reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Uśmiechnij się, Mamusiu :)

Karoo, ale sie usmialam! :laugh: :laugh: :laugh:
Tak jak Silunia napisala - super na poprawe humoru w ten paskudny dzien! :D :D :D
 
reklama
Kopiowane z kwietniowek 2005:

Pewien pan zapragnął kupić swojej ukochanej urodzinowy prezent a że byli ze sobą dopiero od niedawna po dokładnym zastanowieniu postanowił kupić jej parę rękawiczek - romantyczne i nie za osobiste. W towarzystwie młodszej siostry swojej ukochanej poszedł do sklepu i kupił rzeczone rękawiczki. Siostra natomiast w tym samym czasie kupiła sobie parę majtek. Podczas pakowania ekspendient zamienił te dwa zakupy tak że siostra dostała rękawiczki a ukochana majtki. Bez sprawdzania co jest gdzie wysłał prezent do swojej sympatii dołączając następujacy list:
Kochanie ten prezent wybrałem dla Ciebie własnie taki ponieważ zauważyłem że nie nosisz żadnych kiedy wychodzimy wieczorem. Gdybym miał kupić dla Twojej siostry to wybrałbym długie z guziczkami ale ona już nosi takie krótkie i łatwe do zdejmowania. Te są w delikatnym odcieniu jednak ekspedientka która mi je sprzedała pokazała mi swoją parę którą nosi już trzy tygodnie i wcale nie były poplamione czy zabrudzone. Przymierzyłem na niej te dla Ciebie i wyglądała naprawdę elegancko. Chciałbym jako pierwszy je na Ciebie włożyć tak by żadne inne ręce nie dotykały ich przed tym jak się z Tobą zobaczę. Kiedy je będziesz zdejmowac nie zapomnij je trochę nadmuchać przed odłożeniem albowiem całkiem naturalnie będą po noszeniu trochę wilgotne. I pomyśl tylko jak często będę je całować w tym roku. Mam nadzieję że będziesz je miała na sobie w piątkowy wieczór. Z całą moją miłoscią
PS. Ostatnio w modzie jest noszenie ich odrobinę wywinięte tak by widać było trochę futerka.

- Dlaczego zespół napięcia przedmiesiączkowego nazywa się zespołem napięcia przedmiesiączkowego?
- Bo nazwa "choroba wściekłych krów" jest zarezerwowana dla innej jednostki chorobowej.

Małżeństwo po nocy poślubnej je śniadanie.
Żona mówi, patrząc na męża:
- Ty nawet jesz jak królik!

Maryśka pisze list do przyjaciółki:
"...Mój Stasiek, to chyba jakiś zboczeniec. Ciągle chce mnie pieprzyć! Wystarczy, że się schylę, on mnie bierze od tyłu. Zaczynam prać - bierze mnie od tyłu, zamiatam podłogę - bierze mnie od tyłu, zmywam naczynia - bierze mnie od tyłu! Mówię ci, koszmar. Całuję - Maryśka.
P.S. Przepraszam za niewyraźne pismo, bo Stasiek..."

Podczas wizyty w szpitalu psychiatrycznym, gość zapytał dyrektora jakie
kryteria stosują, aby zdecydować czy ktoś powinien zostać zamknięty w
zakładzie czy nie.
Dyrektor odpowiedział:
- Napełniamy wannę, a potem dajemy tej osobie łyżeczkę do herbaty, kubek
i wiadro i prosimy, aby opróżnił wannę.
- Aha, rozumiem - powiedział gość - normalna osoba użyje wiadra, bo jest
większe niż łyżeczka czy kubek
- Nie - powiedział dyrektor - normalna osoba pociągnęłaby za korek...
Chce pan pokój z widokiem czy bez??

Lekarz skacowany po ostrym weekendowym pijaństwie. Nagle wchodzi
pacjent, w doskonałym nastroju, i pyta:
- Panie doktorze, jak tam moje wyniki?
Na to opryskliwie lekarz:
- Ma pan raka!
- Jak to raka? A przecież wcześniej mówił pan, że to tylko kamienie!
- Kamienie... A pod każdym kamieniem rak!

