reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

uprawnienia rodziców po poronieniu/ urodzeniu martwego dziecka

reklama
Cześć Dziewczyny,
Jestem tu nowa, niestety ja również w tym tygodniu straciłam swoje Dzieciątko (7 tydzień) :-(
W piątek dowiedziałam się, że serduszko mojego Maleństwa nie bije (!)... Była to długo oczekiwana ciąża, do dzisiaj siedzę i ryczę, zastanawiając się co mogłam zrobić, aby moja Kruszynka żyła ... W poniedziałek miałam zabieg łyżeczkowania. Zanim weszłam na Wasze forum (szukając pocieszenia wśród osób, które przeszły przez to samo), nie wiedziałam, że przysługują mi jakiekolwiek prawa...

Niestety szpital robi mi teraz problemy z wydaniem zaświadczenia o martwym urodzeniu. Wg szpitala powinnam złożyć wniosek o wydanie takiego zaświadczenia w ciągu 3 dni od zabiegu (problem w tym, że nikt mnie wcześniej o tym nie poinformował). Za namową pielęgniarki podpisałam papier, że nie będę zabierała ciałka do pochówku (tłumaczyła mi, że dzidzia jest maleńka (1,4cm), że lepiej przekazać całość do badania, aby dojść do tego dlaczego tak się stało - a tak będzie musiała je podzielić..., w tamtym momencie nie wyobrażałam sobie jak miałabym przejść przez to wszystko. Dała mi ten papier do podpisana gdy siedziałam już na fotelu zabiegowym, a anestezjolog podpinał mi wenflon - nie miałam nawet czasu na to, aby przeczytać co podpisuję).
Wg ordynatora fakt, że podpisałam ten papier oznacza, że nie dostanę zaświadczenia o urodzeniu martwego dziecka i jeśli mam jakieś obiekcje mam iść do prezesa. Pan prezes nie znalazł wczoraj czasu, aby się ze mną spotkać, złożyłam więc podanie o wydanie tego zaświadczenia (był to 3 dzień od wyjścia ze szpitala, a 4 dzień od zabiegu). Obawiam się , że jednak odeślą mnie z kwitkiem... Czy szpital w takich okolicznościach ma prawo odmówić mi wydania zaświadczenia o urodzeniu martwego dziecka? Czy mimo wszystko w USC uda mi się zarejestrować moje Maleństwo (mimo, że minął ustawowy termin 3 dni)?

Żyć mi się nie chce, tęsknię za moim Maleństwem ..., a gdy pomyślę ile napotkam jeszcze przeszkód zastanawiam się czy po prostu nie odpuścić...

Dziękuję Wam z góry za odpowiedź
 
Ibis7 światełko dla Twojego Aniołka.Ja bym nie dała za wygraną walcz o swoje prawo .Poproś męża ,siostrę ,kogokolwiek kto może Ci pomóc,Samej będzie Ci trudno,bo napewno jesteś w złym stanie psychicznym.Nie wiem czy masz ten dokument w domu co podpisałaś ,a jeśli nawet nie to myślę ,że masz prawo wglądu do swoich dokumentów w szpitalu i przeczytaj co podpisałaś.Ja nic nie podpisywałam ,Mi nic nie dali,Ja w piątek wyszłam ze szpitala,a we wtorek przyszłam po wypis i wtedy mąż mój powiedział ,że chce zaświadczenie o martwym urodzeniu.Więc o jakich trzech dniach oni mówią.Proszę walcz,żeby był realny namacalny dowód ,że Twój Aniołeczek istniał.I napisz czy Ci się udało


