reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

w którym tygodniu urodziło sie wasze dziecko?

Witam wszystkich bardzo serdecznie,jestem nowa na forum ale za to mam spore doświadczenie jako mama wcześniaka...Moja córka urodziła się w 29 tygodniu ciąży przez cc ale wagę miała bardzo niską bo ważyła zaledwie 605 gram,potem jej masa ciała zmalała do 510 gram,zgroza i przerażenie...(pewnie wiecie co przeżywa matka w takich chwilach).Dziś moja Małgośka ma prawie 5 lat i jest zdrową,śliczną dziewczynką.Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło.:-)
 
reklama
Witaj Agnieszko wśród nas.Zapraszam na pogaduszki wczesnych rodziców.Napisz nam coś więcej o swojej córeczce
 
Dziękuję za miłe przyjęcie mnie do grona....może trochę wspomnień...po czterech latach "walki"o zajście w ciążę wkońcu się udało,wszystko było pięknie i dobrze,wyniki ok,usg także i nic nie wskazywało na taki bieg wydarzeń.Faktem jednak było,że brzuszek mi nie rósł i był zbyt mały do wieku ciąży.Profilaktycznie mój lekarz wysłał mnie na oddział....a tam szok,powiedziano mi,że moje maleństwo prawdopodobnie nie ma nerek i mam liczyć się z najgorszym....To było dla mnie jak cios nożem!Przeleżałam w szpitalu trzy dni i wypisano mnie z kwitkiem do szpitala w Gdańsku...Znowu usg....cisza lekarz ani słowa do mnie nie powiedział...zrobił co trzebabyło i kazał poczekać na korytarzu....Potem przyszedł ordynator i prowadzący...wiedziałam,że jest bardzo żle z moim dzidziusiem!Kazano mi podjąć decyzję.....albo bedą uzupełniać wody płodowe ale nie wiadomo czy dziecko to przetrwa.....albo zgodze się na cc ale dzieko jest bardzo maleńkie i nie wiadomo czy da sobie radę...Nie wiedziałam co mam robić,byłam sama z dala od bliskich!Po rozmowie z lekarzem i neonatologiem zdecydowałam,że urodzę....za pół godziny już leżałam na stole....ma pani dziewczynkę-usłyszałam.Potem niepewność i czekanie na jakąkolwiek wiadomość.Wkońcu rano przyszła p.doktor i powiedziała,że mała żyje i walczy...cieszyłam się ale wiecie same,że z takimi wcześniakami nigdy nic nie wiadomo...Mała urodziła się w zamartwicy do tego doszła hipotrofia,zespół zaburzeń oddychania,hiperbilirubinemia,niedokrwistość i dysplazja oskrzelowo-płucna...Była taka maleńka(605gram,30cm) i ten cały sprzęt który miała podłączony!!!.....Wierzyłam,że bedzie dobrze...Z dnia na dzień Gosieńka przybierała na wadzę i była coraz silniejsza,Tylko dwie doby oddychał za nią respirator a od czwartej doby życia nie wymagała podawania tlenu.Po 77 dobach jej życia została wypisana do domu.No a potem wiadomo...poradnia D,poradnia Patologii Noworodka,por.Okulistyczne...no i oczywiście długie miesiące rehabilitacji...Dziś jestem szczęśliwa i wiem,że podjęłam wtedy dobrą decyzje.Małgosia jest całkowicie zdrowym 5-latkiem,nosi jedynie okulary korekcyjne,nie wiele waży jak na swój wiek ale przeciez ma do tego prawo...powiem szczerze,że nie łatwo mi przyszło "to"opisać-wspomnienia powróciły...ale cieszę się,że ktoś zechciał mnie wysłuchać...dzięki z całego serca bo czuję,że lżej mi na duszy.Pozdrawiam Wszystkich bardzo cieplutko!
 
