reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

W październiku testów czas, w ciąży będzie każda z nas!

reklama
właśnie. Starania staraniom nie równe. Moja przyjaciółka 'starała się' 4 lata, z tym, że to polegało na seksie bez zabezpieczenia z przerwą na zabezpieczanie się, bo mąż miał jakąś infekcję. Jak zaczeli się badać, ona ledwo tarczyce zbadała i zaraz zaszła. I wiecie co mi powiedziała? "u Ciebie głowa blokuje, tak jak u mnie".
Jak ktoś mnie chwile zna, to wie, że za takie teksty leje po mordach. Dramat. Jak człowiek który nie mógł zajść 4 lata moze dawać takie rady...
Dobra, bo zboczyłam z tematu :D dla mnie starania to diagnozowanie, leczenie. A seks bez zabezpieczenia to seks bez zabezpieczenia.
Zgadzam się ,bo sex bez zabezpieczenia bez konkretów to tylko sex .
 
Wiecie co, to na przyszłość, a propos tych wieloletnich starań, po 10-11 lat, zapytajcie się tych ludzi, ile w tym czasie poszło negatywnych testów ciążowych, bet, albo jakie badania zrobili. I wtedy wyjdzie, czy się serio starali, czy to tylko takie atencyjne pierdolenie i chęć pokazania, że ja mam gorzej a w ogóle to należy odpuścić
Wiesz co? To ja Ci się przyznam, że cztery razy robiłam test ciążowy.
Ja nie jestem z tych, co robią go co miesiąc, ale tak- staram się, badam się, ale nie testuję niepotrzebnie, żeby nie przeżywać comiesięcznej załamki.

To co? Znaczy, że mniej się staram, niż inni🫥?
Tak samo co miesiąc przeżywamy, że znowu się nie udało.
 
Wiesz co? To ja Ci się przyznam, że cztery razy robiłam test ciążowy.
Ja nie jestem z tych, co robią go co miesiąc, ale tak- staram się, badam się, ale nie testuję niepotrzebnie, żeby nie przeżywać comiesięcznej załamki.

To co? Znaczy, że mniej się staram, niż inni🫥?
Tak samo co miesiąc przeżywamy, że znowu się nie udało.
ciekawe jest to, że właśnie testowanie jest tak różne dla każdej z nas. Ty mówisz, że nie testujesz, żeby nie przezywać comiesięcznej załamki, a ja po to testuję właśnie. Jakbym nie testowała to do dnia miesiaczki moja głowa już by miała tak rozbuchaną nadzieję na ciążę, że rozczarowanie by było większe. A jak codziennie powiedzmy 4 dni pod rząd oglądam negatywy, to jakby oswajam się z tym i ta miesiączka już nie boli tak bardzo.
 
ciekawe jest to, że właśnie testowanie jest tak różne dla każdej z nas. Ty mówisz, że nie testujesz, żeby nie przezywać comiesięcznej załamki, a ja po to testuję właśnie. Jakbym nie testowała to do dnia miesiaczki moja głowa już by miała tak rozbuchaną nadzieję na ciążę, że rozczarowanie by było większe. A jak codziennie powiedzmy 4 dni pod rząd oglądam negatywy, to jakby oswajam się z tym i ta miesiączka już nie boli tak bardzo.
Właśnie, dla każdego testowanie oznacza co innego.

Ja dokładnie przeżywam załamanie przy negatywnych testach.

Za chwilę oboje będziemy mieć 33 lata, więc każdy negatywny test powoduje, że mogę myśleć o upływającym czasie i o tym, że kilka moich koleżanek z liceum i studiów Ot tak zaszły w ciążę. Pomyśleli, że spróbują i za drugim-trzecim razem się udało.
 
właśnie. Starania staraniom nie równe. Moja przyjaciółka 'starała się' 4 lata, z tym, że to polegało na seksie bez zabezpieczenia z przerwą na zabezpieczanie się, bo mąż miał jakąś infekcję. Jak zaczeli się badać, ona ledwo tarczyce zbadała i zaraz zaszła. I wiecie co mi powiedziała? "u Ciebie głowa blokuje, tak jak u mnie".
Jak ktoś mnie chwile zna, to wie, że za takie teksty leje po mordach. Dramat. Jak człowiek który nie mógł zajść 4 lata moze dawać takie rady...
Dobra, bo zboczyłam z tematu :D dla mnie starania to diagnozowanie, leczenie. A seks bez zabezpieczenia to seks bez zabezpieczenia.
Tylko to może być jednak trudne do rozgraniczenia, bo jeśli ktoś postanawia się starać o dziecko i przestać zabezpieczać, robi testy owulacyjne, pilnuje dni płodnych a i tak co miesiąc przeżywa rozczarowanie, to ciężko tego czasu nie liczyć jako starań, mimo braku jakiegoś konkretnego leczenia i wizyt u lekarza co miesiąc. Bardzo możliwe, że u Twojej przyjaciółki to wyglądało właśnie tak jak mówisz, ale nie stawiałabym zawsze znaku równości między brakiem leczenia a brakiem starań. Natomiast teksty o blokującej głowie są poniżej krytyki i dziwne, że powiedziała je akurat osoba, która sama nie mogła zajść w ciążę 4 lata.
 
Właśnie, dla każdego testowanie oznacza co innego.

Ja dokładnie przeżywam załamanie przy negatywnych testach.

Za chwilę oboje będziemy mieć 33 lata, więc każdy negatywny test powoduje, że mogę myśleć o upływającym czasie i o tym, że kilka moich koleżanek z liceum i studiów Ot tak zaszły w ciążę. Pomyśleli, że spróbują i za drugim-trzecim razem się udało.
mnie tacy ludzie najbardziej bolą. Już kiedyś o tym mówiłam, ale mam jakiś wewnętrzny żal do takich ludzi ( w sensie no nie stricte do nich, ale nie umiem tego jakoś inaczej ująć), że im się od razu udało i nie wiedzą przez co trzeba przechodzić...
Jest mi smutno, że hajs który mogłabym wydać na rozpieszczanie mojego bąbla wydaje na badania, lekarzy. A i tak nic z tego nie wynika, bo jak nie było ciąży tak nie ma.
 
reklama
Wiesz co? To ja Ci się przyznam, że cztery razy robiłam test ciążowy.
Ja nie jestem z tych, co robią go co miesiąc, ale tak- staram się, badam się, ale nie testuję niepotrzebnie, żeby nie przeżywać comiesięcznej załamki.

To co? Znaczy, że mniej się staram, niż inni🫥?
Tak samo co miesiąc przeżywamy, że znowu się nie udało.
No to do listy dorzucę: ile w tym czasie poszło testów owulacyjnych, obserwacji śluzu itp.itd.
Chodziło mi o to, że są ludzie którzy robią kompletnie nic i szerzą takie farmazony, że starali się 10 lat i nagle zaszli w ciążę - często dodając, że "odpuścili"
 
Do góry