witam. mam jeszcze troche czasu do porodu ale chcialabym prosic o jakies namiary na połozne oraz ich ceny z lutyckiej lub raszei. chciałabym wlasnie rodzic w któryms z tych szpitali a ponieważ to mój pierwszy poród i troche sie obawiam ,wolałabym zaplacic za położną, ktora bedzie razem ze mna przez cały poród. jesli macie jakies namiary to bede wdzieczna. czy wiecie moze ile kosztuje w tych szpitalach poród rodzinny? chciałabym aby przy porodzie był takze tatus.
reklama
Mój mąż był przy porodzie rodziłam w Raszei i za poród zapłaciliśmy 50 zł - to jest dokładnie opłata za strój dla męża, namiarów na położną niestety nie mam bo my pojechaliśmy do szpitala i nie byłam umówiona z żadną położną, ale jak mnie przyjęli i zaprowadzili do sali porodowej to położna była cały czas przy mnie - nie licząc czasu kiedy chodziłam z mężem po korytarzu i czas spędzony pod prysznicem, ale położna nawet wtedy była cały czas pod ręką i co chwile podchodziła i pytała się czy wszystko w porządku To był też mój pierwszy poród ale wspominam go dobrze położne pomocne i sympatyczne pozdrawiam
Marciaa
Mamma 04.2010 i 02.2012
Witam Mamusie
Ja planuję rodzić na Lutyckiej. Moja siostra tam rodziła i była bardzo zadowolona.
A reszta mam, która tam była jakie ma opinie?
Ja planuję rodzić na Lutyckiej. Moja siostra tam rodziła i była bardzo zadowolona.
A reszta mam, która tam była jakie ma opinie?
Kasiulka_1980
Mama Hani i Mai :-)
Mam pytanie do dziewczyn, które rodziły na Lutyckiej. Jak to jest ze znieczuleniem ZZO?
Bo słyszałam, że tam nie robią...
Bo słyszałam, że tam nie robią...
polianna
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Wrzesień 2008
- Postów
- 1 434
Rodziłam na Lutyckiej. Sama porodówka- super. Opieka , podejście, byłam bardzo zadowolona. Problemy zaczeły si na poporodowym gdy z anemią i bardzo mocno nacitym kroczem nie byłam wstanie zajmowac się dzieckiem. Pielęgniarki robiły mi wyrzuty, lekarka nie chciała odpowiedzieć na pytanie co z moimi wynikami (
Wyobraźcie sobie sytuację, że podchodzę do lekarki,pytam o wyniki krwi bo barzo źle się czuj a ona podaje mi cyferkę.
Mówię więc,że nie wiem co to znaczy a ona na to "To po co sie Pani pyta").
Kolejna pielęgniarka widząc moje problemy z założeniem dziecku pieluchy stwierdziła,że mam sobie kupić lalkę Baby Born i się nauczyć. Miałam spory dołek, ciągle płakałam ale z ich strony nie moglam liczyć na żadną pomoc. Salowe jeszcze gorsze...
Jeszcze jeden przykład- nie miałam pokarmu, dziecko nie chciało nawet ssać. Mała była bardzo duża i poprostu głodna - pierwszą przespana nocke miałam gdy po wielu prośbach dały mi wodę z glukozą. :-/ Dramat.
teraz znów jestem w ciąży i mam dylemat.
na Raszei zaczeła rodzić moja kolżanka- zaczeła,bo po 2 dobach ciężkich bóli (nie chciano jj wywołać porodu a ona się męczyła) przepisała się na Lutycką. Tam okazało się,że wody płodowe są już zielone i dziecko zachłysneło się nimi podczas porodu. Stan był ciężki na szczęście dziewczynka jst teraz zdrowa.
Siostra rodziła na Polnej - niby była zadowolona z poporodówki ale dostała kilka dawek dolarganu i innych środków,które słyną z tego,ż podane w nieodpowiednim czasie i w zbyt dużych ilościach mogą spowodować niedotlenienie. Tak się też stało. Mały urodził si z niedotlenieniem i spędził kilka tygodni w szpitalu.
Wynik? Wszędzie coś nie tak! :-/
Myślałam nawet o Wrześni, ale boję się tak daleko jechać w razie nagłego porodu. Możliwe,że ze względu na doświadczenie,obycie z dzieckiem i znajomość praktyk na Lutyckiej jednak wybiorę ją ponownie ( tylko ze względu na porodówkę).
Co do praktyk na Lutyckiej jeszcze - nie ważne,ze kobieta nie może chodzić, jest wykończona porodem- MUSI SPRZĄTAĆ ! NIe wolno mieć nic na szafce, obok łóżka, torby schowane do osobnych szaf na końcu sali. To też jakaś paranoja...
Wyobraźcie sobie sytuację, że podchodzę do lekarki,pytam o wyniki krwi bo barzo źle się czuj a ona podaje mi cyferkę.
Mówię więc,że nie wiem co to znaczy a ona na to "To po co sie Pani pyta").
Kolejna pielęgniarka widząc moje problemy z założeniem dziecku pieluchy stwierdziła,że mam sobie kupić lalkę Baby Born i się nauczyć. Miałam spory dołek, ciągle płakałam ale z ich strony nie moglam liczyć na żadną pomoc. Salowe jeszcze gorsze...
Jeszcze jeden przykład- nie miałam pokarmu, dziecko nie chciało nawet ssać. Mała była bardzo duża i poprostu głodna - pierwszą przespana nocke miałam gdy po wielu prośbach dały mi wodę z glukozą. :-/ Dramat.
teraz znów jestem w ciąży i mam dylemat.
na Raszei zaczeła rodzić moja kolżanka- zaczeła,bo po 2 dobach ciężkich bóli (nie chciano jj wywołać porodu a ona się męczyła) przepisała się na Lutycką. Tam okazało się,że wody płodowe są już zielone i dziecko zachłysneło się nimi podczas porodu. Stan był ciężki na szczęście dziewczynka jst teraz zdrowa.
