reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wahania - czy próbować zachodzić w ciążę po poronieniu

Dziewczyny kochane podpowiedzcie mi czy progesteron na poziomie 22,2 ng/ ml na samym początku ciąży (3tydzien) jest ok? To moja druga ciąża, pierwsza poroniłam. Lekarka kazała brać duphaston od pozytywnego testu i tak też robię
Dobry poziom. Trzeba też brać pod uwagę, że badanie nie musi wykryc najwyższego poziomu. Miałam w okolicy terminu spodziewanej miesiączki poziom 17 i cała ciążę przeszłam bez ani jednej tabletki. W innej ciąży w takiej sytuacji miałam plamienia i brałam duphaston. Tez poroniłam ciążę pierwsza (progesteronu wtedy nie badałam). Wklejam link do norm. Wielu lekarzy uważa, że te normy są przesadzone (za wysokie)
 
reklama
Dziękuję bardzo za odpowiedź, przeczytałam artykuł i faktycznie wszystko ok. Moje badanie było wykonane w 22dc czyli 3 dni przed spodziewana miesiączka. W poniedziałek idę powtórzyć betę, myślisz że jest sens powtarzac progesteron czy dopiero za jakiś czas powtórzyć?
Dobry poziom. Trzeba też brać pod uwagę, że badanie nie musi wykryc najwyższego poziomu. Miałam w okolicy terminu spodziewanej miesiączki poziom 17 i cała ciążę przeszłam bez ani jednej tabletki. W innej ciąży w takiej sytuacji miałam plamienia i brałam duphaston. Tez poroniłam ciążę pierwsza (progesteronu wtedy nie badałam). Wklejam link do norm. Wielu lekarzy uważa, że te normy są przesadzone (za wysokie)
 
Dziękuję bardzo za odpowiedź, przeczytałam artykuł i faktycznie wszystko ok. Moje badanie było wykonane w 22dc czyli 3 dni przed spodziewana miesiączka. W poniedziałek idę powtórzyć betę, myślisz że jest sens powtarzac progesteron czy dopiero za jakiś czas powtórzyć?
A dalej bierzesz duphaston? Ja bym nie badała już progesteronu (finanse i chęć oszczędzenia sobie nerwów w związku z interpretowaniem wyniku)
 
Dziewczyny co tu tak cicho?
@Wielka Mi :) co tam u Ciebie?
@MalyGosc jak tam się czujecie?
U nas dni tak szybko teraz mijają, ze szok. Człowiek zanim się obejrzy a tu już kilka tygodni minęło...
U nas całkiem spoko... Lekarka, która diagnozowała nam Olka z powodu przedłużającej się żółtaczki zleciła profilaktycznie badanie moczu PCR na cytomegalię. Byłam spokojna, bo robiłam wszystkie badania infekcyjne i na początku ciąży i na końcu i cmv w igm wyszedł ujemny, a igg dodatni. Czyli przechodziłam kiedyś tam. A wynik u Małego dodatni... Załamka. Zryczałam się cała.
Tym bardziej, że wynik dostaliśmy jak już miał 9 tygodni, czyli stanowczo za późno, żeby stwierdzić czy wirus cmv w moczu jest wrodzony czy nabyty. A na wynik czekaliśmy prawie 4 tygodnie, przez co cała żółtaczka zdążyła już minąć.
Szybko prywatnie zrobiliśmy wszystkie badania, morfologie zwykłe i z rozmazem, usg przezciemiączkowe i jamy brzucha, próby wątrobowe, badania okulistyczne, badania laryngologiczne i audiologiczne.... Był moment, że raz w tygodniu byliśmy na pobraniu krwi i kłuli te moje małe dziecię bezlitośnie, wyciskali krew po kropelce do próbowki... Masakra. Wszystko z badań wychodziło wzorowo. W końcu zaczęliśmy coś tej naszej pediatrycznej specjalistce nie ufać. Wszystkie badania chciała robić w swojej klinice, a na każdej wizycie zapominała po co do niej przychodzimy i raczyła nas wytartymi frazesami, które słyszeliśmy na pierwszej wizycie. Całkiem przypadkowo, na szczepieniu, pediatra była równiez specjalistka od chorób zakaźnych. Obejrzała wyniki, szczegółowo obejrzała Małego, zleciła poradnię w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie zajmują się dziećmi z cytomegalią.
Spędziliśmy w Centrum pół dnia, powtórzono nam wszystkie badania. Wszystko wyszło dobrze :) Co prawda we krwi nadal wykrywają dna wirusa, ale pewnie zostanie mu już do końca życia. Nie mogą stwierdzić czy wrodzona infekcja czy nabyta, mogą tylko się domyślać. Ale najważniejsze, że z Małym wszystko jest dobrze, rozwija się cudownie, mamy teraz super opiekę
Ale tyle nerw co zjedliśmy, ile łez wylaliśmy to nasze

A jak u Ciebie?? Jak Fasolka?? Rośnie w brzusiu??
Przeleciałam na szybko posty i widziałam, że przejmujesz się trochę wagą :) Daj, że spokój :) Spadnie, czy tego chcesz czy nie :)
 
U nas dni tak szybko teraz mijają, ze szok. Człowiek zanim się obejrzy a tu już kilka tygodni minęło...
U nas całkiem spoko... Lekarka, która diagnozowała nam Olka z powodu przedłużającej się żółtaczki zleciła profilaktycznie badanie moczu PCR na cytomegalię. Byłam spokojna, bo robiłam wszystkie badania infekcyjne i na początku ciąży i na końcu i cmv w igm wyszedł ujemny, a igg dodatni. Czyli przechodziłam kiedyś tam. A wynik u Małego dodatni... Załamka. Zryczałam się cała.
Tym bardziej, że wynik dostaliśmy jak już miał 9 tygodni, czyli stanowczo za późno, żeby stwierdzić czy wirus cmv w moczu jest wrodzony czy nabyty. A na wynik czekaliśmy prawie 4 tygodnie, przez co cała żółtaczka zdążyła już minąć.
Szybko prywatnie zrobiliśmy wszystkie badania, morfologie zwykłe i z rozmazem, usg przezciemiączkowe i jamy brzucha, próby wątrobowe, badania okulistyczne, badania laryngologiczne i audiologiczne.... Był moment, że raz w tygodniu byliśmy na pobraniu krwi i kłuli te moje małe dziecię bezlitośnie, wyciskali krew po kropelce do próbowki... Masakra. Wszystko z badań wychodziło wzorowo. W końcu zaczęliśmy coś tej naszej pediatrycznej specjalistce nie ufać. Wszystkie badania chciała robić w swojej klinice, a na każdej wizycie zapominała po co do niej przychodzimy i raczyła nas wytartymi frazesami, które słyszeliśmy na pierwszej wizycie. Całkiem przypadkowo, na szczepieniu, pediatra była równiez specjalistka od chorób zakaźnych. Obejrzała wyniki, szczegółowo obejrzała Małego, zleciła poradnię w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie zajmują się dziećmi z cytomegalią.
Spędziliśmy w Centrum pół dnia, powtórzono nam wszystkie badania. Wszystko wyszło dobrze :) Co prawda we krwi nadal wykrywają dna wirusa, ale pewnie zostanie mu już do końca życia. Nie mogą stwierdzić czy wrodzona infekcja czy nabyta, mogą tylko się domyślać. Ale najważniejsze, że z Małym wszystko jest dobrze, rozwija się cudownie, mamy teraz super opiekę
Ale tyle nerw co zjedliśmy, ile łez wylaliśmy to nasze

A jak u Ciebie?? Jak Fasolka?? Rośnie w brzusiu??
Przeleciałam na szybko posty i widziałam, że przejmujesz się trochę wagą :) Daj, że spokój :) Spadnie, czy tego chcesz czy nie :)
Ech no to rzeczywiście przeżyliście, ale najważniejsze, że wszystko ok ☺️. Też pamiętam jak chodziłam na pobrania krwi z synem. Najpierw, bo ciągle płakał i ja już nie wiedziałam co mu jest a wszystko było ok. Potem, jak miał 3 miesiące, to miał anemię i dostawał żelazo i bolał go brzuszek, to też dosyć często chodziliśmy sprawdzić, czy już można odstawić żelazo. Też mu tak wyciskali krew do takiej rurki cienkiej... Ech.
Tak pisałam o wadze, bo raz przytyłam 3kg i położna marudziła, ale w sumie się nie przejmuję, ważne, żeby Mała była zdrowa. No leci ten czas, ja niedawno robiłam test a dziś już 34+4. Także już z górki. Z jednej strony się boję, z drugiej się cieszę.
 
Ech no to rzeczywiście przeżyliście, ale najważniejsze, że wszystko ok ☺️. Też pamiętam jak chodziłam na pobrania krwi z synem. Najpierw, bo ciągle płakał i ja już nie wiedziałam co mu jest a wszystko było ok. Potem, jak miał 3 miesiące, to miał anemię i dostawał żelazo i bolał go brzuszek, to też dosyć często chodziliśmy sprawdzić, czy już można odstawić żelazo. Też mu tak wyciskali krew do takiej rurki cienkiej... Ech.
Tak pisałam o wadze, bo raz przytyłam 3kg i położna marudziła, ale w sumie się nie przejmuję, ważne, żeby Mała była zdrowa. No leci ten czas, ja niedawno robiłam test a dziś już 34+4. Także już z górki. Z jednej strony się boję, z drugiej się cieszę.
Ja zaczęłam podchodzić bardzo optymistycznie do całej sprawy z ciążą i porodem :D chyba na moje nieszczęście :p ale w razie "W" i tak będzie cesarka :D
Ech, zazdroszczę Ci tego 34tc :) uważam, że te końcowe tygodnie są najfajniejsze, bynajmniej u mnie tak było. Pewnie dlatego, że teraz uważam, że strach ma tylko wielkie oczy. U nas zapadła decyzja o kolejnym dziecku, ale odczekamy jeszcze tak, żeby urodziło się jak Olek skończy 2 lata chociaż.
U nas zapadła kolejna też ważna decyzja, wyznaczyliśmy datę ślubu kościelnego z całą tą otoczką sukien, dodatków, przystrajania :) za jednym zamachem ochrzcimy Olka, więc wielkie wydarzenie. Mam jedynie nadzieję tylko, że cała ta pandemia nie pokrzyżuje nam jakoś planów
 
Ja zaczęłam podchodzić bardzo optymistycznie do całej sprawy z ciążą i porodem :D chyba na moje nieszczęście :p ale w razie "W" i tak będzie cesarka :D
Ech, zazdroszczę Ci tego 34tc :) uważam, że te końcowe tygodnie są najfajniejsze, bynajmniej u mnie tak było. Pewnie dlatego, że teraz uważam, że strach ma tylko wielkie oczy. U nas zapadła decyzja o kolejnym dziecku, ale odczekamy jeszcze tak, żeby urodziło się jak Olek skończy 2 lata chociaż.
U nas zapadła kolejna też ważna decyzja, wyznaczyliśmy datę ślubu kościelnego z całą tą otoczką sukien, dodatków, przystrajania :) za jednym zamachem ochrzcimy Olka, więc wielkie wydarzenie. Mam jedynie nadzieję tylko, że cała ta pandemia nie pokrzyżuje nam jakoś planów
Oooo to widzę same dobre zmiany u Ciebie. No trzymam kciuki, mała różnica wieku jest fajna, ale też jest ciężko. Moja koleżanka ma różnicę wieku 2,5 roku. Teraz już córka jej ma 2,5 roku a synek 5. Bawią się razem, ale początki były ciężkie. Coś za coś. U mnie będzie 10 lat różnicy 🙈, ale myślę, że powinno być dobrze. Syn już sam się ogarnia, w razie czego przypilnuje, będzie git.
Ooo a tylko ślub, czy przyjęcie weselne też? Teraz przy tej pandemii, to ciężko cokolwiek planować. Ja też właśnie zastanawiam się co ze chrzcinami, myślę o wakacjach, wtedy lokale powinny być otwarte, bo nie wyobrażam sobie robić imprezy w domu, tylko z drugiej strony obawiam się o ceny. Ja w zeszłym roku płaciłam dużo mniej za przyjęcie komunijne syna niż w tym roku koleżanka będzie płacić w tym samym lokalu. Ceny strasznie poszybowały w górę.
Datę ślubu już macie?
 
