reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

To zdjęcie rozpętało dyskusję, ciekawe, co wy sądzicie?

W Danii zostawia się maluszki w wózkach, taka norma kulturowa. Podobno w wózku na stałe jest elektroniczna niania, no i to kraj z wysokim poziomem bezpieczeństwa. Osobiście sobie tego nie wyobrażam. W kawiarni ok, na dworze ok, ale obok dziecka. Natomiast opisana dzisiaj sytuacja niestety nie jest eksperymentem i powie szczerze, że postawić wózek nad wodę i być 100 metrów dalej wydaje mi się skrajną nieodpowiedzialnością i brakiem wyobraźni. Link do: Zostawiła dziecko w wózku przy samym brzegu morza i poszła do kawiarni. Interweniowali świadkowie | e-KG.pl
 
reklama
Przerażają mnie takie matki. Naprawdę. Zero wyobraźni, zero dbania o zdrowie i życie dziecka.
Matka świadomie naraziła malucha na niebezpieczeństwo.

Myślę, że skopiowanie systemu opieki społecznej i sądownictwa rodzinnego z Danii/Norwegii, to wcale nie jest taki głupi pomysł. Tylko wtedy ta mamusia zostawiająca samotny wózek w wodzie nad brzegiem morza, mogła by się niemile zdziwić. 😏 U nas pogrożą matce paluszkiem (albo i to nie), a potem będą biadolić, jak coś złego faktycznie się stanie. Taki mamy klimat. Dziecko to własność rodzica i to przede wszystkim się liczy.
 
Za dużo w nas optymizmu chyba, no ale mi się to po prostu wydawało niemożliwe... Moim zdaniem skrajnie nieodpowiedzialne. Jeszcze do tego ta woda...

Jedyny "plus" tej sytuacji to fakt, że znalazły się osoby, które się zainteresowały sytuacją i nie przeszły obojętnie.
 
Ja mieszkam w Danii i tutaj to standard. Dzieci większość czasu spędzają na dworze. Rodzice albo siedzą w domu albo idą do sklepu lub do restauracji. O wbudowanych elektrycznych nianiach nie słyszałam. Ale być może są takowe. Nawet w przedszkolach dzieci śpią w wózku na dworze a panie siedzą w środku i zajadają śniadanie.
 
Ja mieszkam w Danii i tutaj to standard. Dzieci większość czasu spędzają na dworze. Rodzice albo siedzą w domu albo idą do sklepu lub do restauracji. O wbudowanych elektrycznych nianiach nie słyszałam. Ale być może są takowe. Nawet w przedszkolach dzieci śpią w wózku na dworze a panie siedzą w środku i zajadają śniadanie.
Ale my mieszkamy w Polsce. Mówimy o polskiej rzeczywistości i o polskiej mamie. W Danii jest inna mentalność, inna kultura. A u nas? Co jakiś czas słychać, że dzieci wypadają z okien (jakby nie można było zamontować blokady na klamkę), są rozjeżdżane na własnym podwórku (bo kto by tam malucha pilnował), topią się w przydomowych basenach, "gotują" w autach na pełnym słońcu, wypadają z balkonów, są pogryzione przez psy (bo po co zakazywać maluszkowi podbiegać do obcych piesków, lub pilnować, by nie dręczyło domowego puszka)? Małe dzieci są jeszcze czasami zakatowywane przez konkubentów matki, lub mordowane przez własne matki. Mało tego, bywa, że rodzina informuje odpowiednie instytucje, które robią zapowiedziane wizyty i niby wszystko jest w porządku. Aż do śmierci dziecka. 🤬

Także jestem w stanie uwierzyć, że przewidywanie konsekwencji nie jest najmocniejszą stroną wszystkich rodziców.

Mam taki charakter, że nie zostawię dziecka samego w niezabezpieczonym miejscu. Żadnego dziecka nie zostawiłam (mam troje). Baaa, nawet psa pod sklepem samego nie zostawiam, a inni proszę bardzo, bez problemu. 🤷 Stąd potem zdziwienie mamy. Nie każdy ma dość wyobraźni. Jak woda podmyje wózek, albo wywali go wiatr i dziecko wpadnie buzią do wody, to te 100 metrów mama na pewno nie przybiegnie błyskawicznie. Nawet zakładając że non stop patrzy na wózek, a nie korzysta w tym czasie z WC, lub nie siedzi w telefonie. 🙄 Dla mnie to niedopuszczalne.
 
W sumie nie wiem jak na to patrzeć. Bo jeśli dajmy na to była w kawiarni 10m dalej i widziała kątem oka wózek, to spoko. Sama wchodząc do apteki czy do zieleniaka to zostawiam wózek na zewnątrz. Ale tak sam zupełnie i to nad samym brzegiem morza? Chyba "mamusia" straciła kontakt z rzeczywistością.
 
