Do maja pewnie się uporają, to jeszcze kupa czasu
W Wojewódzkim rodziła moja koleżanka, ale prawie dwa lata temu, było ok (z tym, że jej mąż jest lekarzem i pracował tam jako stażysta, więc dane nie muszą być obiektywne). Ogólnie Wojewódzki ma dobre opinie.
W Swissmedzie czasem sie zdarzają zakażenia - jak wszędzie, bo mogą pochodzić od matki przecież. Z tym, że szpital jest zbudowany w takiej technologii, że łatwo się ich pozbyć i nie zrobi się epidemia - ściany do mycia myjkami ciśnieniowymi, specjalne farby na ścianach, w które nie wchodzi grzyb, itp. No i przede wszystkim, co widać jak się tam wpada, profesjonalny serwis sprzątający, który naprawdę sprząta, a nie dziwne panie na etatach, które jak raz na parę dni przejadą szmatą to uważają że jest superczysto.
Moja koleżanka rodziła w Swissmedzie i też miała zakażenie jakimś gronkowcem - od siebie (borykała się w ciąży z zakażeniami) - z tym, że nie był to szczep szpitalny i po 2 dniach antybiotykoterapii i dziecko i matka zdrowi i zero problemu. Moja druga koleżanka, której się w szpitalu w Olsztynie trafiło zakażenie szczepem szpitalnym, dostała sepsy, ona i dziecko - miesiąc walki i straszny niepokój. A ścierwo na większość antybiotyków było odporne... bo ze szpitala...
W Wojewódzkim rodziła moja koleżanka, ale prawie dwa lata temu, było ok (z tym, że jej mąż jest lekarzem i pracował tam jako stażysta, więc dane nie muszą być obiektywne). Ogólnie Wojewódzki ma dobre opinie.
W Swissmedzie czasem sie zdarzają zakażenia - jak wszędzie, bo mogą pochodzić od matki przecież. Z tym, że szpital jest zbudowany w takiej technologii, że łatwo się ich pozbyć i nie zrobi się epidemia - ściany do mycia myjkami ciśnieniowymi, specjalne farby na ścianach, w które nie wchodzi grzyb, itp. No i przede wszystkim, co widać jak się tam wpada, profesjonalny serwis sprzątający, który naprawdę sprząta, a nie dziwne panie na etatach, które jak raz na parę dni przejadą szmatą to uważają że jest superczysto.
Moja koleżanka rodziła w Swissmedzie i też miała zakażenie jakimś gronkowcem - od siebie (borykała się w ciąży z zakażeniami) - z tym, że nie był to szczep szpitalny i po 2 dniach antybiotykoterapii i dziecko i matka zdrowi i zero problemu. Moja druga koleżanka, której się w szpitalu w Olsztynie trafiło zakażenie szczepem szpitalnym, dostała sepsy, ona i dziecko - miesiąc walki i straszny niepokój. A ścierwo na większość antybiotyków było odporne... bo ze szpitala...