Strasznie się takie rzeczy czyta...
A moja teściowa:
- pół ciąży (mąż był za granicą) mnie karmiła, jeżdziła ze mną do gina i po innych lekarzach (i płaciła za wizyty), dowoziła różne rzeczy do pokoju dziecinnego
- cztery dni w tygodniu zajmuje się Marysią jak jestem w pracy, nigdy nie da jej jedzenia ze słoiczków, wszystko jej sama gotuje - i zawsze jak mąż Niunię wieczorem przywozi, to przywozi również dla mnie obiadek, wobec czego od poniedziałku do czwartku nie gotuję wcale,
- jak jest krucho z kasą, to nas dokarmia na różne sposoby, ponieważ mają swoje zwierzątka (nie wiem, kiedy ona ma na to czas :
), w zamrażarce przeważnie ląduje mi pół świni w kawałkach :laugh:. O warzywach i owocach nie wspominając.
- kupuje mi ciuchy (gust fatalny, ale przecież nie o to chodzi)
- wnuczkę kocha ponad życie - w rodzinie męża z zasady nie rodzą się dziewczynki, sama ma dwóch synów,więc tym bardziej
Ogólnie złego słowa nie mogę powiedzieć, a też i nigdy nie usłyszałam (a jesteśmy z mężem razem 8 lat).