Dziękuję za miłe przyjęcie mnie do grona....może trochę wspomnień...po czterech latach "walki"o zajście w ciążę wkońcu się udało,wszystko było pięknie i dobrze,wyniki ok,usg także i nic nie wskazywało na taki bieg wydarzeń.Faktem jednak było,że brzuszek mi nie rósł i był zbyt mały do wieku ciąży.Profilaktycznie mój lekarz wysłał mnie na oddział....a tam szok,powiedziano mi,że moje maleństwo prawdopodobnie nie ma nerek i mam liczyć się z najgorszym....To było dla mnie jak cios nożem!Przeleżałam w szpitalu trzy dni i wypisano mnie z kwitkiem do szpitala w Gdańsku...Znowu usg....cisza lekarz ani słowa do mnie nie powiedział...zrobił co trzebabyło i kazał poczekać na korytarzu....Potem przyszedł ordynator i prowadzący...wiedziałam,że jest bardzo żle z moim dzidziusiem!Kazano mi podjąć decyzję.....albo bedą uzupełniać wody płodowe ale nie wiadomo czy dziecko to przetrwa.....albo zgodze się na cc ale dzieko jest bardzo maleńkie i nie wiadomo czy da sobie radę...Nie wiedziałam co mam robić,byłam sama z dala od bliskich!Po rozmowie z lekarzem i neonatologiem zdecydowałam,że urodzę....za pół godziny już leżałam na stole....ma pani dziewczynkę-usłyszałam.Potem niepewność i czekanie na jakąkolwiek wiadomość.Wkońcu rano przyszła p.doktor i powiedziała,że mała żyje i walczy...cieszyłam się ale wiecie same,że z takimi wcześniakami nigdy nic nie wiadomo...Mała urodziła się w zamartwicy do tego doszła hipotrofia,zespół zaburzeń oddychania,hiperbilirubinemia,niedokrwistość i dysplazja oskrzelowo-płucna...Była taka maleńka(605gram,30cm) i ten cały sprzęt który miała podłączony!!!.....Wierzyłam,że bedzie dobrze...Z dnia na dzień Gosieńka przybierała na wadzę i była coraz silniejsza,Tylko dwie doby oddychał za nią respirator a od czwartej doby życia nie wymagała podawania tlenu.Po 77 dobach jej życia została wypisana do domu.No a potem wiadomo...poradnia D,poradnia Patologii Noworodka,por.Okulistyczne...no i oczywiście długie miesiące rehabilitacji...Dziś jestem szczęśliwa i wiem,że podjęłam wtedy dobrą decyzje.Małgosia jest całkowicie zdrowym 5-latkiem,nosi jedynie okulary korekcyjne,nie wiele waży jak na swój wiek ale przeciez ma do tego prawo...powiem szczerze,że nie łatwo mi przyszło "to"opisać-wspomnienia powróciły...ale cieszę się,że ktoś zechciał mnie wysłuchać...dzięki z całego serca bo czuję,że lżej mi na duszy.Pozdrawiam szystkich bardzo cieplutko!

To prawda Agnieszko że wspomnienia powracaja i łzy się wtedy w oku krecą ....., bardzo sie ciesze ze do nas dołączyłaś:-) tym bardziej ze twoja mała jest już sporą panna wiec bedzie sie można ciebie poradzić!!!!!!!!!! ja moja córke urodziłam w 33 tyg z waga1810\48cm a synka w 37 z wagą 2880\51cm też z hipotrofią ,moje maluchy w porównaniu z twoja córcią to kolosy więc moge sobie jedynie wyobrazić jaką miałaś kruszynkę.....
 
Dziękuję za miłe przyjęcie mnie do grona....może trochę wspomnień...po czterech latach "walki"o zajście w ciążę wkońcu się udało,wszystko było pięknie i dobrze,wyniki ok,usg także i nic nie wskazywało na taki bieg wydarzeń.Faktem jednak było,że brzuszek mi nie rósł i był zbyt mały do wieku ciąży.Profilaktycznie mój lekarz wysłał mnie na oddział....a tam szok,powiedziano mi,że moje maleństwo prawdopodobnie nie ma nerek i mam liczyć się z najgorszym....To było dla mnie jak cios nożem!Przeleżałam w szpitalu trzy dni i wypisano mnie z kwitkiem do szpitala w Gdańsku...Znowu usg....cisza lekarz ani słowa do mnie nie powiedział...zrobił co trzebabyło i kazał poczekać na korytarzu....Potem przyszedł ordynator i prowadzący...wiedziałam,że jest bardzo żle z moim dzidziusiem!Kazano mi podjąć decyzję.....albo bedą uzupełniać wody płodowe ale nie wiadomo czy dziecko to przetrwa.....albo zgodze się na cc ale dzieko jest bardzo maleńkie i nie wiadomo czy da sobie radę...Nie wiedziałam co mam robić,byłam sama z dala od bliskich!Po rozmowie z lekarzem i neonatologiem zdecydowałam,że urodzę....za pół godziny już leżałam na stole....ma pani dziewczynkę-usłyszałam.Potem niepewność i czekanie na jakąkolwiek wiadomość.Wkońcu rano przyszła p.doktor i powiedziała,że mała żyje i walczy...cieszyłam się ale wiecie same,że z takimi wcześniakami nigdy nic nie wiadomo...Mała urodziła się w zamartwicy do tego doszła hipotrofia,zespół zaburzeń oddychania,hiperbilirubinemia,niedokrwistość i dysplazja oskrzelowo-płucna...Była taka maleńka(605gram,30cm) i ten cały sprzęt który miała podłączony!!!.....Wierzyłam,że bedzie dobrze...Z dnia na dzień Gosieńka przybierała na wadzę i była coraz silniejsza,Tylko dwie doby oddychał za nią respirator a od czwartej doby życia nie wymagała podawania tlenu.Po 77 dobach jej życia została wypisana do domu.No a potem wiadomo...poradnia D,poradnia Patologii Noworodka,por.Okulistyczne...no i oczywiście długie miesiące rehabilitacji...Dziś jestem szczęśliwa i wiem,że podjęłam wtedy dobrą decyzje.Małgosia jest całkowicie zdrowym 5-latkiem,nosi jedynie okulary korekcyjne,nie wiele waży jak na swój wiek ale przeciez ma do tego prawo...powiem szczerze,że nie łatwo mi przyszło "to"opisać-wspomnienia powróciły...ale cieszę się,że ktoś zechciał mnie wysłuchać...dzięki z całego serca bo czuję,że lżej mi na duszy.Pozdrawiam szystkich bardzo cieplutko!
Agnieszko to też wiele przeszłaś.Znam to z doświadczenia bo ja też urodziłam dziewczynkę taką kruszyne ale nieco większą od twojej bo ważyła 750g.Na szczęście wygrała ze swoim wcześniactwem i teraz jest zdrową mądrą dziewczynką.Widać po naszych historiach,że takie wcześniactwo wcale nie musi oznaczać przegranej a te maleństwa po wielu trudach wychodzą na prostą.
 
