To ja stuknę parę słów o szpitalu w Redłowie.
Niestety nie polecam. Nie jest to co prawda jakiś straszny oddział, ale traktują pacjętki bardzo przedmiotowo, nie informują oczywiście o niczym, lewatywka, golenie, cięcie..wszystko odrazu i bez słowa. Coś tam podłączają do kroplówek..co?? można wyczytać po fakcie w karcie. Opieka po porodzie właściewie nie istnieje: nie pomogą, nie przewiną dziecka (nawet tuż po porodzie) nie pokażą jak nakarmić (dopiero dłuuugo póżniej przyjdą zdozorować i ewntualnie opieprzyć za już popękane brodawki;
obchód? masakra: szybko ściągać majtki bo ordynator idzie (zmiana pościeli tylko przed obchodem), cała ekipa gapi się w krocze a sz.p.doktor stuka tak jakimś żelaztwem, bada czy nie boli rana;
Tato (obecny przy porodzie) nie ma prawa wstępu nawet na metr za szklane drzwi korytarza, o pomocy nie wspomnę.
No i tak by się jeszcze nazbierało. Strasznie nie jest, ale trzeba się srogo nawalczyć o swoje.
A co z Puckiem? Ktoś coś wie??
Niestety nie polecam. Nie jest to co prawda jakiś straszny oddział, ale traktują pacjętki bardzo przedmiotowo, nie informują oczywiście o niczym, lewatywka, golenie, cięcie..wszystko odrazu i bez słowa. Coś tam podłączają do kroplówek..co?? można wyczytać po fakcie w karcie. Opieka po porodzie właściewie nie istnieje: nie pomogą, nie przewiną dziecka (nawet tuż po porodzie) nie pokażą jak nakarmić (dopiero dłuuugo póżniej przyjdą zdozorować i ewntualnie opieprzyć za już popękane brodawki;
obchód? masakra: szybko ściągać majtki bo ordynator idzie (zmiana pościeli tylko przed obchodem), cała ekipa gapi się w krocze a sz.p.doktor stuka tak jakimś żelaztwem, bada czy nie boli rana;
Tato (obecny przy porodzie) nie ma prawa wstępu nawet na metr za szklane drzwi korytarza, o pomocy nie wspomnę.
No i tak by się jeszcze nazbierało. Strasznie nie jest, ale trzeba się srogo nawalczyć o swoje.
A co z Puckiem? Ktoś coś wie??