Ale my mieszkamy w Polsce. Mówimy o polskiej rzeczywistości i o polskiej mamie. W Danii jest inna mentalność, inna kultura. A u nas? Co jakiś czas słychać, że dzieci wypadają z okien (jakby nie można było zamontować blokady na klamkę), są rozjeżdżane na własnym podwórku (bo kto by tam malucha pilnował), topią się w przydomowych basenach, "gotują" w autach na pełnym słońcu, wypadają z balkonów, są pogryzione przez psy (bo po co zakazywać maluszkowi podbiegać do obcych piesków, lub pilnować, by nie dręczyło domowego puszka)? Małe dzieci są jeszcze czasami zakatowywane przez konkubentów matki, lub mordowane przez własne matki. Mało tego, bywa, że rodzina informuje odpowiednie instytucje, które robią zapowiedziane wizyty i niby wszystko jest w porządku. Aż do śmierci dziecka. 🤬

Także jestem w stanie uwierzyć, że przewidywanie konsekwencji nie jest najmocniejszą stroną wszystkich rodziców.

Mam taki charakter, że nie zostawię dziecka samego w niezabezpieczonym miejscu. Żadnego dziecka nie zostawiłam (mam troje). Baaa, nawet psa pod sklepem samego nie zostawiam, a inni proszę bardzo, bez problemu. 🤷 Stąd potem zdziwienie mamy. Nie każdy ma dość wyobraźni. Jak woda podmyje wózek, albo wywali go wiatr i dziecko wpadnie buzią do wody, to te 100 metrów mama na pewno nie przybiegnie błyskawicznie. Nawet zakładając że non stop patrzy na wózek, a nie korzysta w tym czasie z WC, lub nie siedzi w telefonie. 🙄 Dla mnie to niedopuszczalne.

Z drugiej strony nie uważasz, że potem polskie dzieci trochę nie ogarniają? (odbiegając od wózka w morzu)

Żeby nie było, sama tak robię - ale mój 12 letni syn, nie umie połowy rzeczy które umiałam ja. Mam wrażenie, że byłam bardziej dojrzała w jego wieku i jakby była potrzeba to bym sobie poradziła w trudniej sytuacji - on wątpię. I potem mamy takie kwiatki, jak nastolatek żyjący normalnie ze zwłokami rodziców
 
Ale my mieszkamy w Polsce. Mówimy o polskiej rzeczywistości i o polskiej mamie. W Danii jest inna mentalność, inna kultura. A u nas? Co jakiś czas słychać, że dzieci wypadają z okien (jakby nie można było zamontować blokady na klamkę), są rozjeżdżane na własnym podwórku (bo kto by tam malucha pilnował), topią się w przydomowych basenach, "gotują" w autach na pełnym słońcu, wypadają z balkonów, są pogryzione przez psy (bo po co zakazywać maluszkowi podbiegać do obcych piesków, lub pilnować, by nie dręczyło domowego puszka)? Małe dzieci są jeszcze czasami zakatowywane przez konkubentów matki, lub mordowane przez własne matki. Mało tego, bywa, że rodzina informuje odpowiednie instytucje, które robią zapowiedziane wizyty i niby wszystko jest w porządku. Aż do śmierci dziecka. 🤬

Także jestem w stanie uwierzyć, że przewidywanie konsekwencji nie jest najmocniejszą stroną wszystkich rodziców.

Mam taki charakter, że nie zostawię dziecka samego w niezabezpieczonym miejscu. Żadnego dziecka nie zostawiłam (mam troje). Baaa, nawet psa pod sklepem samego nie zostawiam, a inni proszę bardzo, bez problemu. 🤷 Stąd potem zdziwienie mamy. Nie każdy ma dość wyobraźni. Jak woda podmyje wózek, albo wywali go wiatr i dziecko wpadnie buzią do wody, to te 100 metrów mama na pewno nie przybiegnie błyskawicznie. Nawet zakładając że non stop patrzy na wózek, a nie korzysta w tym czasie z WC, lub nie siedzi w telefonie. 🙄 Dla mnie to niedopuszczalne.
Ale ja tylko stwierdziłam fakt. Niepotrzebnie się uruchomiłaś.
 
reklama
Raz czytałam artykuł , już nie pamiętam w jakim kraju , ale coś świta że skandynawski lub rejon, że ludzie tak zostawiają maluchy w wózkach , dosłownie wszędzie, czy przed sklepami, kawiarniami, w parku , że to dla nich normalne szczególnie zimą.
Ja osobiście bym tak nie zrobiła, ale co kraj to obyczaj .
Owszem, zostawiają ale nie w wodzie by dziecko mogło się w momencie przypływu utopić
 
Do góry