AbEjA
Mamy styczniowe 2007
- Dołączył(a)
- 30 Maj 2006
- Postów
- 4 195
Majeczko niestety jeszcze nie mieszkamy w Mysłowicach.
Wykonczenia są najgorsze. I najdłuzej trwają.
Normalnie mieszkamy jeszcze u moich rodziców wiec Zuzia jest z babcia
Raz na tydzien, raz na 2 tygodnie nocujemy kilka dni w Katowicach u mamy mojego Marcina. Wtedy Zuzol tez zostaje z babcią, ale ja nie jestem spokojna. Mama Marcina ma troche problemów ze zdrowiem i chociaż nigdy w życiu sie do tego nie przyzna to nie ma tyle siły zeby zajmowac sie małym dzieckiem, ktorego wszedzie jest pełno.
Nie jest w stanie nawet wyjsc z nia w ciagu dnia na dwór bo ani nie znieszie wozka po schodach ani nie zejdzie z Zuzia na rekach bo musi sie trzymac barierki schodzac.
Niestety obie kolezanki, ktore mialy sie zajac Zzka po naszej przeprowadzce poszły do pracy i szczerze powiedziawszy jestesmy troche z reka w nocniku. Nie wiem co zrobic, nie chce urazić mamy, ale mam sporo zastrzeżeń co do jej opieki.
Żłobek rozwazałam po wakacjach, a teraz juz naprawde nie wiem. Moze i opiekunka.. ale zeby takową zatrudnic to tez trzeba miec czas...
Ech dziewczyny. Mam dzs doła. Tyle rzeczy sie nam namieszało ostatnio, ze usiasc i płakac.
Marcin od listopada chodzi bez wypłaty. Prezes Klubu ma na to milion tłumaczen i jest zawsze "dobrej mysli". tez byłabym dobrej mysli jakby mnie było stac na ferie na nartach w Austrii.
Marcin trzasnął samochód, sa do remontu dwie pary trzwi (klepanie, malowanie). Poza tym umarł nam silnik i sprzegło.
Do tego całe to wykonczenie mieszkania, ktore przedłuza sie w nieskonczonosc...
Troche to za duzo naraz. ten rok tak sie nam zaczał ze naprawde trudno patrzec z optymizmem w przyszłość.
Przepraszam, za offtop. Tak mi sie zebrało.
Wykonczenia są najgorsze. I najdłuzej trwają.
Normalnie mieszkamy jeszcze u moich rodziców wiec Zuzia jest z babcia
Raz na tydzien, raz na 2 tygodnie nocujemy kilka dni w Katowicach u mamy mojego Marcina. Wtedy Zuzol tez zostaje z babcią, ale ja nie jestem spokojna. Mama Marcina ma troche problemów ze zdrowiem i chociaż nigdy w życiu sie do tego nie przyzna to nie ma tyle siły zeby zajmowac sie małym dzieckiem, ktorego wszedzie jest pełno.
Nie jest w stanie nawet wyjsc z nia w ciagu dnia na dwór bo ani nie znieszie wozka po schodach ani nie zejdzie z Zuzia na rekach bo musi sie trzymac barierki schodzac.
Niestety obie kolezanki, ktore mialy sie zajac Zzka po naszej przeprowadzce poszły do pracy i szczerze powiedziawszy jestesmy troche z reka w nocniku. Nie wiem co zrobic, nie chce urazić mamy, ale mam sporo zastrzeżeń co do jej opieki.
Żłobek rozwazałam po wakacjach, a teraz juz naprawde nie wiem. Moze i opiekunka.. ale zeby takową zatrudnic to tez trzeba miec czas...
Ech dziewczyny. Mam dzs doła. Tyle rzeczy sie nam namieszało ostatnio, ze usiasc i płakac.
Marcin od listopada chodzi bez wypłaty. Prezes Klubu ma na to milion tłumaczen i jest zawsze "dobrej mysli". tez byłabym dobrej mysli jakby mnie było stac na ferie na nartach w Austrii.
Marcin trzasnął samochód, sa do remontu dwie pary trzwi (klepanie, malowanie). Poza tym umarł nam silnik i sprzegło.
Do tego całe to wykonczenie mieszkania, ktore przedłuza sie w nieskonczonosc...
Troche to za duzo naraz. ten rok tak sie nam zaczał ze naprawde trudno patrzec z optymizmem w przyszłość.
Przepraszam, za offtop. Tak mi sie zebrało.