 
Aleksandradziecko- światełko również dla Twojego Aniołka (*).
W odpowiedzi na moje pismo szpital i owszem wystawił mi zaświadczenie (wysłano je dzisiaj do USC), niestety jest ono niekompletne - bez podania płci dziecka... Tym samym zaświadczenie to nie uprawnia mnie do zarejestrowania mojego Dzieciątka w USC:-( Prezes podkreślił, że wyłącznie takie zaświadczenie może mi wystawić, nie ma mowy o określeniu płci zgodnie z odczuciami matki (wg jego radcy prawnego jest to niezgodne z prawem). Myślę, że to czysta złośliwość szpitala ale niestety nie mam na to wpływu... :-( Próbowałam go przekonać, wytłumaczyć - bez skutku. Powiedział, że mam prawo zrobić sobie badania genetyczne na własny koszt, ale minął już ponad tydzień od zabiegu i prawdopodobnie jest już na to za późno (jest duże prawdopodobieństwo, że jak to określono "materiał genetyczny" nie został odpowiednio zabezpieczony po baniu histopatologicznym ponieważ nie zgłosiłam wcześniej chęci wykonania badań genetycznych celem ustalenia płci)...
Obawiam się, że już nic nie mogę zrobić aby zarejestrować moje Maleństwo... :-(
 
Cześć Dziewczyny,
Jestem tu nowa, niestety ja również w tym tygodniu straciłam swoje Dzieciątko (7 tydzień) :-(
W piątek dowiedziałam się, że serduszko mojego Maleństwa nie bije (!)... Była to długo oczekiwana ciąża, do dzisiaj siedzę i ryczę, zastanawiając się co mogłam zrobić, aby moja Kruszynka żyła ... W poniedziałek miałam zabieg łyżeczkowania. Zanim weszłam na Wasze forum (szukając pocieszenia wśród osób, które przeszły przez to samo), nie wiedziałam, że przysługują mi jakiekolwiek prawa...

Niestety szpital robi mi teraz problemy z wydaniem zaświadczenia o martwym urodzeniu. Wg szpitala powinnam złożyć wniosek o wydanie takiego zaświadczenia w ciągu 3 dni od zabiegu (problem w tym, że nikt mnie wcześniej o tym nie poinformował). Za namową pielęgniarki podpisałam papier, że nie będę zabierała ciałka do pochówku (tłumaczyła mi, że dzidzia jest maleńka (1,4cm), że lepiej przekazać całość do badania, aby dojść do tego dlaczego tak się stało - a tak będzie musiała je podzielić..., w tamtym momencie nie wyobrażałam sobie jak miałabym przejść przez to wszystko. Dała mi ten papier do podpisana gdy siedziałam już na fotelu zabiegowym, a anestezjolog podpinał mi wenflon - nie miałam nawet czasu na to, aby przeczytać co podpisuję).
Wg ordynatora fakt, że podpisałam ten papier oznacza, że nie dostanę zaświadczenia o urodzeniu martwego dziecka i jeśli mam jakieś obiekcje mam iść do prezesa. Pan prezes nie znalazł wczoraj czasu, aby się ze mną spotkać, złożyłam więc podanie o wydanie tego zaświadczenia (był to 3 dzień od wyjścia ze szpitala, a 4 dzień od zabiegu). Obawiam się , że jednak odeślą mnie z kwitkiem... Czy szpital w takich okolicznościach ma prawo odmówić mi wydania zaświadczenia o urodzeniu martwego dziecka? Czy mimo wszystko w USC uda mi się zarejestrować moje Maleństwo (mimo, że minął ustawowy termin 3 dni)?

Żyć mi się nie chce, tęsknię za moim Maleństwem ..., a gdy pomyślę ile napotkam jeszcze przeszkód zastanawiam się czy po prostu nie odpuścić...

Dziękuję Wam z góry za odpowiedź
zglos sprawe do Rzecznika praw pacjenta.
 
Cześć Dziewczyny,
Czy wiecie może jak dokładnie wygląda sprawa wysłania materiału dziecka (kosmówki) do kliniki genetycznej w poznaniu celem ustalenia płci dzieciątka? Zupełnie nie wiem jak się do tego zabrać...:-( Zabieg miałam 22.10.2012, a wyniki badania histopatologicznego powinny być do odebrania ok. 05.11.2012.
Czy robi się to dopiero po otrzymaniu wyników badania histopatologicznego? Czy powinnam tam zadzwonić (ponoć telefon będzie na dokumencie) z prośbą o "materiał" - kosmówkę, czy może powinnam zwrócić się już teraz do szpitala?

