Waga - 2295
Co za dzień dzisiaj musiałam pojechać zapisać Małą do przychodni, od razu pogadałam z pediatra. W takim razie babcia musiała zostać z Tosią. Nie wiem dlaczego, ale przeraża ją wizja przewijania (przecież kupka nie gryzie! ). Dobra, to przed samym wyjściem ją przewinęłam. Mama wzięła moje "zapasy" ściągnięte mleka, miała pokarmic i położyć spać. A ja na te dwie godziny "w miastoooo". Załatwiam co trzeba, wracam a mama karmi?! "a bo wtedy zjadła,po godzinie zaczęła budzić, to dałam jej resztę, a po godzinie znowu się kręciła i szukała, no to już jej sztucznego zrobiłam".... Została z babcią, to zaraz do 3 kg dobije pies też w dwa tygodnie jakiś okraglejszy zaraz mama musiala się pakować i jechać na dworzec. Mała leżała chwilę w łóżeczku, nagle jak usłyszałam 'chlust' mało nóg nie polamalam biegnąc do niej. Ulała. Nosem, buzią. Nie jakoś super dużo, ale jednak. Wycieram i nie wiem co robić, żeby miała jak oddychać. Szybko tlen. I co, ta durna maszyna jakoś sobie błąd wymyśliła i nie chciała się włączyć myślałam, że rozbije to w nerwach. Udało się włączyć. Szybko ssak, żeby jej wszystko Odessac. Ale oddychało, tylko cała w tym mleku była.... Chwilę grozy. Musiała za mało odbić. Łyka dużo powietrza, ciągle ją się bierze na odbicie a tu coś takiego. Wiem, że się zdarza. Nam pierwszy raz. I po chwili co Tosia robi, szuka cyca xD miałam trochę odstawionego swojego w lodówce, szybko ocieplilam i dostała parę ml. Zasnęła. Mama pojechała. Minęło parę minut, ledwo odpaliłam laktator, a ten Mały Ssak już się kręci i szuka dziobem na boki...... No niemożliwa jest! Chcsz jesc to do pracy, do cycka przystawilam, jak się wczepila, to ja nie wiem skąd ona ma te moc 2 minuty ssania i śpi.... Tak jak któraś z Was wcześniej napisała, że może chce sobie tak pospać i chyba miała taką fazę ściągnęlam się, Toś pospal przy mamie. Potem położyłam ją w łóżku i spalysmy razem do powrotu taty
Albo dziś była wyglodniala, albo mnie szukała żeby być blisko zrobiła się ostatnio taka żywa, oczy otwiera patrzy szuka. Już nie jest taka ospala jak wcześniej. O 22 karmił tata a ja mogłam dłużej pospać
"A, jak ją przewinales to co tam dostałeś w pieluszczce?"
-"przez te karmienie, z tego wszystkiego zapomniałem!! Ale za to wszystko zjadła co zostawilas "
No tak, dziecko w kupie ale najedzone niech mama potem sprząta
Aaa i spała z nami cała noc w łóżku
"cały zdretwialem, do tej pory ręką mnie boli... Nie chciałem się do niej plecami odwracać"
Ja ich nagrałam jak spali, tata chrapał i córcia trochę też A potem dostaje zdjęcie jak ja śpię tuż obok Małej. Wczoraj też była kąpiel. W ogóle jakoś tak fajnie, tak miło, tak rodzinnie
Co do KP.
Jestem na grupie na Facebooku, kpi, ale nie mam czasu się wczytywać :/ staram się czesciej bardziej regularnie odciągac, zobaczymy czy to poskutkuje.
Zadzwoniła dziś do mnie psycholog z hospicjum z Warszawy. Po tych mailach skontaktowała się ze mną. Wspaniała kobieta, przemiła i profesjonalna. Wie co powiedzieć, ma doświadczenie. Tego mi było trzeba. Rozmawiałyśmy m.in. o szczepieniach. O tym co robić, co dalej. O tym jak się czuje, o całej sytuacji.
Wcześniej rozmawiałam z pediatra, o szczepieniach i dalszym postępowaniu. A rano była pielęgniarka.
Wszystko brzmi logicznie i zgodnie. Uspokoiło mnie to. Na te chwile nie mamy co robić i szukać lekarzy. Mamy świeże wyniki sprzed ponad tygodnia. Była cała zbadana (oprócz słuchu). Na razie musimy ją trochę odchowac. Zająć się nią jak normalnym noworodkiem. A za jakiś czas pomyśleć o kontroli u kardiologa. Powiedzmy za miesiąc. Możemy też pojechać do Warszawy. Ale żeby trochę podrosła. Teraz jest okropna pogoda, żeby Ją gdzieś ciągnąć.
I tak jak wspominała Pani psycholog, Tosia jest zagadką. Jest nieznanym przypadkiem dla lekarzy, dla nas. Nikt nie wie, jak organizm może zareagować na szczepionki, na leki... Póki nie ma objawów, nic się nie dzieje. Nie szukajmy.
Musimy spędzać z nią czas, bo nie wiemy ile go mamy. A potem zobaczymy.
Pytam naszej lekarki pediatry (świetna kobieta, znam ją od wielu lat) : "to właściwie to co ja mam teraz dalej robić?!"