Siostra rodziła na Polnej - niby była zadowolona z poporodówki ale dostała kilka dawek dolarganu i innych środków,które słyną z tego,ż podane w nieodpowiednim czasie i w zbyt dużych ilościach mogą spowodować niedotlenienie. Tak się też stało. Mały urodził si z niedotlenieniem i spędził kilka tygodni w szpitalu.
Wynik? Wszędzie coś nie tak! :-/
Myślałam nawet o Wrześni, ale boję się tak daleko jechać w razie nagłego porodu. Możliwe,że ze względu na doświadczenie,obycie z dzieckiem i znajomość praktyk na Lutyckiej jednak wybiorę ją ponownie ( tylko ze względu na porodówkę).
Co do praktyk na Lutyckiej jeszcze - nie ważne,ze kobieta nie może chodzić, jest wykończona porodem- MUSI SPRZĄTAĆ ! NIe wolno mieć nic na szafce, obok łóżka, torby schowane do osobnych szaf na końcu sali. To też jakaś paranoja...
polianna
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Wrzesień 2008
- Postów
- 1 434
Mam pytanie do dziewczyn, które rodziły na Lutyckiej. Jak to jest ze znieczuleniem ZZO?
Bo słyszałam, że tam nie robią...
Nie robią.
Antylopka
Potrojna mamuska
polianna - ja też rodziłam na Polnej i nie dostałam dolarganu. Nie wydaje mi się, aby dawali każdej jak leci. Położna mnie spytała przy 8 cm, czy chcę lek p/bólowy, bo to ostatni moment, ale że już bardziej boleć na pewno nie będzie, bo zaraz skurcze parte. I nie wzięłam. Wcześniej dostałam tylko glukozę.
Natomiast byłam świadkiem, jak jakas kobita z 1 porodówki darła sie na cały korytarz, że chce więcej dolarganu...
Natomiast byłam świadkiem, jak jakas kobita z 1 porodówki darła sie na cały korytarz, że chce więcej dolarganu...
Kasiulka_1980
Mama Hani i Mai :-)
Rodziłam na Lutyckiej. Sama porodówka- super. Opieka , podejście, byłam bardzo zadowolona. Problemy zaczeły si na poporodowym gdy z anemią i bardzo mocno nacitym kroczem nie byłam wstanie zajmowac się dzieckiem. Pielęgniarki robiły mi wyrzuty, lekarka nie chciała odpowiedzieć na pytanie co z moimi wynikami (
Wyobraźcie sobie sytuację, że podchodzę do lekarki,pytam o wyniki krwi bo barzo źle się czuj a ona podaje mi cyferkę.
Mówię więc,że nie wiem co to znaczy a ona na to "To po co sie Pani pyta").
Kolejna pielęgniarka widząc moje problemy z założeniem dziecku pieluchy stwierdziła,że mam sobie kupić lalkę Baby Born i się nauczyć. Miałam spory dołek, ciągle płakałam ale z ich strony nie moglam liczyć na żadną pomoc. Salowe jeszcze gorsze...
Jeszcze jeden przykład- nie miałam pokarmu, dziecko nie chciało nawet ssać. Mała była bardzo duża i poprostu głodna - pierwszą przespana nocke miałam gdy po wielu prośbach dały mi wodę z glukozą. :-/ Dramat.
teraz znów jestem w ciąży i mam dylemat.
na Raszei zaczeła rodzić moja kolżanka- zaczeła,bo po 2 dobach ciężkich bóli (nie chciano jj wywołać porodu a ona się męczyła) przepisała się na Lutycką. Tam okazało się,że wody płodowe są już zielone i dziecko zachłysneło się nimi podczas porodu. Stan był ciężki na szczęście dziewczynka jst teraz zdrowa.
Siostra rodziła na Polnej - niby była zadowolona z poporodówki ale dostała kilka dawek dolarganu i innych środków,które słyną z tego,ż podane w nieodpowiednim czasie i w zbyt dużych ilościach mogą spowodować niedotlenienie. Tak się też stało. Mały urodził si z niedotlenieniem i spędził kilka tygodni w szpitalu.
Wynik? Wszędzie coś nie tak! :-/
Myślałam nawet o Wrześni, ale boję się tak daleko jechać w razie nagłego porodu. Możliwe,że ze względu na doświadczenie,obycie z dzieckiem i znajomość praktyk na Lutyckiej jednak wybiorę ją ponownie ( tylko ze względu na porodówkę).
Co do praktyk na Lutyckiej jeszcze - nie ważne,ze kobieta nie może chodzić, jest wykończona porodem- MUSI SPRZĄTAĆ ! NIe wolno mieć nic na szafce, obok łóżka, torby schowane do osobnych szaf na końcu sali. To też jakaś paranoja...
Ja się zdecydowałam na Szpital Ginekologiczno-Położniczy im. Świętej Rodziny, Kazimierza Jarochowskiego 18
reklama
dziewczyny a powiecie mi cos wiecej o szpitalu im Raszei??? chciała bym tam rodzić...a nie wiem dokładnie jka wygłada tam opieka w trakcie i po porodzie ...tzn czy dzidzius bedzie ze mna czy przynoszony tylko na karmienie i czy maz bedzie mogl wejsc na sala czy tak jak w świętej rodziny tylko być na korytarzu?
pozdrawiam przyszłe mamusie
pozdrawiam przyszłe mamusie
Podziel się: