M
Myszaaaa
Gość
Nie. Nikt nie siedzi w niczyich butach. Każdy ma swój krzyż. i tyle.
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Wiemy ze mialas chore dziecko dlatego ucieszyliśmy się ze dostalas kolejna szanse zeby zostać mamą. Ale ty nie chcesz z tego skorzystać bo na start zakładasz ze historia sie powtorzy. Nie wiesz co tym razem by było. A każde poczęte dziecko ma prawo mieć szanse dostać życie.Miałam chore dziecko. Nikt mi nie zaproponował żadnego rozwiązania. Zadnego. Nie wiecie jak to jest być ciekawym przypadkiem medycznym, który każdy koniecznie chce zobaczyć. Tak, wiem nie jestem pierwsza i ostatnia. Ale wiem jak to jest czuć się bezsilnym. Kiedy człowiek już jakoś się pogodził- a okazuje się jeszcze gorzej. Nie życzę żadnej z Was takiego porodu jaki miałam- i tu nie chodzi wcale o ból tylko o samotność i cierpienie. Obyście nigdy nie musiały przeżywać takiej sytuacji. Chciałam się podzielić swoimi odczuciami teraz ale już mnie prawie na stosie spalili. Proszę moderatora o zamknięcie tego tematu. Dziękuję.
Jak dla mnie to Ty chcesz potwierdzenia ze robisz dobrze, bo sama nie wiesz co chcesz zrobić. No ode mnie tego potwierdzenia nie dostaniesz, przykro mi.Nie. Nikt nie siedzi w niczyich butach. Każdy ma swój krzyż. i tyle.
Nie, Ty po prostu sama nie wiesz czego chcesz. Ty potrzebujesz pomocy z zewnątrz, kogoś, kto pomoże Ci się uporać z Twoimi demonami.Nie szukam u nikogo potwierdzenia. Nikt za mnie mojego życia nie przeżyje.
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi i za wsparcie oraz proszę moderatora o zamknięcie tematu.
dziękuję Destino.Nie ma jak zjechac kogoś o zostawić samego. Każdy z nas popełnia różne błędy, nawet te ciężkie. Bicie po głowie nie sprawi, że czas się cofnie, albo, że nagle zmieni się zdanie. Liczy się perspektywa. Fajnie się mówi o innych....
Mysza, nie mam siły, by teraz pisać, jest późno. Więc tylko w kilku zdaniach. Moim zdaniem na usunięcie masz czas. Możesz to zrobić potem. Możesz dać sobie ten czas na przemyślenie, choćby właśnie te 3 tygodnie do serduszka. Jeśli go nie będzie, to sytuacja są się rozwiąże. Jeśli serduszko będzie, ty możesz być już w innym miejscu postrzegania rzeczywistości, bliżej chęci zostania ziemska mama. Przyznam, że w głębi serca na to liczę. Żyje w pryzmacie aborcji i jej wieloletnich konsekwencji, choć to nie ja usunęłam. Wtedy też ta osoba myślała, że to jedyne rozwiązanie. Dziś jest innego zdania.
Jak mówi przysłowie tylko krowa na rowie nie zmienia zdania.
Rozumiem trochę, że się boisz... wielu kwestii. Tego, że znów możesz mieć chore dziecko. Że ten koszmar się powtórzy. Może, ALE... co jak się nie powtórzy? Boisz się, że mąż jest partnerem, na którym trudno się oprzeć. Raz odszedł to i ponownie może. Owszem. Tak może się stać o to nie tylko przy chorym dziecku. To może się stać w każdym momencie związku, jeśli jest nieprawdziwy. Dziecko jest niejako sprawdzianem rzeczywistości, w której się poruszamy o jesteśmy. Jest też jednak nadzieja i siła na zmiany. Do tego obecna rzeczywistość... Niedawno, w świetle "wojennych" rozważań jedna mądra osoba napisała, że nigdy nie ma idealnego czasu na dziecko. Ona nie zawiesza starań. Coś w tym jest. To skrajną sytuacja. Nigdy niewiadomo, co się wydarzy. Może dlatego warto zobaczyć w tej sytuacji również pozytywne aspekty? Myślę, że w tobie jest więcej strachów. Nie znam ich, nie muszę. Przygladaj się im. Spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie czego się boisz i co możesz zrobić, aby przestać sie bać? By zobaczyć, pozwolić dać sobie poczuć radość.
Moja walka o dzieci trwała ok 20 lat. Najpierw 10 walka z myśleniem, czuciem, postrzeganiem. Potem kolejne ok 10 już bezpośrednio na staraniach. Pierwsze 2 maluchy poroniłam. I choć marzyłam o dziecku pamiętam ten dzień, kiedy mimo starań test niespodziewanie pokazał 2 kreski. Radość mieszała się z potężną wręcz panika. Bałam się, że znów wszystko się powtórzy. I ciąża nie była łatwa. Od Początku skórcze, krwawienia, itp. Mój syn nie powinien się urodzić. Tak mówi ginekolog. Powiedział mi to dopiero po porodzie. Nie musiał, miałam tego świadomość. Przeżyłam. Dałam radę. Lekko nie było, ale .... Do zrobienia. Ja dokonałam takiego wyboru. Walczyłam z lekarzami, żeby się udało. I udało się. Jeśli tylko twoja głowa dopuści do siebie myśl, że możesz nie tylko być mamą, ale również możesz być szczęśliwa, to pod powłoka strachu może dostrzeżesz rozwniez inne rozwiązania. Uważam, że warto dać sobie czas. Usunąć "można" w każdej chwili.
A i moja córeczka poczęła się w 2 miesiącu połogu, kiedy karmiłam piersią. Jeden jedyny krótki seksik wystarczył biologia bywa podstępna, zważywszy, że wcześniej staraliśmy się miesiącami niemal codziennie i nic.
W tym wszystkim jest jedno ważne pytanie? Czego ty chcesz? Gdybyś wyłączyła wszystkie okoliczności jaka podkelabys decyzję? Przyjrzyj się temu. Możesz nie mieć więcej szans. Podejmij decyzję w zgodzie z twoim serduchem. Bo czy urodzisz i będzie dla was jakieś dalej, czy usuniesz, tylko ty będziesz czuć w sercu te wszystkie emocje i uczucia.
Może zapytaj Darii co ona na to?
Pamiętaj że nie musisz się z niczego tłumaczyć i niw szukaj po necie tabletek. Aborcja jest trudnym tematem i musisz być zgodna sama że sobą dlatego porozmawiaj z kimś mądrym o tymdziękuję Destino.