U mnie zdarzały się zbędne komentarze od jednej babci - sama miała ósemkę, to jaki problem, nie? Najlepiej jak w maju (tuż po duchu na teście który skończył się okresem - prawdopodobnie biochem) zadzwoniła z życzeniami na imieniny "no to ile ja mam czekać? Chciałabym dożyć. Za rok o tej porze ma być dziecko!"
Od ciotki, że "no w tym wieku to już by mogli" - sama miała 36 jak urodziła pierwsze bo się 10 lat starali i już planowali in vitro. Daleka koleżanka z życzeniami na rocznicę ślubu "pewnie wszyscy wam życzą to i ja nie będę gorsza - gromadki dzieci! (...) A tak w ogóle to mój kotek się zsynchronizował z moją córką i zawsze robią kupkę w tym samym momencie"
To jednak hitem była - kasjerka ze sklepu
Ogólnie mieszkam w mieście takim z 60tys mieszkańców, ale zawsze takie większe zakupy w tych samych sklepach, zazwyczaj z drugą babcią, a do tego mam dość charakterystyczny ryj więc mnie wszyscy wszędzie zapamiętują
No i spotykamy kiedyś tę kasjerkę z Lidla ale w innym sklepie. Akurat byłam z mamą i babcia się gdzieś zgubiła między regałami. Ja nawet nie wiem jak kobieta ma na imię, ale taka krótka rozmowa: "ooo dzień dobry, a gdzie babcia, ale wszystko dobrze? a jak zdrówko, a ja już w Lidlu nie pracuje, teraz gdzieś tam, bo coś tam. No to pozdrowienia, pozdrowienia". Już prawie się rozstajemy a tam w moją stronę "będzie dzidziuś?!". Mi wywaliło error w mózgu
Mama stoi obok, patrzy na mnie, mówi że myślała że jej wywalę. Ja rzut na brzuch (miałam taką kurtkę co trochę mogła udawać ciążę, no ale nie) i "yyy nieeee. a dlaczego?" "Bo tyle państwo po ślubie już jesteście (ta, hehe, rok
). No to tam pracujcie, pracujcie po nocach" (cóż za nieoceniona rada). Jeszcze tylko rzuciłam "to nie zawsze takie proste". "No ja wiem, wiem, rozumiem, wszystko rozumiem" - no chyba właśnie nic