reklama
agutkaZG
<3 Zuzia <3 Kubuś <3
A ja slyszalam,ze niewazne,czy Dzidzia mniejsza,czy wieksza,bo to taki sam bol,hehehe.
No,ale ta moja Zuzanka,to juz w ogole kobitka,ze HoHo. ;D Matko swieta,co z niej wyrosnie!
No,ale ta moja Zuzanka,to juz w ogole kobitka,ze HoHo. ;D Matko swieta,co z niej wyrosnie!
Agutko, ból przy skurczach pewno, że taki sam, ale przy wypychaniu na świat na pewno łatwiej. No sama pomyśl urodzić dziecko 3-kilogramowe a 4,5-kilo, nie wierzę, że sie takiej różnicy nie odczuwa. Mój teściu np. jak sie urodził ważył 5 kilo!!!!!! Ale podejrzewam, że jego matka miała nieleczoną cukrzycę ciążową ( a w tamtych zamierzchłych czasach wiadomo jak było ;D) Nie wyobrażam sobie urodzic naturalnie takiego słonia ( z całym szacunkiem ;D) W takim przypadku zgodziłabym sie tylko na cesarkę, bo chciałabym żeby mi coś jeszcze między nogami zostało dla przyjemności ;D
agutkaZG
<3 Zuzia <3 Kubuś <3
Renee,ooo zesz kurde! Ja tez dziekuje takie sloniatko urodzic,hyhy. ;D Ale w sumie nie obrazilabym sie,gdyby moja Zuzanka urodzila sie cos ok. 4kg,bo taka Dzidzie,to i latwiej zlapac i podobno latwiej sie chowa. Ahhh kurcze,ciekawe,czy pokonam swoja wage urodzeniowa. Ja wazylam 3850g.
agutkaZG
<3 Zuzia <3 Kubuś <3
Dokladnie,zdrowie naaaaaajwazniejsze!
A co do glowki na dole,to przypomniala mi sie historia,jedna z tych,ktora opowiadala nam wczoraj polozna na zajeciach.
Dzialo sie to 15 maja 2005 roku. Akurat 2 dni wczesniej skonczyla 1,5 miesieczne zajecia z jedna z grup w szkole rodzenia. Siedziala sobie w szpitalu,gdy nagle zadzwonil jej telefon. Byl to jeden maz,ktory uczestniczyl w tych zajeciach ze swoja zonka. Wydawalo jej sie,ze to zwykla,taka normalna para,ktora oczekuje Dzidziusia...
"Pani Beatko,co nalezy zrobic,gdy dziecko urodzilo sie z pepowina?!?!?!" - krzyknal jej w sluchawke.
"Prosze poczekac,zaraz przyjdzie polozna i podepnie pepowine klamerka." - odpowiedziala spokojnie,niczego nieswiadoma.
"Ale tu nigdzie nie ma poloznej!!!" - facet darl sie coraz glosniej.
"Prosze poczekac,zaraz napewno przyjdzie."
"Ale tu w poblizu nigdzie,ale to nigdzie nie ma poloznej!!!" - facet darl sie niesamowicie glosno
"To gdzie w ogole Panstwo sa?" - polozna zaczela juz powatpiewac
"W domu!!!"
Wiec ona mu wytlumaczyla,ze ma czyms podwiazac te pepowine i nic nie myslac,wziela karetke z kierowca i pojechali do domu tego malzenstwa.
Okazalo sie,ze zona nasluchala sie straszliwych rzeczy o porodzie. Ze od tego peka miednica i pluca i ze to jest bol wprost nie do wytrzymania.
