Przedewszystkim blad rozumowania ze kazdy kto zetknie sie lub doswiadczy pecha noszenia dziecka uposledzonego genetycznie ma byc z miejsca wyrozumialy ,szlachetny w nadludzki sposob , bo pustakowi sie to nie trafia, tylko wyjatkowym kobietom ktore w wyjatkowy sposob potrafia to przyjac I cieszyc sie urokami urody ZD. Otorz nie , sa ludzie ktorzy reaguja w znacznie bardziej g...ny sposob odemnie, albo tak jak ja - pustak nazywajacy buzke dziecka z ZD brzydka I naznaczona pietnem. I nic na to nie poradzisz sa tacy jak ja I ich ten defekt genetyczny tez dotyka . Radzisz mi terapie? Ja juz od kilku lat sie lecze . Jestem pustakiem I nie trawie buzi czlowieka z ZD .niemniej jednak ciezko mi zabic corke , tylko ten wyglad mnie do tego pcha , I nie potrafie sie przemoc a czasu nie ma
Te wszystkie wywody mogłaś sobie darować. Wystarczyły ostatnie zdania.
Stałam przed wyborem życia i śmierci dziecka. Może nie tak jak ty, ale stałam nad inkubatorem corki zastanawiając się czy to moment by zaprzestać uporczywej terapii, czy ja kontynuować. I choć bardzo bolało mnie to, co się wtedy ze mną działo wiedziałam, że pod wpływem emocji nie podejmuje się dobrych decyzji. Nie masz za dużo czasu, ale trochę masz, choćby tydzień. To mało i dużo jednocześnie. Nikt od ciebie nie wymaga heroizmu. Żadna matka nie jest niewiadomo jakim bohaterem. Po prostu dokonała wyboru. Takiego, jaki mieścił się w jej pojmowaniu świata w czasie, kiedy trzeba było to zrobić. Zwyczajnie tak jak ja zostałas przed takim faktem postawiona. Tylko ty wiesz co zrobić, ale potrzebujesz się wyciszyc. Porozmawiać z rodzicami, z ojcem dziecka, terapeuta, jeśli chcesz i masz bliska ci osoba. Tu na forum nie dowiesz się co masz zrobic, nikt ci tego nie powie. Głosy będą podzielone. Natomiast decyzja tylko twoja, bo tylko ty będziesz dźwigać konsekwencje swojej decyzji. Tylko ty będziesz z nimi zyc. Mogę sobie tylko wyobrazić jak ci jest ciężko, a myślę, że i tak nie potrafię tego zrobić.
To, co ważne, co najważniejsze, to wynik amniopunkcji, czyli 100% diagnozy. I to jest twój czas na rozważanie. Czas, do kiedy przyjdzie wynik. To jaki będzie, troche okresli ciężar zespołu wad. Nie wiem czy wiesz, ale twoje dziecko może umrzeć po porodzie. Może umrzeć w trakcie. To zespół wad o różnym ciężarze. Dzieci, które widzimy, to najczęściej ich "lżejsze" oblicze. Jesteś estetką. Nie umiesz znieść widoku twarzy dziecka z zespołem Downa. Oceniasz to z perspektywy dziś i swojego doświadczenia. Ok. Jednak nie wiesz w 100% jak byś zareagowała, gdyby dano ci do ręki twoje dziecko. Może okazałoby się wbrew temu co o sobie myślisz, że to wcale by ci nie przeszkadzało?
Zawsze też możesz pomyśleć o rozwiązaniu typu urodzę i oddam do adopcji. Zwłaszcza jeśli w twojej głowie tak silny jest głos dotyczący jak to mówisz "zabicia córki". Możesz też rozważyć zmianę miejsca zamieszkania na bardziej przychylne. To wszystko wydaje ci się dziś absurdalne, jednak to dziecko zmieni całe twoje życie, każdy jego aspekt. I tylko ty zdecydujesz w jaki sposób. Żadna z decyzji nie jest łatwa, dlatego polecam pogadać w rodzinie, z dzieciakami tez. Żadna z decyzji jaka podejmiesz nie będzie łatwa, a każda z nich będzie się wiązała z jakimś bólem, jakimś wyrzeczeniem. Najważniejsze, by przyniosła też wewnętrzny spokój. By była z tobą spójna, a nie wbrew tobie.
Wciąż pozostaje w twoich wypowiedziach jedno... Gryziesz jak ranne zwierzę nawet tych, którzy proboja ci pomóc. To mnie osobiście się nie podoba. I jak trudną decyzja by nie była to nie moja wina, że cierpisz.