Prawdą jest fakt,że jednak takie maluszki mają silną wolę i warto o nie walczyć!Trzeba wierzyć i mieć nadzieję,że wszystko dobrze się skończy.Nam się udało chociaż nie było łatwo...patrząc w przeszłość zadaję sobie pytanie jak ja to przetrwałam...Jeśli macie jakieś pytania to pytajcie...postaram się pomóc.P.S.Śliczne dzieciaczki.Pozdrawiam.
 
Witajcie moj synek urodził sie w 32 ( 31.01.2008 a miał 28. 03)tyg ciazy z powodu infekcji wewnatrzmacicznej ktora mógł sie zarazic i nie przezyc , do szpitala trafiłam z 4 cm rozwarciem podjeto decyzje ze bede rodzic sn. Niestety na porodowce trafiłam na połozna ktora chciała w łape za wywołanie ktore zalecił jej lekarz :( wylezałam łacznie 16 godz ze skurczami odwodniona bez sił gdy nadeszła zmiana i nowa połozna jak mnie zobaczyła powiedziała " boshe kto Ci to zrobil" podłaczyła kroplówki i urodziłam w piec minut i ja wycałowałam potem mnie wyłyzeczkowali bo nie urodziłam całego łozyska . Synka zobaczyłam odrazu po porodzie dali mi go na sekundke na piers pozniej go zabrali . Zobaczyłam go pozniej po 2 dniach kiedy byłam w stanie wstac. Był taki chudziutki i maluski ( tak mi sie wydawało do poki nie zobaczyłam innych dzieci) wazył 2030 i mierzył 45 cm CPAP był podłaczony przez 1 dzien, mały kariony był pozajelitowo 6 dni a potem juz butelka ciazko nam szło bo may kiepsko ssał i był niejadkiem . Wreszcie po miesiacu wypisali go do domku z waga 2430 i 46 cm. Teraz mały ma prawie 2 miesiace wazy 4 kg ma 52 cm jest zarłokiem i strasznie pociesznym szkrabem .
 
Witaj i ciebie zapraszam na pogaduchy wczesnych rodziców,a tak swoją drogą to gratuluje tak dużego i silnego wcześniaczka.
 
reklama
Witam serdecznie.Jestem nowa-bardzo żałuję że nie miałam możliwości dołączyć wcześniej.Moja najmłodsza córcia Emilia urodziła się w 25 tyg,ważyła 820 g.Niedawno świętowaliśmy jej pierwsze urodzinki.Ten rok był bardzo ciężki,jednocześnie obfitujący w jedynie szczęśliwe wydarzenia.Emi rozwija się wspaniale-już nauczyła się stawać na chwilkę w łóżeczku.Mam jeszcze dwoje dzieci-córeczkę 5l i synka 2l i jak stwierdziła nasza Pani psycholog to dzięki nim Emilka pod względem psychoruchowym rozwija się tak wspaniale.Po wielu ciężkich chwilach jakie przyszło nam przeżyć,to co osiągnęło moje dzieciątko jest najwspanialszym podarkiem jaki kiedykolwiek mogłabym otrzymać od losu.Pozdrawiam bardzo ciepło.MIłość czyni cuda:-)
 
Do góry