moja tesciowa sie skapneła , ze cos jest nie tak....w zasadzie od swiat u nich nie bylismy, widzielsmy sie na chrzcianch i raz rozmawialam z nia przez tel. wczoraj K zadwonil do jej meza bo mial urodziny, i ten sie spytal czy przyjedziemy
za jakies pol godziny tel od tesciowej do krystiana co sie z nami dzieje, ze sie nic nie odzywamy, nie wiem co jej tam krystian powiedzial. gdzies kolo 15 K mowi ze jedziemy do nich, ja moiwe ale po co? ze po pierwsze nie chce robic improblemu, bo beda musieli cos naszykowac-wiec po co im ten problem, niech sobie odpoczna(to sie tyczylo co mi tesciowa powiedziala na swietach
rzucajac sie na mnie ze ona wiecej swat nie robi), ze po drugie jej maz i tak sie do nas nie odzywa i ze ma uczulenie na mnie i dzieci bo dzieci robia balagan i krzycza. ze nie chce tam jechac bo nie widze sensu tego wszytskiego, poiewdzialam ze niech wezmie dzieci i jedzie, ze ja sobie odpoczne. K wzial tylko dominike i pojechali, wrocili i pytam sie jak bylo a on :....ch......o, ze ten gosc sie do nich nie odzywal, ze tesciowa zla bo ja nie przyjechalam,najabrziej ja zabolalo ze norberta nie bylo a dominika na zakonczenie dala popis.....tesciowa kupila jej srebrny łancuszek i sie pyta dominiki czy da babci buzi a ta ze" nie", podzikowala tylko. trochw wstyd ale dominika jest taka ze przytula sie i tylko do nas( to wie kazdy od dawna) a po drugie dominika czesto plakala ze babcia widzi tylko norberta wiec sie dziecku nie dziwie ze tak zareagowala
w sumie mnie to gryzie, nie wiem jak ten problem rozwiazac, zblizaja sie urodziny malego a do tego ja nie jestem taka zawzieta, to nie lezy w mojej naturze, ale po tylu latach tego cyrku mam dosc