reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szpitale i prywatne kliniki POZNAN

Popieram ,jak rodzić to tylko na Polnej,ja urodziłam tam trójkę swoich dzieci i nigdy nie narzekałam,szczególnie na porodówkę,pracują tam wspaniałe oddane połozne
 
reklama
Faktycznie na polnej po CC trzeba wstać po kilku tam godzinach i zajmować się dzieckiem ale gorsze jest leżenie i w sumie niektórzy narzekają że dzieci mają od razu przy sobie a inni że dziecka od razu nie dostała i nie może karmić piersią niestety wszystkim się nie dogodzi więc trzeba poczytać podpytać co w jakim szpitalu się odbywa

ja dziś słyszłam że na Raszei otwarli nowy oddział porodowy może ktoś kto tam chciał rodzić będzie ciekawy Szpital im. F. Raszei: oddzia� noworodkowy otwarty - epoznan.pl - Pierwszy Portal Poznania
 
Ostatnia edycja:
Rodziłam na Polnej. Odeszły mi wody płodowe a koszmarny poród trwał 2 dni- w końcu gdy przy każdym skurczu spadało tętno dziecka na moje żadanie i krzyk wykonano cc. Po 1,5 godzinie od decyzji. Leżałam później na IV oddziale położniczym- brudne łazienki, panie salowe wielce obrażone na wskazany grzyb pod prysznicem. Ogólnie - fatalnie. Lekarze na porodówce- fatalnie, pielęgniarki- tu nie mogę złego słowa powiedzieć ( oprócz jednej na porodówce- ale to był wyjątek). Nie rodziłabym tu drugi raz, właściwie w czasie porodu miałam ochote przenieść się do innego szpitala.
 
Chyba rodziłaś dośc dawno,bo na Polnej jest po remoncie,super pokoiki,łazienka w każdej,czyściutko.
Jakaś trauma,bo mojej kol. robiono natychmiast cc jak spadło tetno dziecka
 
Ja rodziłam 2 tyg temu na Lutyckiej i szczerze polecam. Spedziłam w szpitalu tydzien w ciaży gdzie mimo tego, że byłam pewnie upierdliwą pacjentką (co noc gorączkowałam i musiałam wzywac pielęgniarki) otoczono mnie troską i sympatią. Przy porodzie była ze mną rewelacyjna położna i fantastyczny lekarz. poród miałam wywoływany, trwał 7 godzin. Zdaje sie zresztą , że tam nie pozwalają kobiecie się męczyc dużo dlużej. Po prostu jak kobieta nie daje rady to robią cesarkę. Po porodzie też spędziłam w szpitalu jeszcze ponad tydzien ponieważ moja córcia miała silną żółtaczkę. I na szczęście że byłyśmy własnie na Lutyckiej bo byłam z nią w szpitalu przez cały ten czas. Nie odesłano mnie do domu mimo iż nie wymagałam już hospitalizacji. Większość osob z jakimi przyszło mi mieć tam styczność a przez ponad 2 tygodnie był to chyba cały możliwy personel, to naprawde życzliwi i mili ludzie. Oczywiście są wyjątki jak wszędzie ale gdybym mogła cofnąć czas na pewno nie zamieniłabym tego szpitala na żaden inny. Może nie jest luksusowo, jedzenie niezbyt smaczne ale wszystko czego potrzebowałam ja i moje dziecko było pod ręką także uśmiechnięty i fachowy personel zarówno oddziału położniczego jak i noworodkowego.
 
Ja rodziłam 2 tyg temu na Lutyckiej i szczerze polecam. Spedziłam w szpitalu tydzien w ciaży gdzie mimo tego, że byłam pewnie upierdliwą pacjentką (co noc gorączkowałam i musiałam wzywac pielęgniarki) otoczono mnie troską i sympatią. Przy porodzie była ze mną rewelacyjna położna i fantastyczny lekarz. poród miałam wywoływany, trwał 7 godzin. Zdaje sie zresztą , że tam nie pozwalają kobiecie się męczyc dużo dlużej. Po prostu jak kobieta nie daje rady to robią cesarkę. Po porodzie też spędziłam w szpitalu jeszcze ponad tydzien ponieważ moja córcia miała silną żółtaczkę. I na szczęście że byłyśmy własnie na Lutyckiej bo byłam z nią w szpitalu przez cały ten czas. Nie odesłano mnie do domu mimo iż nie wymagałam już hospitalizacji. Większość osob z jakimi przyszło mi mieć tam styczność a przez ponad 2 tygodnie był to chyba cały możliwy personel, to naprawde życzliwi i mili ludzie. Oczywiście są wyjątki jak wszędzie ale gdybym mogła cofnąć czas na pewno nie zamieniłabym tego szpitala na żaden inny. Może nie jest luksusowo, jedzenie niezbyt smaczne ale wszystko czego potrzebowałam ja i moje dziecko było pod ręką także uśmiechnięty i fachowy personel zarówno oddziału położniczego jak i noworodkowego.

Woow!! Jestem w szoku. Ja rodzilam na lutyckiej w lipcu 09 i bylo strasznie! Meczylam sie 2 dni a kiedy synkowi spadalo tetno NAGLE wszyscy sie ockneli, skonczylo sie na vacuum bo na cesarke bylo juz za pozno.... na szczescie synek caly i zdrowy, ale tyle nerwow i strachu sie najadlam, ze szok. Pozniej jedna z pielegniarek nie pozwolila mi pojsc do dziecka (pierwsza dobe spedzil w inkubatorze), a kiedy po cichu sie wyknelam na oddzial noworodkowy-dostalam ochrzan od innej pielegniarki, ze w ogole nie przychodzilam karmic, a synek juz dawno z inkubatora byl wyjety.... Na dodatek nikt mi nie chcial pomoc przy pierwszym karmieniu, a ja kompletnie zielona nie wiedzialam co i jak, w koncu jedna z pielegniarek jakby z fochem podeszla i pokazala jak podac malemu piers....
Wczesniej 2 razy poronilam i tez wyladowalam na lutyckiej, czego rowniez milo nie wspominam jesli chodzi o personel-na patologii ciazy po zabiegu lezalam z karmiacymi i szczesliwymi mamuskami... Nie mowiac juz o tym jak potraktowal mnie jeden z lekarzy, az nie chce mi sie tego wspominac....
Teraz znow jestem w ciazy i zastanawiam sie w ktorym szpitalu rodzic, bo lutycka wspominam na prawde zle.... Trudno mi uwierzyc, ze nagle wszystko tak sie zmienilo...
:happy2:
 
No jeśli masz złe wspomnienia to pewnie warto wybrac inny szpital by nie dokladac sobie stresu:)
Cóż, faktycznie dziwne by miało się wszystko zmienic tak nagle ale ja osobiscie naprawde nie mialam na co narzekac. Miałam wrażenie że naprawde wszyscy chcieli mi pomoc. Przy wywoływanym porodzie juz po godzinie gdy oksytocyna nie przynosiła takich skurczów jak trzeba przebili mi pęcherz by poszło sprawniej. Rodziłam we wszystkich mozliwych pozycjach, szukając tej najlepszej:) Z niemiłych rzeczy to zdziwił mnie ordynator oddziału noworodkowego który jest maniakiem karmienia piersią i wszyscy pediatrzy wręcz ukrywaja przed nim fakt że jakiemus dziecku "przepisują" butelkę. No i nie wszystkie pielęgniarki oddzialu noworodkowego są miłe...trzeba to przyznac. Mimo to, nigdy nie mialam zakazu jak malutka leżała w inkubatorze by do niej zajrzec... Co do lekarzy to jedna pani gin nie przypadła mi do gustu, ale nie znam jej nazwiska, zresztą tylko raz mialam z nią "przyjemność". Poza nią wszyscy lekarze byli wręcz przesympatyczni, włącznie z ordynatorem.
No ale przekonywać nie będę:) Życze jak najlżejszego porodu i dobrej opieki:)
Pozdrawiam serdecznie.
 
Ja dołączam się do zwolenników porodu na Polnej. Sama rodziłam tam synka ponad 9 miesięcy temu. Szpital jako placówka ma plusy i minusy jednak moim zdaniem te pierwsze przeważają. Sama przed porodem słyszałam różne opinie o Polnej. Większość negatywnych np. o "olewaniu" rodzących. Mój lekarz zdecydowanie polecił mi Polną, on sam tam pracuje. Dla mnie największym plusem było to, że szpital ma najlepszy sprzęt do ratowania życia noworodków. Stwierdziłam, że nawet gdyby mieli mnie tam niezbyt dobrze traktować, to i tak zdrowie mojego dziecka jest najważniejsze. Teoretycznie wszystkie cięższe przypadki wśród noworodków i tak trafiają na Polną ale czasem czas przejazdu może być dla maleństwa zbyt długi... Jeśli chodzi o wrażenia po porodzie:
- niektórzy lekarze przekonani o swojej nieomylności i leniwi
- niektóre położne i sprzątaczki aspołeczne
- znieczulenie zewnątrzoponowe w trakcie porodu do zdobycia
U mnie wielką pomocą wykazał się mój lekarz prowadzący, który akurat w czasie mojego porodu miał dyżur. Zaopiekował się mną naprawdę najlepiej: przychodził często, znieczulał, załatwił mi znieczulenie zewnątrzoponowe u anestezjologa i ostatecznie wywalczył też zgodę na cesarskie cięcie (poród 20h, brak postępu porodu). I nie oczekiwał za to żadnej zapłaty. Zdecydowanie polecam dr Marcina Przybylskiego!!!
Ogólnie podsumowując większość położnych raczej w porządku. Mi osobiście bardzo przeszkadzał (psychicznie) zakaz odwiedzin ze względów epidemiologicznych. Masakra tak leżeć i nie mieć wsparcia... Ale na to nic nie poradzimy. Mężowi i tak cudem udało się wejść na chwilę i zobaczyć mnie i małego. Jeśli będę jeszcze rodzić, to też na Polnej.
 
reklama
Ja jestem przeciwniczka Polnej - niestety. Rodziłam tam pierwszego synka, wcześniaka i gdyby nie to że wiedziałam ze będzie potrzebował szczególnej opieki po porodzie niepojechałabym tam. Na porodówce podłączyli mnie pod ktg i zostawili samej sobie na 3 godziny, jak niemogłam już wytrzymać to zadzwoniłam po M żeby wkońcu kogoś ściągnął bo nie dam rady dużej i ze już rodze. W końcu łaskawie przyszła położna i jaka wkur........... była że głowka już jest prawie na zewnątrz. A jak synek sie urodził to na bezdechu i nic więc wybiegli gdzieś z Nim i go nawet niewidziałam tylko strasznie płakałam ze cos jest nie tak, że nieoddycha. Zanim przyszli, pokazali mi synka na ułamek sekundy i tylko powiedzieli ze jest źle i muszą go zabrać do inkubatora. Nikt nie informował mnie o stanie zdrowia synka przez kolejne dni. Mnie wypisali w 2 dobie po porodzie a On został. Jeździłam do Niego a wyciągnąć coś od lekarzy - masakra, kiepska informacja.

Drugiego synka rodziłam w św. rodzinie i było super, opieka, poród, pomoc - rewelacja. Świetnie zajęli się dzieckiem po porodzie i świetnie zajęli się mną gdy dostałam krwotoku, fakt przeszłam łyżeczkowanie bez znieczulenia ale to nie z ich winy, niebyło czasu. Potem tez pomoc była we wszystkim jak organizm wywalał mi szwy dostałam kroplówke przeciwbólową, przy transfuzji co 2 minuty przychodziła pielęgniarka i pytała się jak sie czuje i czy cos mi potrzeba, oraz co godzinke informowali mnie jak sie miewa synek, kiedy miał przebraną pieluszke, kiedy pił, ile wypił, że się uśmiecha, ze śpi, że płacze ale musi poczekać na koniec transfuzji. Po wszystkim szybciutko przynieśli mi synka do karmienia i dostałam informacje że jak nakarmie i będe chciała odpocząć to mogą się Nim zająć. Bardzo byłam zadowolona ze św. rodziny
 
Do góry