Trochę się rozwinę nad tym postem.
Ja wiele razy już miałam poczucie, że jest mi siebie po ludzku szkoda, że wiem to wszystko co wiem.
Moja przyjaciółka jak zaszła w ciążę, zbadała bete raz i poszła na usg.
Ja bym pewnie badała 3 razy, proga i trzęsła się i analizowała. Czy nie za mało rośnie, a może poronienie, a może CP.
Kobiety zachodzą nie wiedząc kiedy są dni płodne.
A ja wiem to wszystko co wiem, na temat badań, hormonów, bo muszę, bo życie mnie tak przeorało.
I jest mi przykro z tego powodu.
Wiem, że post bez składu, mam nadzieję, ze rozumiecie sens.