Podobnie jak Ty miałam zabieg łyżeczkowania na Polnej w Poznaniu. Zgłosiłam się do szpitala 11. 11. 2012 r. o godz. 9.00, przyjęli mnie ok. 11.00, a zabieg wykonali o 21.45 - cała doba bez jedzenia i picia. Nikt mnie nie poinformował o moich prawach, swoją krew, która nagle ze mnie lunęła (nie wiedziałam, że tak się może zdarzyć) musiałam sprzątać chusteczkami higienicznymi, bo powiedziano mi, że brakuje papieru toaletowego, nie chciano zmienić zakrwawionej pościeli, bo "przecież jutro mnie wypiszą". Nie przyszedł do mnie psycholog, lekarz zapytał, czy chcę zabrać "resztki". Totalna trauma.
Ja nie czekałam na wynik badania histopatologicznego, bo w Centrum Genetyki Medycznej GENESIS powiedziano mi, że formalina, w której jest dziecko niszczy DNA i może się okazać, że ustalenie płci będzie niemożliwe. Wynik badania genetycznego w GENESIS miałam po 5 dniach roboczych (400 zł). Z tym wynikiem mąż poszedł do Sekcji Ruchu Chorych na Polnej, gdzie wypisali zaświadczenie - nie od ręki oczywiście - i przesłali do USC na Libeltta. W USC otrzymaliśmy akt urodzenia dziecka z adnotacją Dziecko martwo urodzone. Dla PZU ten akt jest podstawą do wypłacenia świadczenia z tytułu urodzenia martwego dziecka. Mam już decyzję od ubezpieczyciela, powinno starczyć na antydepresanty.
Ja nie czekałam na wynik badania histopatologicznego, bo w Centrum Genetyki Medycznej GENESIS powiedziano mi, że formalina, w której jest dziecko niszczy DNA i może się okazać, że ustalenie płci będzie niemożliwe. Wynik badania genetycznego w GENESIS miałam po 5 dniach roboczych (400 zł). Z tym wynikiem mąż poszedł do Sekcji Ruchu Chorych na Polnej, gdzie wypisali zaświadczenie - nie od ręki oczywiście - i przesłali do USC na Libeltta. W USC otrzymaliśmy akt urodzenia dziecka z adnotacją Dziecko martwo urodzone. Dla PZU ten akt jest podstawą do wypłacenia świadczenia z tytułu urodzenia martwego dziecka. Mam już decyzję od ubezpieczyciela, powinno starczyć na antydepresanty.