blue_girl
Zaciekawiona BB
Tak, tak, macie rację - ka32sia i aga221122. To, my potwory - macochy. Dziekujemy Wam, że Wy wspaniałe matki dajecie nam swoje bezcenne rady i wygłaszacie tu opinie na tematy o których macie zerowe pojęcie - w końcu żadna z Was macochą nie jest.
Co do córki, którą tatą zostawił - jak rozumiem, zawsze była w porządku i o nowej kobiecie taty myslała w samych superlatywach. Otóż nie moja droga, moi rodzice też się rozstali i tata ma nową parterkę I wiem, co się o niej myśli bo sama tak myślałam. Bo tak jest najprościej.
I wkurza mnie, że logujecie się tutaj: poczytacie kilka postów i stajecie na niewiadomo jakim piedestale, z którego nas krytykujecie., Wy wspaniałe Matki. Skoro tak was wkurzamy, to po co wogóle to czytacie? Łatwo tak wpaść zmieszać z błotem, że jesteśmy podłe, złe, że nienawidzimy tych dzieciaków.
Nie wiecie, ile miłości musi mieć kobieta, żeby znaleźć w swoim miejscu serce dla cudzego dziecka - zwłaszcza gdy ono jest egoistyczne i samoloubne. Że wiele razy muszę zastępowac jej mamę - chociaż wcale tego nie chcę, bo uważam że to nie moja rola. Ale wspaniała mama nie ma czasu iść na wywiadówkę, albo kupić z małą nowej spódnicy, albo iść do dentysty, albo do lekarza, bo na przykład nowy facet ma dzisiaj wolne. A mała nie chce iść z tatą, bo tata to facet. Potem oczywiście usłyszę , że nie jestem jej mamą, i ona nie będzie jadła obiadu.
Nasi partnerzy powinni oczywiście poświęcić się na ołtarzu miłości do swoich dzieci, i żyć sami, ładując w te dzieci nie wiadomo ile kasy. Każdy ma prawo do szczęścia, ja osobiście życzę go córce mojego faceta i jego eksiowej - byle nie cudzym kosztem.
Czuję się teraz jak potwór, że zamiast ulec łzom małej (jak robi to mama, bo nie umie gotować) i jeść po raz kolejny obiad w McDonaldsie, jemy go w domu.
Co do buntowania dzieci - wybacz aga221122, ale nie będe udawać, że jestem taka jak wspaniała mama - czyli nie pracuję, nie mam studiów, jedyna rozyrwka to dla mnie tv, a każdego oceniam przez pryzmat ile ma kasy i co może mi kupić.
I moge Wam opisać jeszcze mnóstwo innych okropieństw jakie specjalnie, perfidnie robię tej małej: że zamist gapienia się w tv 8 h, musi przez godzinę poczytać ksiązkę, że nie może zostawiac brudnych naczyć na środku stołu, że dzisiaj zamist kupienia nowej barbie pójdziemy wszyscy razem do muzem, bo jest fajna wystawa dla dzieci, że zamiast kupienia komórki hello kiti, dostanie komplet encyklopedii - bo nie ma go w domu, że M. i ja ustaliliśmy, że lekcje mają być zrobione i sprawdzone, jesli nie on, to ja je sprawdzę (bo mama woli obejrzec telenowelę). Tak, przyznaję Wam rację - jestem podła i wstrętna, najgorsza na świecie. Dziękuję, że taki ignorantki jak Wy po raz kolejny mi to uświadamiają.
Co do córki, którą tatą zostawił - jak rozumiem, zawsze była w porządku i o nowej kobiecie taty myslała w samych superlatywach. Otóż nie moja droga, moi rodzice też się rozstali i tata ma nową parterkę I wiem, co się o niej myśli bo sama tak myślałam. Bo tak jest najprościej.
I wkurza mnie, że logujecie się tutaj: poczytacie kilka postów i stajecie na niewiadomo jakim piedestale, z którego nas krytykujecie., Wy wspaniałe Matki. Skoro tak was wkurzamy, to po co wogóle to czytacie? Łatwo tak wpaść zmieszać z błotem, że jesteśmy podłe, złe, że nienawidzimy tych dzieciaków.
Nie wiecie, ile miłości musi mieć kobieta, żeby znaleźć w swoim miejscu serce dla cudzego dziecka - zwłaszcza gdy ono jest egoistyczne i samoloubne. Że wiele razy muszę zastępowac jej mamę - chociaż wcale tego nie chcę, bo uważam że to nie moja rola. Ale wspaniała mama nie ma czasu iść na wywiadówkę, albo kupić z małą nowej spódnicy, albo iść do dentysty, albo do lekarza, bo na przykład nowy facet ma dzisiaj wolne. A mała nie chce iść z tatą, bo tata to facet. Potem oczywiście usłyszę , że nie jestem jej mamą, i ona nie będzie jadła obiadu.
Nasi partnerzy powinni oczywiście poświęcić się na ołtarzu miłości do swoich dzieci, i żyć sami, ładując w te dzieci nie wiadomo ile kasy. Każdy ma prawo do szczęścia, ja osobiście życzę go córce mojego faceta i jego eksiowej - byle nie cudzym kosztem.
Czuję się teraz jak potwór, że zamiast ulec łzom małej (jak robi to mama, bo nie umie gotować) i jeść po raz kolejny obiad w McDonaldsie, jemy go w domu.
Co do buntowania dzieci - wybacz aga221122, ale nie będe udawać, że jestem taka jak wspaniała mama - czyli nie pracuję, nie mam studiów, jedyna rozyrwka to dla mnie tv, a każdego oceniam przez pryzmat ile ma kasy i co może mi kupić.
I moge Wam opisać jeszcze mnóstwo innych okropieństw jakie specjalnie, perfidnie robię tej małej: że zamist gapienia się w tv 8 h, musi przez godzinę poczytać ksiązkę, że nie może zostawiac brudnych naczyć na środku stołu, że dzisiaj zamist kupienia nowej barbie pójdziemy wszyscy razem do muzem, bo jest fajna wystawa dla dzieci, że zamiast kupienia komórki hello kiti, dostanie komplet encyklopedii - bo nie ma go w domu, że M. i ja ustaliliśmy, że lekcje mają być zrobione i sprawdzone, jesli nie on, to ja je sprawdzę (bo mama woli obejrzec telenowelę). Tak, przyznaję Wam rację - jestem podła i wstrętna, najgorsza na świecie. Dziękuję, że taki ignorantki jak Wy po raz kolejny mi to uświadamiają.