Chylę czoła wszystkim kobietom. Nie dałabym rady urodzić dziecka donoszonego. Moja dziewczynka miala 1660 gr. Najbardziej wymęczyly mnie cewniki Folleya, chyba bardziej niż sam poród. Ale boli mnie to ze musiałam rodzic naturalnie bo takie są procedury.
Kotek, twój poród był niebywale ciężki. Mogę sobie tylko wyobrażać. Trud był od początku. Fakt, że serduszko malenkiej już nie boli. Maluszek też pomaga w porodzie. Poród nie zaczął się fizjologicznie, trzeba było na siłę wywołać, a to jest bardzo, bardzo bolesny proces. Trzeba na siłę rozwierać szyjkę ( cewnik foleya). Trzeba podać oksytocynę, co również może spotęgować ból. Jest naprawdę wiele kwestii, które są nie tak, nie gotowe ciało, nie wspominając już o psychice. Pierwszy raz, jak usłyszałam, że dzieciaczka, który odejdzie trzeba rodzić naturalnie, to stwierdziłam, że to barbarzyństwo. Nie zmieniłam zdania. Masz nieprzyjemny obraz porodu. Naprawdę rozumiem, że tak czujesz, myślisz, mówisz...
Ja urodziłam 2 dzieci. Synka sn poród wywoływany i córeczkę CC, poród zaczął się za wcześnie, ale samoczynnie. Dopiero przy bólach partych wzięli mnie na salę. Musiałam nie przec, by nie skrzywdzić córeczki, bo była poprzecznie ułożona. poza tym, jak po takim wysiłku dostajesz do ręki żywego malucha... Pisze to że łzami w oczach, bo mój syn urodził się w zamartwicy, siny, wiotki... Bałam się, że nie przeżyje całe 10 dni. Potem córeczka całe 3 miesiące... To naprawdę zupełnie inne, kiedy dostajesz malucha w ramiona. Tak mi przykro, że nie zasmakowalas tego szczęścia. Tak bardzo chcialabym cię przytulić i być blisko, aż odnajdziesz równowagę.