Oooo to widzę same dobre zmiany u Ciebie. No trzymam kciuki, mała różnica wieku jest fajna, ale też jest ciężko. Moja koleżanka ma różnicę wieku 2,5 roku. Teraz już córka jej ma 2,5 roku a synek 5. Bawią się razem, ale początki były ciężkie. Coś za coś. U mnie będzie 10 lat różnicy 🙈, ale myślę, że powinno być dobrze. Syn już sam się ogarnia, w razie czego przypilnuje, będzie git.
Ooo a tylko ślub, czy przyjęcie weselne też? Teraz przy tej pandemii, to ciężko cokolwiek planować. Ja też właśnie zastanawiam się co ze chrzcinami, myślę o wakacjach, wtedy lokale powinny być otwarte, bo nie wyobrażam sobie robić imprezy w domu, tylko z drugiej strony obawiam się o ceny. Ja w zeszłym roku płaciłam dużo mniej za przyjęcie komunijne syna niż w tym roku koleżanka będzie płacić w tym samym lokalu. Ceny strasznie poszybowały w górę.
Datę ślubu już macie?
Tak, mamy 17.07. Wesele od razu skreśliliśmy i akurat pandemia w tym temacie jest nam baaardzo na rękę :D
Przynajmniej nikt się nie obrazi :D chyba :p
My średnio lubimy chodzić po weselach i nie widzimy siebie w centrum tych weselnych wydarzeń. Zatem zostajemy przy przyjęciu na maks. 40 osób. Już mamy zarezerwowany namiot weselny, bo przyjęcie robimy w ogrodzie u teściów, więc o lokal się nie martwimy. Gorzej z sąsiadami, którzy jako życzliwi mogą zadzwonić na policję i powiadomić o nielegalnym zgromadzeniu i nie zachowaniu dystansu społecznego :D

Moja siostra jest ode mnie ponad 8 lat starsza i powiem Ci, że dobry kontakt złapałyśmy dopiero ja wyjechała na studia. A tak to ona przez tyle lat była rozpieszczaną jedynaczką, wszystko było dla niej i zjawiło się takie małe coś czemu trzeba wszystko podporządkować. Później kablowałam na nią ze wszystkim :D, więc też miłości nie było. Ale jak wyjechała to nasze stosunki się poprawiły :)

Ale u naszego kuzyna dziewczyny jest sytuacja, że ona ma 21 lat a jej mama urodziła tydzień temu małego szkraba. I 21 lat to jest dopiero różnica!
 
reklama
Tak, mamy 17.07. Wesele od razu skreśliliśmy i akurat pandemia w tym temacie jest nam baaardzo na rękę :D
Przynajmniej nikt się nie obrazi :D chyba :p
My średnio lubimy chodzić po weselach i nie widzimy siebie w centrum tych weselnych wydarzeń. Zatem zostajemy przy przyjęciu na maks. 40 osób. Już mamy zarezerwowany namiot weselny, bo przyjęcie robimy w ogrodzie u teściów, więc o lokal się nie martwimy. Gorzej z sąsiadami, którzy jako życzliwi mogą zadzwonić na policję i powiadomić o nielegalnym zgromadzeniu i nie zachowaniu dystansu społecznego :D

Moja siostra jest ode mnie ponad 8 lat starsza i powiem Ci, że dobry kontakt złapałyśmy dopiero ja wyjechała na studia. A tak to ona przez tyle lat była rozpieszczaną jedynaczką, wszystko było dla niej i zjawiło się takie małe coś czemu trzeba wszystko podporządkować. Później kablowałam na nią ze wszystkim :D, więc też miłości nie było. Ale jak wyjechała to nasze stosunki się poprawiły :)

Ale u naszego kuzyna dziewczyny jest sytuacja, że ona ma 21 lat a jej mama urodziła tydzień temu małego szkraba. I 21 lat to jest dopiero różnica!
No to idziecie pełną parą. To pewnie przygotowania idą pełną parą ☺️.
Co do dużej różnicy wieku wiem coś o tym 🤣. Ja mam dwóch braci jeden starszy o 15 a drugi o 20 lat, także ten starszy mógłby być moim ojcem 🤣. Nooo powiem Ci jak ja byłam mała to tak nie pamiętam, ale już taka trochę starsza, to ja nawet wstydziłam się szczególnie tego starszego brata, tym bardziej, że jak już pamiętam, to on już miał swoją rodzinę i nie mieszkał znami. Dopiero jak już byłam dorosła to te kontakty zaczęły być normalne, bo w końcu byłam kompanem do rozmowy a nie taki małolat 🤣.
 
Do góry