reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Utrata dziecka po urodzeniu

:-(
w 2006 roku zaszlam w ciaze...12tydz. zaczal bolec mnie brzuch,pojechalam do szpitala,mialam lezec...lezalam..w nocy mialam skurcze...moje pierwsze malenstwo stracilam na ubikacji w szpitalu...przyczyna;samoistne poronienie..potem pustka,zal i rozpacz.... w 2007 roku 2 ciaza;szczescie i ogromny niepokoj czy sie uda...niestety,w 8 tygodniu zaczelam plamic...na usg w szpitalu okazalo sie ze moje malenstwo nie zyje od 2 tygodni..szok!!!!przeciez mialo byc dobrze... w tym roku w maju dowiedzialam sie o kolejnej ciazy...tym razem bylam tak przerazona zeby nie stracic dziecka ze prawie nic nie robilam tylko odpoczywalam...no i udalo sie,minely najgorsze dla mnie 3 miesiace i teraz moglam sie tylko cieszyc...usg mialam dosyc pozno bo w 18 tygodniu i dowiedzialam sie ze to ciaza blizniacza...plakalam ze szczescia i myslalm ze los wynagrodzil mi poprzednie dwie straty.... wszystko bylo w porzadku moje kruszynki rozwijaly sie prawidlowo...wiedzielismy z mezem ze sa to bliznieta jednojajowe wiec nasza radosc byla nie do opisania...dwa takie same skarbusie... 20.09.2009...23tydz. w nocy strasznie bolal mnie brzuch...mialam skurcze a wszpitalu okazalo sie ze jest rozwarcie,probowali to zatrzymac ale okazalo sie ze mam wewnatrzmaciczna infekcje ktora oddzialowuje niekorzystnie na dzieci... 22.09.2009.....odeszly mi wody i juz nic nie dalo sie zrobic....porod sie zaczal...urodzilam dwie sliczne dziewczynki...moje ukochane aniolki...zyly kilka minut...widzialam te malenkie istotki...przutulalm moje upragnione dzieci ale one juz nie zyly... do dzis nie moge sobie z tym poradzic...to tak boli ze moje coreczki zamiast wlozyc do lozeczek wkladalismy do trumny.... czym zawinilam ze tak okrutnie cierpie...dlaczego ja.... gdyby nie maz niewiem co by ze mna bylo...wspiera,kocha i poprostu jest...czy bede wkoncu patrzec jak moje dziecko rosnie,bawi sie.... niewiem czy mi sie uda...boje sie probowac,choc tak bardzo chce...
Strasznie mi przykro,że musisz przez to przechodzić.Doskonale Cię rozumiem bo znam ból z utraty dziecka.Wiem że nie ma nic gorszego jak pochować własne dziecko.Przecież to nasze dzieci powinny nas chować a nie my je.Ja długo spoglądałam na puste łózeczko,przekładałam ciuszki Kacperka.Rozmawiałam do niego w jego pokoiku,Mimo,że mineło wiele lat bardzo mi go brakuje i chyba już zawsze tak będzie.To chyba moje dzieciaczki czuwały nad moją córcią i dały jej siłe do walki o życie.
 
Ostatnia edycja:
reklama
ja też się nie zgadzam.Nie straciłam dziecka ale jeśli ktos pokochał maleństwo od pierwszych chwil a potem to stracił ból jest ten sam.Nie rańcie matek które cierpią to tak jakby im powiedzieć"nie masz powodu"
 
odnosnie porownywania...ja stracilam 2 ciaze we wczesnym etapie i moje ukochane blizniaczki w 23 tc...i dla mnie jest roznica...chociz wiem ze dla matki ktora ronila bol jest ten sam bez wzgledu na wiek ciazy...bolalo za kazdym razem bardzo,ale przy Amelii i Julii zal jest najgorszy...bo to juz byly male ludziki ktore widzialam...brakowalo im tylko kilku tygodni a moze nawet dni zeby mogly przezyc...a te dwie pierwsze ciaze...byly to tak malenkie istotki ze nawet nie przyzwyczailam sie do tego ze jestem ze jestem w ciazy..
ale jesli chodzi o to ze jedna dziewczyna poronila w 10tc a druga w 25tc i ktora bardziej cierpi to mysle ze cierpia rownie mocno...inaczej z ta dziewczyna ktora przezyla wczesne i pozne poronienie\porod przedwczesny ...bo ja czuje roznice..
 
odnosnie porownywania...ja stracilam 2 ciaze we wczesnym etapie i moje ukochane blizniaczki w 23 tc...i dla mnie jest roznica...chociz wiem ze dla matki ktora ronila bol jest ten sam bez wzgledu na wiek ciazy...bolalo za kazdym razem bardzo,ale przy Amelii i Julii zal jest najgorszy...bo to juz byly male ludziki ktore widzialam...brakowalo im tylko kilku tygodni a moze nawet dni zeby mogly przezyc...a te dwie pierwsze ciaze...byly to tak malenkie istotki ze nawet nie przyzwyczailam sie do tego ze jestem ze jestem w ciazy..
ale jesli chodzi o to ze jedna dziewczyna poronila w 10tc a druga w 25tc i ktora bardziej cierpi to mysle ze cierpia rownie mocno...inaczej z ta dziewczyna ktora przezyla wczesne i pozne poronienie\porod przedwczesny ...bo ja czuje roznice..
Podpisuję się pod tym obiema rękoma.Dziewczyny te wszystkie porównania nie mają sensu.Każda matka bez względu na to czy urodziła,czy poroniła,czy trzymała swoje maleństwo na rękach czy nie równie mocno przeżywa swój ból,a zwłaszcza wtedy kiedy to dzieciątko było oczekiwane....Kto przez to nie przeszedł ten może tylko gdybać i współczuć.
 
