorytet. Ja dzieciom na coś pozwalam a ona zabrania lub na odwrót. Zresztą o to też kiedyś była potężna awantura i ulało się trochę ze mnie w jej kierunku. Ale generalnie nie jest źle...
Najbardziej wkurza mnie mamuśka dzieci i to nie dlatego, że była kiedyś z moim mężem bo wiem, że to była totalna klapa ale dlatego, że przez nią od paru lat tułamy się po sądach co dwa trzy miesiące kolejna sprawa (w marcu kumulacja dwie pod rząd) i dzwoni opowiadając dzieci śmieci. Ostatnio ma nową taktykę obiecuje, że wyśle prezenty, wysyła je potem przez miesiąc a jak dochodzi co do czego to zabawki lub tym podobne się zepsuły (cóż za niesamowita historia, zepsute zapakowane, nie używane zabawki!) a potem wysyła im skarpetki i majtki d których ich szafki się uginają. To dla dzieci jest niesamowita frajda a dla nas jaka pomoc
Szok!