Geperty z tym zakrapianiem nie jest tak zle. Przynajmniej u nas.
W niedziele rano bylo pierwszy raz i Robert sie darl jak wsciekly nie dal sie wogole zlapac. Ale to Piotrek mu zakraplal i jakos na sile dal rade. Wieczorem znowu cyrk, a w poniedzialek rano musialam sama dac rade i powiem, ze nie bylo zadnego problemu. Powiedzialam Mu, ze pani doktor kazala i ze ma sobie wybrac ktore oczko pierwsze zakropimy. Tak wiec nie wiem, czy jakbym od razu ja mu nie zakraplala w niedziele, to nie byloby lepiej, bo moje dziecko to straszny mamicycek i jak ja jestem w domu, to wszystko ja mam robic a nie tata.
Chyba, Go to nie piecze, bo daje sobie zakropic i nie trze oczu, a jak pytalam czy boli, to mowi, ze nie.
Ale zrenice to ma obledne. :-) Juz po pierwszym podaniu mial wielkie, a teraz mu sie utrzymuja ta takim samym poziomie.
Co do widzenia, to nie zauwazylam, zeby mu sie jakos wzrok pogorszyl, ale slonce mu przeszkadza. Wczoraj jak jechalam z nim autem i swiecilo to sie odwracal i mruzyl oczy, za to sztuczne swiatlo jakos na Niego nie dziala. Lapmy normalnie mamy zapalone ( a sa dosyc mocne) i nie reaguje na nie.
No to sie rozpisalam. mam nadzieje, ze Was troche Kasiu uspokoilam.