Mężczyzna wchodzi wieczorem do lokalu. Spostrzega siedzącą przy barze
atrakcyjna kobietę. Podchodzi i zagaja:
- Co porabiasz, ślicznotko?
Ona patrzy mu w oczy i odpowiada:
- Co porabiam? Dymam, kogo popadnie. Wszystkich jak leci. Starannie, na
wylot i wszędzie. W domu, w biurze, nawet tutaj. Uwielbiam dymać kogo
się da. Od kiedy skończyłam nauki, nie robię nic innego. Na to on:
- No proszę, coś podobnego! Bo ja też jestem prawnikiem. A pani mecenas
to w której kancelarii pracuje?

Do spowiedzi przyszedl facet i mówi:
- Wybacz mi Ojcze, bo zgrzeszylem... strasznie przeklinalem i to w
niedziele
- No cóz... odmów 3 razy "Zdrowas Mario" i staraj sie uwazac na swój
jezyk..
- Ale ojcze chcialbym wytlumaczyc okolicznosci - otóz w niedziele
zamiast do Kosciola wybralem sie z przyjaciólmi na partyjke golfa. Juz
na pierwszym dolku nie wyszlo mi uderzenie i poslalem pileczke miedzy
drzewa...
- I to Cie tak zdenerwowalo, ze zaklales
- Nie, poniewaz okazalo sie, ze pileczka szczesliwie upadla w miejsce,
z którego mozna bylo oddac czysty strzal w kierunku dolka, ale jak
podchodzilem do miejsca, w którym lezala pileczka nagle przybiegla
wiewiórka, porwala mi ja i uciekla na drzewo...
- I wtedy wlasnie zaklales
- Nie, poniewaz zaraz potem wiewiórke chwycil orzel i odlecial...
- I to Cie tak zdenerwowalo, ze zaczales klac?
- Otóz nie, bo wiewiórka wypuscila pileczke, a ta spadla jakies 10 cm
od dolka...
- No i nie mów, ze spierdoliles to uderzenie?!

dwie wielkie smoczyce, jezioro..
jedna pływa sobie..macha ogonkiem piruety robi w wodzie z wielkim wdziękiem..drug a siedzi na brzegu i moczy tylko kopytka..
- hmm..czemu nie pływasz ?
- Aaa..bo mam okres.
- hmm..a nie używasz owiec?

Nurkuje Amerykanin. 1,2,3,4,5,6 minut - wynurza się. Widzowie nagradzaja go oklaskami.Na pytanie dziennikarzy, na czym polega jego sukces skromnie odpowiada:
-"Joga".
Nurkuje Niemiec. 1,2,3...10 minut! Na pytanie jak mu się tak udało skromnie odpowiada "Joga".
Nurkuje Polak.1,2,3...10 ...20...30 minut, wynurza się. Wszyscy w szoku. Podbiegaja dziennikarze, przekrzykuja się, cóż to za odmiana jogi, na co ten:
-ja pierdole, jaka znowu joga, gacie mi się o jakis jebany korzeń zahaczyły!!

Pewnego dnia podczas odprawy zwołanej przez brygadzistę grupy budowlanej pracownicy zauważają,że brygadzista ma strasznie zapuchniete lewe oko.
-Panie brygadzisto,na litość boską co się Panu stało ?
-To nie wasza sprawa do roboty !!!!!!!!!!!!
-Ależ niech Pan będzie ludzki i odpowie.
-To od mrożonego kurczaka -odrzekł brygadzista.
-Jak to możliwe ?
-Byłem obok mojej żony,nagle patrzę jak schyla się do zamrażarki ,wypina pupcię widzę jej krągłe pośladki,chyba z podniecenia oszaleję. Odsuwam jej stringi i jadę od tylu,jak przyjemnie !!!! Nagle żona odkręca się do mnie i wali mnie w łeb zamrożonym kurczakiem.
-Jak to,ona nie lubi od tyłu ? Przecież to każda kobieta uwielbia.
-Jak nie lubi jak lubi,TYLKO NIE W LECLERCU !!!!!!!!!!!!!!

Stewardessa dostała polecenia od kapitana, by w sposób dyplomatyczny i delikatny poinformowala pasazerów o tym, ze samolot ma awarie i za kilka chwil się rozbije.
Stewardesa wychodzi do pasazerów i pyta:
- Czy wszyscy mają paszporty?
Pasażerowie z entuzjazmem odpowiadają:
- Taaak!
- W takim razie niech wszyscy je podniosą i zamachają do mnie
Pasażerowie podnoszą paszporty w góre i radośnie machają.
- A teraz wszyscy rolujemy paszporty nad głową, rolujemy...ciaśniutko,ciaśniutko ...
Pasażerowie entuzjastycznie zwijają dokumenty, ciaśniutko...
- A teraz niech wszyscy wsadzą sobie je gleboko w dupe, żeby zwłoki dało sie latwo zidentyfikowac!!

AUTENTYK 1
Do warsztatu wjeżdża laweta a na niej rozbite Cinquecento - wyraźnie widać, że wpasowało się w drzewo. Z lawety wysiada kierowca i kobieta (kolor włosów raczej jasny).Zaczyna się rozmowa:
- Co się stało?
- To co widać. Samochód rozbity!!
- A Pani nic się nie stało?
- Nie.
- A co się wydarzyło?
- Samochód mi się zepsuł...
- Chyba raczej go Pani rozbiła...
- Nie, nie. Jechałam do koleżanki kiedy samochód się zepsuł, po prostu stanął. Więc zadzwoniłam do koleżanki. Ona przyjechała swoim fiatem Punto. Nic nie udało się zrobić więc postanowiłysmy holować samochód do warsztatu. Jakoś sobie poradziłyśmy z tymi wkręcanymi hakami, plastikowymi osłonkami, dziwnymi karabińczykami przy lince holowniczej. No i
kiedy hol już był zaczepiony WSIADŁYŚMY OBYDWIE DO FIATA PUNTO i ruszyłyśmy...
(właściciel warsztatu z trudem zachowuje powagę)... no i na łuku moje Cinquecento nie skręciło tylko wyleciało z zakrętu i uderzyło w drzewo...

>Zdania, które padły w sądach.
>
>Pytanie: Kiedy są Pana urodziny?
>Odpowiedz: 15 lipca.
>P: Którego roku?
>O: Każdego roku.
>*******************
>P: Ta amnezja ogranicza całkowicie Pana zdolność do zapamiętywania?
>O: Tak.
>P: W jaki sposób się ona objawia?
>O: Ja zapominam.
>P: Pan zapomina. Może nam Pan podać jakiś przykład czegoś, co Pan
>zapomniał?
>************************
>P: Ile lat ma Pani syn, ten, który z Panią mieszka?
>O: 38 albo 35, stale mi się myli.
>P: Jak długo on już z Panią mieszka
>O: Jakieś 45 lat...
>**********************
>P: Jak zakończyło się Pani pierwsze małżeństwo?
>O: Śmiercią.
>P: Czyja śmiercią?
>*******************
>P: Może Pani opisać ta osobę?
>O: On był średniego wzrostu i miał brodę.
>P: Czy to była kobieta, czy mężczyzna?
>*************************
>P: Panie Doktorze, ilu autopsji dokonał Pan na zwłokach?
>O: Wszystkie moje autopsje dokonuje na zwłokach.
>*****************
>P: Na wszystkie pytania musisz odpowiedzieć słownie, OK? Do której szkoły
>chodziłeś?
>O: Słownie.
>*******************
>P: Przypomina sobie Pan, o której zaczął Pan autopsje?
>O: Autopsje zacząłem o godzinie 8:30.?
>P: Czy Pan "X" był wtedy martwy?
>O: Nie, siedział na stole i dziwił się, dlaczego dokonuję na nim autopsji.
>*********************
>P: Panie Doktorze, zanim rozpoczął Pan autopsje Iksińskiego zbadał Pan puls?
>O: Nie.
>P: Zmierzył Pan ciśnienie?
>O: Nie.
>P: sprawdził Pan oddech?
>O: Nie.
>P: A wiec jest możliwe, ze pacjent jeszcze żył, kiedy dokonywał Pan
>autopsji?
>O: Nie.
>P: Jak może być Pan tak pewny, Panie Doktorze?
>O: Ponieważ jego mózg stal w słoju na moim stole.
>P: Ale czy pomimo to, mogło być możliwe, ze pacjent był jeszcze przy życiu?
>O: Tak, było możliwe, że jeszcze żył i praktykował gdzieś jako adwokat.
>*****************
>P: I co się stało potem?
>O: Powiedzał: musze cię zabić, bo mógłbyś mnie rozpoznać.
>P: I zabił Pana?
>***************
>P: Jestem pewien, ze jest pan uczciwym i inteligentnym człowiekiem...
>O: Dziękuję. Gdyby nie obowiązywała mnie przysięga, odwzajemniłbym
>komplement.