-"no co, no hodować karmić, przewijać to co się robić z noworodkiem, hodować"
No to idę pokarmic tego mojego Kurczaczka, bo głodna się wierci
Co za dzień dzisiaj musiałam pojechać zapisać Małą do przychodni, od razu pogadałam z pediatra. W takim razie babcia musiała zostać z Tosią. Nie wiem dlaczego, ale przeraża ją wizja przewijania (przecież kupka nie gryzie! ). Dobra, to przed samym wyjściem ją przewinęłam. Mama wzięła moje "zapasy" ściągnięte mleka, miała pokarmic i położyć spać. A ja na te dwie godziny "w miastoooo". Załatwiam co trzeba, wracam a mama karmi?! "a bo wtedy zjadła,po godzinie zaczęła budzić, to dałam jej resztę, a po godzinie znowu się kręciła i szukała, no to już jej sztucznego zrobiłam".... Została z babcią, to zaraz do 3 kg dobije pies też w dwa tygodnie jakiś okraglejszy zaraz mama musiala się pakować i jechać na dworzec. Mała leżała chwilę w łóżeczku, nagle jak usłyszałam 'chlust' mało nóg nie polamalam biegnąc do niej. Ulała. Nosem, buzią. Nie jakoś super dużo, ale jednak. Wycieram i nie wiem co robić, żeby miała jak oddychać. Szybko tlen. I co, ta durna maszyna jakoś sobie błąd wymyśliła i nie chciała się włączyć myślałam, że rozbije to w nerwach. Udało się włączyć. Szybko ssak, żeby jej wszystko Odessac. Ale oddychało, tylko cała w tym mleku była.... Chwilę grozy. Musiała za mało odbić. Łyka dużo powietrza, ciągle ją się bierze na odbicie a tu coś takiego. Wiem, że się zdarza. Nam pierwszy raz. I po chwili co Tosia robi, szuka cyca xD miałam trochę odstawionego swojego w lodówce, szybko ocieplilam i dostała parę ml. Zasnęła. Mama pojechała. Minęło parę minut, ledwo odpaliłam laktator, a ten Mały Ssak już się kręci i szuka dziobem na boki...... No niemożliwa jest! Chcsz jesc to do pracy, do cycka przystawilam, jak się wczepila, to ja nie wiem skąd ona ma te moc 2 minuty ssania i śpi.... Tak jak któraś z Was wcześniej napisała, że może chce sobie tak pospać i chyba miała taką fazę ściągnęlam się, Toś pospal przy mamie. Potem położyłam ją w łóżku i spalysmy razem do powrotu taty
Albo dziś była wyglodniala, albo mnie szukała żeby być blisko zrobiła się ostatnio taka żywa, oczy otwiera patrzy szuka. Już nie jest taka ospala jak wcześniej. O 22 karmił tata a ja mogłam dłużej pospać
"A, jak ją przewinales to co tam dostałeś w pieluszczce?"
-"przez te karmienie, z tego wszystkiego zapomniałem!! Ale za to wszystko zjadła co zostawilas "
No tak, dziecko w kupie ale najedzone niech mama potem sprząta
Aaa i spała z nami cała noc w łóżku
"cały zdretwialem, do tej pory ręką mnie boli... Nie chciałem się do niej plecami odwracać"
Ja ich nagrałam jak spali, tata chrapał i córcia trochę też A potem dostaje zdjęcie jak ja śpię tuż obok Małej. Wczoraj też była kąpiel. W ogóle jakoś tak fajnie, tak miło, tak rodzinnie
Co do KP.
Jestem na grupie na Facebooku, kpi, ale nie mam czasu się wczytywać :/ staram się czesciej bardziej regularnie odciągac, zobaczymy czy to poskutkuje.
Zadzwoniła dziś do mnie psycholog z hospicjum z Warszawy. Po tych mailach skontaktowała się ze mną. Wspaniała kobieta, przemiła i profesjonalna. Wie co powiedzieć, ma doświadczenie. Tego mi było trzeba. Rozmawiałyśmy m.in. o szczepieniach. O tym co robić, co dalej. O tym jak się czuje, o całej sytuacji.
Wcześniej rozmawiałam z pediatra, o szczepieniach i dalszym postępowaniu. A rano była pielęgniarka.
Wszystko brzmi logicznie i zgodnie. Uspokoiło mnie to. Na te chwile nie mamy co robić i szukać lekarzy. Mamy świeże wyniki sprzed ponad tygodnia. Była cała zbadana (oprócz słuchu). Na razie musimy ją trochę odchowac. Zająć się nią jak normalnym noworodkiem. A za jakiś czas pomyśleć o kontroli u kardiologa. Powiedzmy za miesiąc. Możemy też pojechać do Warszawy. Ale żeby trochę podrosła. Teraz jest okropna pogoda, żeby Ją gdzieś ciągnąć.
I tak jak wspominała Pani psycholog, Tosia jest zagadką. Jest nieznanym przypadkiem dla lekarzy, dla nas. Nikt nie wie, jak organizm może zareagować na szczepionki, na leki... Póki nie ma objawów, nic się nie dzieje. Nie szukajmy.
Musimy spędzać z nią czas, bo nie wiemy ile go mamy. A potem zobaczymy.
Pytam naszej lekarki pediatry (świetna kobieta, znam ją od wielu lat) : "to właściwie to co ja mam teraz dalej robić?!"
-"no co, no hodować karmić, przewijać to co się robić z noworodkiem, hodować"
No to idę pokarmic tego mojego Kurczaczka, bo głodna się wierci