Z góry dziękuję Wam za pomoc
 
Ibis, ja opowiem z własnego doświadczenia a dzieje się to wszystko w Gdańsku:
poronienie (zabieg) było w piątek 19.10, we wtorek odebrałam wypis ze szpitala i zmusiłam ich (dziwnie to brzmi, ale to nie żart, musiałam się długo naprosić o to) aby szpital wysłał metryczkę do USC. Metryczka jest w urzędzie, ale bez płci. Jest to jak najbardziej zgodne z najnowszymi przepisami - niestety:( Do prosektorium, w którym wykonywane są badania histopatologiczne dzwoniłam praktycznie codziennie - wczoraj były już wyniki, czyli po 7 dniach roboczych. Dopiero po wykonaniu badania histopatolog może Wam potwierdzić czy jest jakikolwiek materiał do badań genetycznych (mogłaś płód wydalić wcześniej lub mógł być w zbyt złym stanie) i wtedy na własną rękę i koszt oczywiście wypożycza się materiał z histopatologii i zawozi do zakładu medycyny sądowej. W Gdańsku wszystko jest tutaj na miejscu. Za podstawowe badanie płci płaci się 340 zł, ale jeśli będą problemy ze zidentyfikowaniem DNA, bo nie wiadomo będzie czy żeński materiał to materiał matki czy córki z płodu to dopłaca się jeszcze 300 zł. Powiedziano nam, że wyniki powinny być po około 2 tyg. Wciąż jednak nie ma pewności czy cokolwiek z tego wyjdzie, tzn czy uda się ustalić płeć, czasami materiału jest za mało lub w złym stanie i się nie da po prostu, wtedy 650 zł w plecy, że tak powiem. Jeśli jednak uda się określi płeć to w USC czeka ta nasze metryczka bez płci (sprawdzaliśmy to) i wtedy ja uzupełniają i rejestrują dziecko. Wtedy można ubiegać się o urlop macierzyński (wystawiany wstecz od dnia poronienia na 8 tyg) i zasiłek pogrzebowy jeśli chcielibyście zrobić pochówek. Z tego co wiem, jeśli nie robi się pochówku to płód zostaje w "archiwum" histopatologii przez 25 lat, potem jest utylizowany lub pochówek robi szpital (a właściwie MOPS, który podobno może ubiegać się o zwrot kosztów pochówku od rodziców) jeśli wcześniej, jeszcze w szpitalu taką opcję się wybrało. Tak, jak napisałam na początku opisuję swój przypadek i nie wiem czy tak to funkcjonuje w całej Polsce (a raczej mam pewność, że nie, bo znajoma nie musiała robić badań, tylko sama w USC podała płeć jaką chciała, ale to mała miejscowość, gdzie wszyscy się znają...)

Pozdrawiam Cię cieplutko i ściskam!
 
Matita, dziękuję Ci bardzo za informacje (bardzo mi pomogłaś).
Nie uda mi się zarejestrować mojego Maleństwa. Odebrałam wyniki z laboratorium i zadzwoniłam tam - w otrzymanym jak to określono "materiale" nie ma kosmków (nie ma śladu Dzieciątka, ani łożyska... jest tylko doczesna) , więc tym samym nie nadaje się on do badań genetycznych. Nie wiem co się stało z moim Maleństwem, przecież miało 14mm ...
 
Dziewczyny po prostu nie wierzę .Czytam to wszystko i szlak mnie trafia jacy bezduszni są lekarze.Coraz bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu ,że jak będę w kolejnej ciąży to nie pójdę prywatnie do lekarza ,nie dam im już złamanego grosza.I tak co ma być to będzie.Trzymajcie się mocno i nie dawajcie się :)




 
Ostatnia edycja:
reklama
dziewczyny,
chciałabym Wam napisać, że warto walczyć!! po 4 tygodniach oczekiwań i po zrobieniu badań na własny koszt (badań płci) udało nam się dojść do "szczęśliwego" końca - zarejestrowaliśmy naszego Jasia, ja mogłam pójść na macierzyński i mogliśmy go pochować (wybraliśmy zbiorowy grobowiec Dzieci Nienarodzonych, nie chcieliśmy osobnego grobu...) i dzięki temu czuję się spokojniejsza, że zrobiliśmy dla niego i dla siebie wszystko, co byliśmy w stanie. Całuję Was dziewczyny
 
Do góry