Hej dziewczyny. B. wrócił koło południa i tak cały dzień przeleżeliśmy we wyrku
Wieczorem pojechałam do teściów odebrać Julię i.....podnieśli mi tak cisnienie, taka wkurzona weszłam do domu,B. już wiedział, że coś nie gra ale przy dzieciakach nie chciałam opowiadać. W ogóle nie chciałam ale nalegał i w końcu mu powiedziałam. No i co? Wkurzył się tylko i zasmucił. A mianowicie jak pisałam przyjęcie weselne robimy u teściów w restauracji. Oni nawet chcieli obiad robić itd ale my się nie zgodzilismy. Powiedziałam im dziś,że wymyślimy,że żeby nie siedzieć i nudno nie było to zrobimy jakieś fajne zabawy. Że będzie muzyka,że B.podlaczy kompa i tubę i potańczymy. To wiecie co?? Powiedzieli, że nie będzie rządnej glosnej muzyki,że żadnej muzyki nowoczesnej jak już to starodawne,pomysł im się nie spodobał z zabawami,teściowa chciała by wszystkim zarządzać. Nawet mi mówiła jaką długa sukienkę mam kupić. A ja się wkur...i mówię,że co to pogrzeb? Na czarno najlepiej,obiad zjeść,kawę wypić i do domu? To jest nasz dzień i my decydujemy jak będzie wyglądał!! A nie jak na pogrzebie i co to wgl ma być! B. Mowi,że dobrze powiedziałam. A jutro jeszcze powirm,że jak robią problem to mogli wcześniej powiedzieć poszukali byśmy sali i w du... z kosztami. Dodam,że albo przystaną na to jak my chcemy albo zrobimy tak jak chcielismy na samym początku tzn tylko my, świadkowie i dzieci. Potem obiad razem bez żadnych gości, rodziców itp. Powiedzcie mi czy dobrze zrobilam,że tak powiedziałam? Czy mogłam lepiej trzymać mordę??