Ja odradzałabym jakiekolwiek zwierzęta - ze względu właśnie na utrzymanie higieny, przecież nigdy nic nie wiadomo, jakie pasożyty żyją na ich sierści, w nich czy ich odchodach. Jak ktoś nie umie się z nimi rozstać to myślę ze powinien się zastanowić co jest dla niego ważniejsze zwierzątka czy zdrowe dziecko. Po za tym najczyściej trzymane zwierzatko wydziela swoje zapachy...czy to chomik, czy myszka a kot to już w ogóle. Osobiście nie jestem zwolennikiem przebywania noworodka i zwierząt - dla potwierdzenia mojego stanowiska powiem tylko tyle to zawsze zwierze, które ma "mniejszy rozumek" niż człowiek i nie można być pewnym jak się zachowa. Po drugie utrzymanie higieny... no coż nie obrażając nikogo - żeby ktoś tego nie odebrał personalnie - najczęściej właściciele zwierząt nie widzą nic złego i zwierzęta traktują na równi z człowiekiem co jest przykre...Taki przykład znam osobę, która po wielkich staraniach urodziła dziecko i potem kilkudniowy noworodek leżał na tej samej macie edukacyjnej na podłodze, na której chwile wcześniej wylegiwał sie pies - 3 miesiące wcześniej przyprowadzony ze schroniska... Cóż do dziś mam ten obraz w oczach - małe niewinne dziecko,czyściutkie, pachnące, lezące na macie gdzie leżały kłaki po psie, który chwile wcześniej był srać na podwórku i na łapach przynosi syf z ulicy ( odchody innych zwierząt, czyjeś harki itd....Oni nie widzieli w tym nic złego - musi się hartować....a przecież takie dzieciątko ma tak słabą odporność, każde bakterie i zarazki są wielkim wyzwaniem dla organizmu...a o udławieniu sierścią nie wspomnę...
Żal
Sorry, ale przez takich jak Ty tysiące psów i kotów gnije w schronach i umiera na ulicach.
Widać, że pojęcia o zwierzakach nie masz. Jakie pasożyty? Od tego są spot-ony przeciw pasożytom zewnętrznym (pchły, wszy, wszoły, kleszcze) i preparaty przeciw robakom obłym i płaskim (glisty, tasiemce). Plus czesanie i kąpanie futra w miarę potrzeby. Dodać odkurzanie, brak dywanów/ wykładzin, mopowanie, aczkolwiek z mojego doświadczenia wynika, że nie ma potrzeby robić tego dużo częściej niż gdy psa w domu nie ma. I jest czysto i pachnąco. A co do kotów, to kastraty nie znaczą i nie śmierdzą, a kuwetę trzeba sprzątać kilka razy dziennie i używać wysokiej jakości żwirków. I jest git. Nikt kto przychodzi do mojego domu nie narzeka na "smród" odzwierzęcy i mega syf mimo, że moja świnia (pies) sypie się na okrągło. Ale to jest też kwestia tego na jakie ustępstwa możemy pójść. Ja wielbię Bulldogi Amerykańskie i nie przeszkadza mi ich specyficzny zapach, sierść na ciuchach i gluty na ścianach. Jak ktoś woli "czystsze" psy, to jest ponad 200 ras uznanych przez FCI, a jak dodać jeszcze nieuznane, to zbierze się pewnie ponad 300, więc jest w czym wybierać i można kupić piesa niekłaczącego, nieglucącego i mało wonnego.
Co do srania, to pies bynajmniej rąk do tego nie używa w przeciwieństwie do ludzi i nie przynosi z dworu większego syfu niż Ty na butach, więc sorry. No chyba, że w skafandrze chodzisz, a przed pójściem do dziecka wchodzisz do jakiejś komory odkażającej
No ale spoko, lepiej żeby TACY ludzie zwierzów nie mieli, bo nic dobrego z tego nie wychodzi.
A takie sprawy jak to, czy będziemy chcieli aby nasze dzieci dzieliły życie, podłogę, zabawki itp ze zwierzętami należy rozstrzygać, ZANIM weźmiemy zwierzę pod swój dach. A nie jak to zwierzę już u nas jest.
To na razie tyle ode mnie, bo muszę świnię na pola zabrać