reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Szpitale i prywatne kliniki POZNAN

ja mialam gina z polnej i miejsce mialam tam jak w banku, zalezy jak trzymasz z lekarzem...
tez mialam czeste skurcze nawet do 120 dochadzace regularne co pare minutek i znakomicie sie czulam, rozwarcie 2 cm, dziecko od 36tc w kanale rodnym i siedzialam w domu, odsylali mnie po kazdym ktg... przyjeli mnie dopiero wtedy jak wody zaczely sie saczyc... A RODZILAM 56 GODZIN I POROD SKONCZYL SIE CC GDYZ ROZWARCIE STANELO NA 4CM!
JA TAM NIE NAZEKAM NA POLNA :) - JAK DLA MNIE BOMBA SZPITAL :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
ja równiez rodziłam na Polnej, i jestem zadowolona :) poród był rodzinny, do szpitala pojechalam z regularnymi surczami na miejscu ktg i badanie zostałam przyjeta bez problemu, poród trwał 18h i był ciezki bo mała nie chciała do konca zejsc i grozilo nam vacum lub kleszcze, ale dzieki wytrwałym lekarzom i bardzo fajnej położnej dałam rade urodzic sn, wszyscy mnie wspierali i dopingowali. Warunki w szpitalu są super, jest spokój ogólnie. Na oddziale poporodowym miałam pokój 2 osobowy z lazienką, położne sympatyczne mają OGROM pracy więc nie ma się co dziwić że nie są na każde skinienie, a w końcu to my jesteśmy od tego żeby zająć się dzieckiem ja dałam radę :) Dodam, że nie miałam opłaconej ani połoznej ani lekarza. Ja polecam :-)z pewnością nie odczułam, że jest to ";-)fabryka do rodzenia"
 
jestemaniołkiem, kozaczino - dokładnie myślę tak samo jak Wy. Nie ja jedna rodziłam, aby wszyscy mieli dookoła mnie skakać! Poza tym, skoro ktoś wybiera szpital gdzie jest "romming-in", to niech się nie dziwi, że się musi dzidziusiem opiekować.
Co do przyjęcia - lekarz spoza Polnej, położna nieopłacona. Przyjechałam na izbę (w moim przekonaniu) na ktg, bo zaczęło mi się małe plamienie krwisto podbarwione, 3 dni przed terminem. Zrobili mi ktg, zbadał lekarz i co? 5 cm rozwarcie, izba przyjęć zamknięta od poprzedniego dnia z powodu nadmiaru rodzących. A lekarz spokojnie - niestety jesteśmy przepełnieni, panis stan nie pozwala, aby panią odesłać do innego szpitala, niestety nie mamy w tej chwili dla pani wolnej sali do porodów rodzinnych, więc będzie musiała pani poczekać w innej sali.
I na co mam narzekać? Że mnie przyjęli, urodziłam bez nacięcia i znieczulenia dzięki wspaniałej położnej, laktacyjna pokazała wiele pozycji do karmienia??
 
Dziewczyny wszystkim polecam serdecznie rodzenie na Polnej. O 23.00 odeszly mi wody i pojechalam rodzic. Przyjeli mnie bez problemu, mialam szczescie bo gdyby corce sie tak nie spieszylo to nie urodzilabym jej na Polnej bo kilka godz po naszym przyjeciu porodowka zostala zamknieta z powodu przepelnienia. Trafilam na wspaniala i fachowa opieke bardzo sobie chwale. Sale wyremontowane powiem wam ze lepiej niz w domu bardzo kameralnie (kto rodzil to wie lampka nocna tylko ty i osoba towarzyszaca)wszystko bylo do mojej dyspozycji. KTG , USG. Porod przebiegl bez komplikacji do momentu urodzenia. Okazalo sie ze mala polknela zielone wody zrobili intubacje zajeli sie nia. Bylam spokojna bo wiedzialam ze jest w najlepszych rekach w Poznaniu i chyba w Wlkp. Kobiety rodzace nie myslcie tylko o sobie tylko o dziecku ktore rodzicie to ono ma miec najwyzsza opieke w razie czego. Pamietajcie ze dziecko nie potrafi sie bronic itd. Polna polecam z calego serca!!!!!!!!!!!!
 
Ja równiez polecam Polną. Jedyne zastrzeżenie miała do pań na izbie przyjęć .Przyjechałam w 38 tc z plamieniem, podlączyły mnie pod ktg- wszystko wyszło oki, nawet najmniejszego skurczu nie było, potem zbadała mnie pani doktor i kazała jechać do domu bo "nic sie nie dzieje i mam jeszcze czas". Wróciłam po 2 godzinach i panie na izbie z wielką pretensją stwierdziły ze przeciez dopiero co byłam. Ja im na to że mam skurcze co 3 min i wtedy zawołały lekarza któremu wcale sie nie spieszyło (chyba przerwałam mu sen bo jakis taki zaspany był) i też pyta po co przyjechałam. Ale jak mnie zbadał to szybko się obudził bo rozwacie na 5 cm i szybko na porodówkę. A tam już super. Przemiła położna, bardzo pomocna, do tego fajny lekarz i super atmosfera. I po porodzie też sie mną dobrze zajeli bo były małe komplikacje z łożyskiem (ręczne wydobywanie łożyska w narkozie). Na oddziale nie narzekałam, chociaż różne pielęgniarki się zdarzały. I wielki plus dla laktacyjnej- świetna kobieta- bardzo nam pomogła!
 
ja też opiszę moj porod na polnej, a wlasciwie to cc.

Szlam tam tydzien wczesniej ze skierowaniem na cc, nie bylo problemow z przyjeciem, lozkiem. Lekarze fantastyczni, kontrole iusg praktycznie codziennie- po 3 dniach mialam juz zabieg.
Sama opieka lekarska bardzo fajna. Jesli chodzi o polozne, to niektore byly prawdziwymi aniolami, inne natomiast nie powinny chyba pracowac na tym oddziale.

Generalnie dla mnie to porazka, ze po 6 godzinach od operacji, bo w koncu tym jest cesarka, zostajesz nagle sama z dzieckiem i niektore panny polozne są wielce obrazone, ze wolasz je, bo nawet nie jestes w stanie wstac i dziecka podniesc/przewinac/ czy nakarmic.
Tak wiec ten system jest dosc dziwny- tak szybko dawane dziecko tylko do opieki mamie. WIem ze kiedys bylo to 12 godzin i to byl chyba lepszy pomysl.

Ze zdecydowanych minusow to :
- wypuszczają dziecko z zoltaczka- bilirubina 15 i ty sie rodzicu martw, co dalej. jezdzenie do laboratoriow z 6 dniowym maluszkiem i strach, czy bilirubina nie wzrasta- nie polecam. ale to ponoc standardowy numer polnej- tak stweirdzil neonatolog z krysiewicza.mam do nich o to zal, bo trzymali mnie w szpitalu 6 dob i bylo widac, ze zoltaczka sie poglebia- mogli juz tam zadzialac i dzidzię wczesniej doprowadzic do porzadku.

- mnie wypuscili z anemią tak gleboką (cale zycie walczę z nią, a w ciazy to juz w ogoel byla masakra. zastrzyki z b12, zelaza itd) ktora zszkokowala juz 3 lekarzy. wszyscy zdziwieni ze nie bylo transfuzji. ponownie- siedzialam tam 6 dni, robili mi badania krwi, mogli podratowac. teraz jezzdze na zastrzyki, musze dziecko z kims zostawiac- nawet jak jest to babcia-pielegniarka- dla mnie mega stres zostawic 10 dniowe dziecko i nie byc przy nim godziny.

- sytuacja na sali wybudzen po cesarce. 3 lozka, 2 szczesliwe mamy z dzieckiem (w tym jedna ja). do dziewczyny lezacej w srodku, kolo niej maz, przychodzi lekarka i mowi- nie mam dla panstwa najlepszych wiadomosci, oprocz wad, o ktorych wiedzieliscie, synek nie moze oddychac. zapraszam pana na piętro, chce pan pewnie zobacyzc dziecko. bo pani to nie moze w tym stanie.
po 20 minutach przyszla znowu i mowi: neistety synek zmarl. prosze przemyslec, czy zgadzacie sie panstwo na sekcje zwlok.

tak doslownie wygladalo komunikowanie takich wiadomosci!!! w otoczeniu szczesliwych mam, z dziecmi, z mezami, pielegniarki sie krecace kolo. zero taktu, zero empatii, zero pomocy psychologa??? dla MNIE to bylo traumatyczne przezycie. a dla tej dziewczyny... nie chce nawet myslec.

takie są moje refleksje z pobytu w tym szpitalu. Na szczescie moja coreczka jest zdrowa i nie wymagala pomocy ich super sprzetu. ale na wszelki wypadek dlatego wlasnie wybralam ten szpital.
 
ja także rodziłam na Lutyckiej i powiem szczerze że sprzęt też mają rewelacyjny !! Mała miała zespół aspiracji smółki ( przy wychodzeniu zachłysnęła się wodami płodowymi do których wcześniej wydaliła smółkę) szybka reakcja lekarzy mała była intubowana i monitorowana cały czas, na domiar złego dostała zapalenia płuc ale lekarze dali radę i po tygodniu ( nie wiem jak oni to zrobili , powiedzieli mi że to cud) wyszłam z malutką do domu. Opieka rewelacyjna, byłam informowana na bieżąco , nawet z bloku porodowego przyszła położna która była przy porodzie (nieopłacona) i pytała jak mała więc byłam w szoku. Lekarka która opiekowała się malutką to pani Alina Nowicka polecam naprawdę !!! A i jakbym miała drugie dziecko to też bym rodziła na Lutyckiej.
 
Marta 1210 to norma bilirubiny europejska nawet do 20,więc sie nie dziw ,mnie właśnie tez wypisano z mała do chaty choc była pomarańczowa:szok:.wylądowałam w 5 dobie na krysiewicza i tam dopiero była porażka ,pomijając fakt ze w piątej dobie po porodzie siedziałam cały czas na krześle,to opieka fatalna ,neonatolog -gdzie jaki???????????,nie umiały sie panie pielęgniarki wkuć ,mnie nie pozwalano dziecka wyjmować z inkubatora,a ona z jednym łapskiem w rękawiczce -tylko przenosiły mała na pobranie krwi do gabinetu gdzie była klima :szok:,reszta syf nikomu nie życze pobytu na Krysiewicza
Wyszłam na własne żadanie w trzeciej dobie bo bilirubina pięknie spadła,a oni jeszcze chcieli obserwować tylko co ,jak wszystkie badania były ok.
 
Ostatnia edycja:
reklama
wiec i ja sie wypowiem :
co do bilirubiny lezala ze mna na sali mama z mala marta ktorej zoltaczka sie utrzymywala, naswietlali mala trzymali ja ponad tydzie i wypuscili bo okazalo sie to zoltaczka pokarmowa, czyli niestraszna!!!!!
marta ja dziecko dostala odrazu po cc, z godzine po Niko byl przy mojej piersi, polozne byly na kazdy dzwonek, przystawialy mi malego, pomagaly, zdecydowalas sie rodzic na polnej czyli powinnas byc swiadoma ze to TY zajmujesz sie dzieckiem 24h/d!!!!! Tak tam robia, taki jest system i kazda o tym wie, wiec jezeli tam pojechalas tzn. ze sama wybralas to swiadomie!!!

ja sobie chwale w 100% polna, swietna opieka, swietne warunki do rodzenia :)!!!!
 
Do góry