Pewna kobieta miala 2 synów - optymiste i pesymiste.
Chciala im kupic cos pod choinke, wiec pesymiscie kupila sliczna kolejke elektryczna, a na prezent dla optymisty zabraklo jej pieniedzy, totez wlozyla do pudelka konska kupe.
Gwiazdka:
Pesymista - "Eeee do kitu ta kolejka, pewnie zaraz sie zepsuje.."
Optymista - O rany !!!! Dostalem konika !!!! Tylko gdzieś spierdolil!!!

Sztuka survivalu: Łapanie zająca.
1) Zaczaic sie w krzakach
2) Wydawac jednostajny odgłos marchewki.

Idzie zając lasem i wrzeszczy:
- Przeleciałem lwicę!...
Spotyka wilka:
- Zając, zamknij pysk, chcesz żeby lew usłyszał? Poza tym i tak ci nikt nie uwierzy.
Zając wzruszył ramionami i drze pysk dalej.
- Przeleciałem lwicę! przeleciałem lwicę!
Spotyka niedźwiedzia:
- Zając, zamknij się bo lew usłyszy, i wszyscy będziemy mieli przerąbane, jak sie wkurzy! A i tak nikt Ci nie uwierzy.
Zając idzie dalej i drze się:
- Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwicę!Przeleciałem lwi...
Nagle zobaczył lwa. Ten wkurzony ruszył za zającem, goni go, goni. Zając wskoczył w wydrążony stary pień. Lew skoczył za nim, ale utknął. Utknął tak, ze tylko tyłek mu wystaje, łeb jest w środku. Zając stanął, podszedł z tylu do lwa,rozejrzał się w koło, rozpina rozporek i mówi:
- W to, to już k****a nikt mi nie uwierzy!



 
Polecam skoczyc na watek kwietniowek 2005, jest tam tego wiecej, ale na dzisiaj juz nie mam sily ... :D
 
Nowa dostawa:

Ulicą idzie staruszek. W pewnej chwili potknął się i upadł. Podchodzi do niego Lepper i pomaga mu wstać.
- Bardzo panu dziękuję - mówi staruszek. - Jak mogę się panu odwdzięczyć?
- Niech pan w najbliższych wyborach odda swój głos na mnie.
- Ależ panie, ja upadłem na d..., a nie na głowę!

Andrzej Lepper i jego kierowca jeździli przez wiele dni po Polsce. Pewnej nocy przed limuzynę wyskoczyła im świnia. Nie przeżyła tego spotkania. Lepper, widząc co się stało, kazał kierowcy iść wytłumaczyć wszystko właścicielowi.
Kierowca wrócił dopiero po godzinie z cygarem w zębach, butelką wina w ręce i w poszarpanym ubraniu.
- Mój Boże, co ci się stało? - pyta Lepper.
- No cóż, rolnik dał mi wino, jego żona obiad, a ich 19-letnia córka chwile szalonej, niezapomnianej rozkoszy.
- Cóżeś ty im powiedział?
- Że jestem kierowcą Andrzeja Leppera i właśnie zabiłem świnię.

Druga w nocy - do drzwi Leppera puka narąbany jak bela gość.
- Czego pan chce o tak późnej porze?!
- Chccee wstąpić do Samoobrony i to od zaraz - bełkotliwym głosem zakomunikował.
- Panie, jest druga w nocy, przyjdź pan jutro rano do biura poselskiego, przynieś pan zdjęcie i nie będzie problemu.
- Nie ma mowy, ja chcę teraz i już, od zaraz - zdjęcie mam przy sobie...
Przekomarzał się tak bitą godzinę. - Endrju zmiękł. Gość otrzymał legitymację i już miał iść do domu - przewodniczący jednak zatrzymał go i pyta, dlaczego mu tak zależało na wstąpieniu w szeregi Samoobrony.
- A bo panie to było tak: wróciłem wcześniej z delegacji, wchodzę do domu, patrzę, a tu żona na środku pokoju z sąsiadem..., wchodzę do pokoju córki, a ta z dwoma facetami na raz, wpadam do pokoju syna, a ten w najlepsze ze swoim kolegą z ławki... Stanąłem na środku pokoju i wrzasnąłem na całe gardło:
- TACY JESTEŚCIE, TAK? TO JA WAM K...A TERAZ WSTYDU NAROBIĘ!

Przychodzi kumpel do Stefana.
- Cześć stary, wchodź, rozgość się - mówi Stefan, a po chwili dodaje - Może szklanka piwa albo kieliszek wódki?
- Wolałbym szklankę wódki...

