U mnie z kolei jest prawdopodobieństwo wystąpienia skazy białkowej u młodego.
Objawy: krostki (pojedyncze lub skupiska) na policzkach i na czole. Łokcie, uda, łydki w skupiskach krostek (szorstkie). Dodatkowo wodniste, zielonkawe kupy przy każdym jedzeniu. Kupy brzydko pachną i mają śluz.
Pani pediatra kazała odstawić tylko mleko świeże. Ja poczytałam w necie i odstawiłam cały nabiał i jajka (oprócz tego nie jem kakao, cytrusów). Odstawiłam w ten sposób, że nawet jeśli na etykiecie masła roślinnego napisali, że w składzie jest serwatka to nie jem. Zaczęłam po Świętach.
Kupy się unormowały, skórę leczymy Emolium (kąpiele i krem). 2 tygodnie temu zrobiłam test ze zjedzeniem żółtka jajka - wynik: buzia czerwona, z krostkami, brzydkie kupki. Od tego czasu znów jem bez jajek i bez drobiu. Kilka dni temu zjadłam mięsko z kurczaczka z rosołu (dwa dni pod rząd) objawy wróciły. Kupy są co karmienie, wodniste, śmierdzące, itp. Wychodzi na to, że chyba Mati reaguje na kurę (i mięsko i jajka). Jak wszystko wróci do normy to spróbuję zjeść jakiś biały ser lub śmietanę i zobaczę efekty.
Oprócz kup i tej wysypki skórnej dziecko jest radosne, uśmiechnięte. Rozwija się dobrze. Super przybiera na wadze. Nie ma problemów z brzuszkiem.
Mam nadzieję, że ustrojstwo przejdzie szybko, bo nie chciałabym aby był alergikiem. No i na dodatek ja - matka karmiąca - niewiele już jem i chyba w jakąś depresję wpadnę
jeszcze trochę o śluzie w kupce. Moja pediatra mówi, że odrobina śluzu będzie zawsze (bo śluz wyściela jelita, bo dzieci połykają ślinę). Internet pisze, że gołym okiem na pieluszce nie powinno być widać śluzu, tylko po złożeniu jej i rozłożeniu może się odrobina ciągnąć (i to dla odpowiednio świeżo zrobionej kupki). Jeśli natomiast widzimy skupiska śluzu na pieluszce, lub takie "glutki" to może to oznaczać, że coś niepokojącego się może dziać.