To ja mam inne wspomnienia tylko rodzilam naturalnie.
Byłyśmy we 3 w pokoju. One się dobrze czuły i wszystko robiły a ja, gdy musiałam przebrać pieluche dziecku zemdlałam. W ciągu dnia od rana do wieczora siedział mąż i zajmował się dzieckiem, bo ja tak źle znioslam poród. A w nocy pomagały mi Panie z pokoju. Do nich nikt nie przychodził. Ja poprosiłam rodzinę oraz przyjaciół, żeby nie przychodzili i oczywiście kilka osób przyszło co mnie zdenerwowało, bo tylko zamieszanie robili.
Ale ich wypraszalam i szybko się zmywali. Jednak do tej pory mam małe wyrzuty sumienia, że mój maz siedział a ich nie. Jednak jest to mężczyzna i na bank im to przeszkadzało, ale ze względu na mój stan nic nie powiedziały. Generalnie nie mam z nimi kontaktu, ale w duszy jestem wdzięczna za ich pomoc i wyrozumiałość. Gdyby nie one i mąż nie wiem jakbym dała sobie radę.
Dziś będę wiedzieć czy będę mieć wskazanie na cesarkę i bardzo się boję. Zresztą ogólnie boję się porodu czy to droga naturalna czy cięcie. Cięcia się boję, bo nigdy nie miałam szwów prócz krocza przy pierwszym porodzie. Boję się, że po puszcza mi w domu. Moja pierwsza córka będzie zaczynać 2 latka po porodzie i boję się, że mnie uderzy w brzuch czy coś.