Dorisday niestety zgadzam się z Tobą. Ja skusiłam się na Eskulap (rodziłam w sierpniu 2009), ponieważ po pierwsze chciałam cc na życzenie, po drugie wcześniej rodziły tam moje koleżanki i było ok. Gdy umówiłam się na wizytę przedporodową, to pani doktor namawiała mnie na siłę na poród naturalny, bo to przecież lepiej, a poza tym mają znieczulenie. W końcu przystałam na to. Gdy byłam już 3 dni po terminie i przyjechałam na wizytę, okazało się, że wynik badania ktg jest niepokojący i trzeba wywoływać poród. Dodam, że nie było u mnie żadnego rozwarcia i nawet nie miewałam skurczy przepowiadających, słowem nic się nie działo. Oczywiście przystałam na wywoływanie porodu. Przez 18 godzin chodziłam podpięta do kroplówki, w międzyczasie odeszły mi wody. Dostałam dwa znieczulenia, pierwsze zadziałało super, przy drugim Witowski źle się wkłuł i znieczulił mi tylko połowę ciała! Powinni przy pierwszym wkłuciu założyć cewnik i przez niego podawać kolejne dawki znieczulenia, a nie wkłuwać się za każdym razem. Po zejściu drugiego znieczulenia miałam rozwarcie na 10 cm, ale dziecko nie znajdowało się jeszcze w kanale rodnym. Ja już nie miałam siły, żeby przeć po tylu godzinach łażenia po korytarzu, a ból był naprawdę nie do zniesienia. W końcu zażyczyłam sobie cc, które wykonali. Niestety w drugiej dobie po porodzie okazało się, że moje dziecko ma zakażenie wrodzone i musi być poddane antybiotykoterapii. Poza tym pediatra wysłuchała szmery na sercu. No i pojawił się problem, ponieważ mnie chcieli wysłać do domu (mieszkam w Cieszynie), a dziecko zostawić. Upierałam się, że chce zostać z dzieckiem, zwłaszcza, że byłam w nawale mlecznym, a mały nie tolerował mleka modyfikowanego, które próbowali mu podawać (później okazało się, że ma prawdopodobnie uczulenie na białko mleka krowiego). Wszystko sprowadzało się do tego, że nie mieli dla mnie łóżka. W końcu udało mi się zostać razem z małym, ale dali mi wyraźnie odczuć, że jestem tam niemile widziana - właściciel kliniki nawet powiedział mi chamsko, że nie może doczekać się, kiedy opuszczę jego szpital. Co więcej, próbował mi wmówić, że to moja wina, że dziecko jest chore, bo to ja pomimo wielokrotnego namawiania mnie przez personel do cc upierałam się przy porodzie sn!!! Oczywiście nic takiego nie miało miejsca, wszyscy tylko patrzyli jak się męczyłam.
Parę dodatkowych zdań należy się pani pediatrze z Eskulapa. Tak nieprzyjemnego lekarza spotkałam pierwszy raz w życiu. Jakiekolwiek moje pytania o stan zdrowia dziecka traktowała jako atak na nią. Kiedy mąż chciał z nią porozmawiać o problemach ze zdrowiem naszego synka, to potrafiła zadzwonić do mnie na komórkę i poinformować mnie, że nie życzy sobie, by ktokolwiek z mojej rodziny się z nią kontaktował. W kolejnych dniach (w sumie spędziliśmy tam tydzień) gdy przychodziła badać dziecko to w ogóle się do mnie nie odzywała, a zdarzyło się nawet, że do badania zabierała dziecko, by nie robić tego w mojej obecności! Koszmarna baba i to nie tylko moja opinia.
To co również przemawia na niekorzyść Eskulapa, to fakt, że nie robią tam badania słuchu, ani bioderek. Nie mają także specjalistycznego sprzętu i gdy jest poważniejszy problem z dzieckiem to przewożą je do wojewódzkiego. Ostatnio moja koleżanka rodziła w Eskulapie i okazało się, że dziecko ma zapalenie płuc - przewieźli je do wojewódzkiego.
Ogólnie rzecz biorąc nie polecam tej kliniki nikomu!