widze, że dobrałyście się do swoich mężów:-):-):-)
ja pamiętam, że mój luby miał wielkie obawy czym on zainteresuje swojego syna, bo choć pasję ma (m.in. motory właśnie:-)) to pozostają one w sferze marzeń.. a jak przyszło co do czego to podsumuję to tak: jak Bartek przyszedł na świat to polożna zawołała męża, żeby szedł z nią umyć i zważyć dziecko, a on nie spogladając nawet na mnie poszedł za nim.. i tak chodzą za sobą do dziś dnia:-):-):-) pamiętam, że mama zaproponowała nam, że poprosi znajomą położną, żeby przyszła wykąpać nam malucha, a mój luby się oburzył, że żadna baba mu nie będzie syna dotykać i od pierwszegoi razu kąpał.. czasem nawet sam..
fakt, że u nas też życie ułożyło się tak, że ja poszłam do pracy jak Bartek miał 2 miesiące (na pół etatu, a od 4 mies. - na cały) i podzieliliśmy obowiązki pomiędzy siebie: Jarek zawsze był z dzieckiem sam do południa, potem 2 h niania i ja do końca dnia... w nocy do tej pory wstaje mąż.. on zawsze Bartka karmi.. (a ponieważ jestem wyrodną żoną i marną kucharką - mnie też karmi).. obecnie jest tak, ze jak Jarek jest w domu to ja mam wolne.. no chyba, że Bartek zapragnie poczytać, poukładać puzzle, memory albo coś w tym stylu - od zabaw spokojnych i edukacyjnych jest mama..
przyznam, że z podziwem czytam o waszych mężach, którzy realizują swoje pasje... no coż dla mojego małżona największa pasją stał się syn.. zobaczymy co się teraz wykluje i jakie miejsce zajmie w tym układzie:-):-):-)