Jak dobrze że znalazłam tą str internetową pochowałam 05stycznia moje maleństwo połowa ciąży wszystko dobrze gdy pobolewał mnie brzuch lekarz powiedział że wszystko jest wporządku święta życzenia o dobre rozwiązanie marzenia wszystko straciłam nagle ból szpital milczenie lekarzy nikt nie powiedział mi o co chodzi czemu zostaję w szpitalu to była sobota więc nikt nawet się mną nie przejoł a mnie bolało bardzo poddbrzusze, powiedzieli że wszystko będzie dobrze nie badając nawet mnie dali mi jakiś zastrzyk tabletke pod jezyk i miałam leżeć, niedziela po 13 odeszły mi wody dopiero zainteresowali się że jestem na oddziale zbadali powiedzieli że moje maleństwo nie żyje od 2-3tyg jak to?? przecież lekarz powiedział że wszystko jest dobrze... kroplówka niedowierzanie straszny strach, ból 03.01.2010r. urodziłam synka powiedzieli tak bywa.... Nie moge w to wszystko uwierzyć po porostu nie moge to jest ból nie do opisania czytam wasze wpisy przeżywacie tak jak ja dlaczego Bóg tak nas doświadcza tego nie wiem W 2005roku zginoł mój mąż w wypadku mieliśmy po 24 i 1.5rocznego synka po dwóch ciężkich latach pokochałam zaszłam w ciążę i kolejny pogrzeb czy kiedykolwiek to się skończy......
 
ewelinaK tak mi przykro (*)(*) moja droga moje slowa nic nie daja, to bedzie bolec cale zycie :-( ale moze rozmowa z nami na forum pozwoli dojsc ci do siebie, wejdz do nas na watek ciaza po poronieniu,to watek glowny, jest tam kilka dziewczyn ktore stracily malenstwo tak pozno jak ty, jest watek o badaniach po poronieniu oraz lista nadzieji - lista zaciazonych dziewczyn ktore oczekuja narodzin swoich maluchow choc nie jedna poronila wiecej niz jeden raz...

trzymaj sie cieplutko
 
Droga Ewelinko wiem że żadne słowa Ci nie pomogą ale mogę tylko powiedzieć że bardzo ale to bardzo ci wspólczuje, rozumiem co przeżywasz i wiem że śmierć najbliższych jest najgorszą rzeczą jaka może nas spotkać. Mówią że czas leczy rany - no nie zupełnie.... Nasz synek zmarł rok temu a to tak samo nadal boli... Cóż mogę Ci napisać hmmm.. kochana nie znamy zamiarów Boga, dlaczego tak nas doświadcza? ale ja sobie tłumaczę że ludzie którzy byli najbliżej Boga cierpieli, byli tak jak my doświadczani-jakgdyby to był sprawdzian dla nas? czy wytrwamy w wierze? czy sie odwrócimy? Bądź silna!!! Nasze Aniołki czuwają nad nami. Ja często mówię do mojego skarba, chociażby w myśli. Wierzę że on mnie słyszy.
Dla naszych Aniołków zaplam światełka
[*]
[*]
[*]
Pisz kochana jak tylko bedziesz miała na to ochotę. Mi to forum bardzo pomogło!!!
 
aniolki,ewelino - bardzo wspolczuje... nie powiem nic wiecej...

za to w innym temacie, OBURZONA powiem : trzeba miec naprawde tupet, byc bezczelnym, zeby stwierdzic, ze strata w 10 a 40 tc to ogromna roznica. Nie, to nie jest roznica. To jest dziecko, mniejsze i wieksze. W czym roznica? Tylko w czasie.
Kazda matka tez przezywa inaczej strate dzidziusia... co innego jesli jest to pierwsza ciaza, i poroni sie dajmy na to w 10tc. taka kobieta moze jeszcze nie czuc sie noszaca nowe zycie pod sercem, tracac je nie odczuwac tak ogromnego bolu... inna kobieta tracaca dziecko tak samo w 10tc. majaca juz jedno dziecko, zapewne bedzie bardziej intensywnie przyzwac strate bo wie, co to tak naprawde znaczy, przechodzila juz przez ciaze, rodzila, trzymala malenstwo na rekach... wie, co znaczy "dziecko" .
Jeszcze inaczej przezyje strate kobieta ktorej umrze dziecko jeszcze w lonie, juz wieksze lub tuz po porodzie..
a kolejnym aspektem jest jeszcze uczuciowosc owej kobiety...

Proszę Was, nie wyklucajcie sie tu w tym temacie, bo mozecie urazic niektore z Nas...

Przepraszam jesli w owym temacie wypowiedzialam sie troche "rzeczowo", nie chcialam, poprostu nie potrafilam tego inaczej ujac.
 
reklama
Witam!

Przeczytałam Wasze posty ze łzami w oczach i nie wiem dlaczego dobre osoby spotyka tyle cierpienia. Nieraz pijane i naćpane kobiety rodzą dzieci po kątach i dziecko żyje. Świat jest niesprawiedliwy. Ja nie zaznałam tego bólu ale wyobrażam sobie że jest on straszny. Bardzo Wam współczuje i życzę z całego serca, byście miały tyle zdrowym dzieci ile tylko pragniecie!!!I mam nadzieję, że będzie tu coraz mnie smutnym wpisów. Jesteście dzielne i silne i Was podziwiam. I chciałabym Wam jakoś pomóc, ale wiem że słowa dają nie wiele. Będziecie na zawsze ich mamami a Wasze aniołki zawsze pozostaną Waszymi dziećmi choć żyły tak krótko. Niektórym nie dane było nawet zobaczyć twarzy mamy, która na nich czekała...bo urodziły się już martwe.
Pozdrawiam
 
Do góry