Betsy miała nadwagę. Mało powiedziane, Betsy była gigantyczna. Żadna dieta, żaden mądrala-magik nie był w stanie jej pomóc. Aż przyjechał do miasta pewien doktor, a jego sława go wyprzedzała. Betsy myślała: "Teraz albo nigdy, przecież i tak nie mam nic do stracenia" I zapisała się na wizytę.
Przepis otrzymany od medyka zdumiał ją wielce, albowiem brzmiał nastepująco: "Proszę jeść co pani chce, ile pani chce i kiedy pani chce - nie ma żadnych ograniczeń"
Betsy była w szoku. Zarazem zdumiona i uradowana, gdyż było to jak spełnienie marzeń: jeść i chudnąć. Niestety jeden był tylko warunek, który studził jej zapał. Mianowicie wszystkie posiłki musiały być spożywane per rectum czyli... doodbytniczo. "Hmm... trudno" - pomyślała Betsy. Jednak jako naprawdę zdesperowana bez wahania podjęła kurację.
Minęły 3 miesiace i pacjentka pojawiła się ponownie u lekarza. Ale cóż za odmiana! Szczupła, gibka, ubrana w dopasowane ciuchy, uśmiechnięta - żywa reklama. Przycupnęła sobie na krzesełku.
Doktor zadał kilka pytań, pogratulował efektu. Po chwili spostrzegł, że kobieta siedzi nieco niespokojnie. Wierci się, kręci, kołysze na boki.
- Czy coś pani dolega? - Spytał z troską - Jakieś problemy z...
- Ach nie, skąd! - Pacjentka zaśmiała się filuternie - Gumę sobie żuję...

Niewielki kościółek nad jeziorem Michigan w stanie Wisconsin.
- Chciałbym Wam, drodzy parafianie - mówi młody pastor - przedstawić sylwetkę Świętej Weroniki. Żebyście lepiej sobie uświadomili jak wspaniałą i czystą kobietą była Święta Weronika, posłużę się przykładem. Oto tu, w pierwszym rzędzie ławek siedzi ze spuszczonymi skromnie oczętami, wszystkim nam znana Dolores Steward. Wiemy jak dobrą, prawdomówną i uczynną jest osobą. Wiemy z jakim zaangażowaniem opiekuje się swoimi starymi rodzicami, a przy okazji wieloma starszymi ludźmi z okolicy. Wiemy, że uczestniczy we wszystkich charytatywnych akcjach organizowanych przez nasz kościół. To kobieta, która nie przejdzie obojętnie przy bezdomnym, która, choć nie zarabia zbyt wiele, zawsze rzuci dolara żebrakowi, której dobroć emanuje na wszystkich współmieszkańców a skromność może być tylko przykładem.
Wstań Dolores niech wszyscy Cię zobaczą...
- Otóż wyobrażcie sobie, moi mili że przy Świętej Weronice nasza Dolores to zwykła ku*wa...

Przychodzi mężczyzna do lekarza:
- Panie doktorze chciłabym się wykastrować
- Ależ co Pan przecież to decyzjan na całe zycie itp itd. Nie może Pan (Tu lekarz przekonuje pacjenta i pyta czy na pewno). Zirytowany pacjent mówi:
- Podjąłem decyzje - chcę się wykastrować.
- Ale...
- Jak doktor nie chce to pojde i zaplace innemu lekarzowi
Lekarz poprosił jednak aby po operacji mezczyzna zdradził swoją motywację...
Po operacji siedzą przy kawie - operacja sie udała obaj odprężeniu. Lekarz pyta:
- to prosze zdradzić motywy tak radykalnej decyzji...
Mężczyzna wypuszczając dym papierosowy w góre mowi:
- Wie Pan poznałem wspaniała kobietę. Wkrótce mamy się pobrać, jednak pojawił się mały problem. Ona jest żydwóką i prosiła abym się wykastrował...
Na to lekarz wyraznie poruszony pyta:
- Może obrzezał ???
- A co ja powiedziałem ??????????

 
W sumie to nie wiadomo czy się śmiacz, czy płakać.... ;) W kazdym razie - KU PRZESTRODZE

Uwaga na anestezjologów!

uwagananarkoze014lg.jpg

uwagananarkoze024on.jpg

uwagananarkoze034pm.jpg

uwagananarkoze046oy.jpg

uwagananarkoze053wz.jpg
 
reklama
Do góry