W domu zaczela nagle dostawac skurczy,wiec maz kazal sie jej ubrac i mieli jechac do szpitala. Ona stanowczo zaprzeczyla,mimo,iz skurcze juz miala bardzo mocne,bo przeciez jeszcze nie doczekala sie tego bolu,o ktorym ktos tam jej nagadal. No i mu powiedziala,ze idzie sie jeszcze wykapac,bo pozniej to z ta popekana miednica i plucami przeciez nie wstanie. Po kapieli przysnelo jej sie. Gdy po godzinie sie obudzila,skurcze byly juz nie do zniesienia,wiec maz powiedzial jej,ze teraz juz napewno jada do szpitala,a ona laskawie sie zgodzila. Kucnela w przedpokoju i zaczela wiazac buty. Poczula jakies parcie w okolicach krocza i odruchowo sie tam zlapala. I nagle wrzask:
"Piotreeeeeeeeeeeeeek,tu cos jest!!!"
Okazalo sie,ze na swiecie pojawil sie juz kawalek glowki Dzidziusia,wiec maz nie zastanawiajac sie,zaczal odbierac porod. No,a pozniej juz byl tylko ten w/w telefon do Pani Beatki. Na koniec powiedzial,ze nigdy wiecej porodow w domu,no chyba,ze w lazience,bo teraz maja i lozko i dywan do wywalenia.
A co do glowki na dole,to przypomniala mi sie historia,jedna z tych,ktora opowiadala nam wczoraj polozna na zajeciach.
Dzialo sie to 15 maja 2005 roku. Akurat 2 dni wczesniej skonczyla 1,5 miesieczne zajecia z jedna z grup w szkole rodzenia. Siedziala sobie w szpitalu,gdy nagle zadzwonil jej telefon. Byl to jeden maz,ktory uczestniczyl w tych zajeciach ze swoja zonka. Wydawalo jej sie,ze to zwykla,taka normalna para,ktora oczekuje Dzidziusia...
"Pani Beatko,co nalezy zrobic,gdy dziecko urodzilo sie z pepowina?!?!?!" - krzyknal jej w sluchawke.
"Prosze poczekac,zaraz przyjdzie polozna i podepnie pepowine klamerka." - odpowiedziala spokojnie,niczego nieswiadoma.
"Ale tu nigdzie nie ma poloznej!!!" - facet darl sie coraz glosniej.
"Prosze poczekac,zaraz napewno przyjdzie."
"Ale tu w poblizu nigdzie,ale to nigdzie nie ma poloznej!!!" - facet darl sie niesamowicie glosno
"To gdzie w ogole Panstwo sa?" - polozna zaczela juz powatpiewac
"W domu!!!"
Wiec ona mu wytlumaczyla,ze ma czyms podwiazac te pepowine i nic nie myslac,wziela karetke z kierowca i pojechali do domu tego malzenstwa.
Okazalo sie,ze zona nasluchala sie straszliwych rzeczy o porodzie. Ze od tego peka miednica i pluca i ze to jest bol wprost nie do wytrzymania.
W domu zaczela nagle dostawac skurczy,wiec maz kazal sie jej ubrac i mieli jechac do szpitala. Ona stanowczo zaprzeczyla,mimo,iz skurcze juz miala bardzo mocne,bo przeciez jeszcze nie doczekala sie tego bolu,o ktorym ktos tam jej nagadal. No i mu powiedziala,ze idzie sie jeszcze wykapac,bo pozniej to z ta popekana miednica i plucami przeciez nie wstanie. Po kapieli przysnelo jej sie. Gdy po godzinie sie obudzila,skurcze byly juz nie do zniesienia,wiec maz powiedzial jej,ze teraz juz napewno jada do szpitala,a ona laskawie sie zgodzila. Kucnela w przedpokoju i zaczela wiazac buty. Poczula jakies parcie w okolicach krocza i odruchowo sie tam zlapala. I nagle wrzask:
"Piotreeeeeeeeeeeeeek,tu cos jest!!!"
Okazalo sie,ze na swiecie pojawil sie juz kawalek glowki Dzidziusia,wiec maz nie zastanawiajac sie,zaczal odbierac porod. No,a pozniej juz byl tylko ten w/w telefon do Pani Beatki. Na koniec powiedzial,ze nigdy wiecej porodow w domu,no chyba,ze w lazience,bo teraz maja i lozko i dywan do wywalenia.
reklama
Podobne tematy
P
- Odpowiedzi
- 11
- Wyświetleń
- 22 tys
Podziel się: