Ja juz sie tak nawet sala nie przejmuje - jakos damy rade
no, moze tylko niech ta sala, czy to 2 czy 9 osobowa do ktorej trafimy nie bedzie przylegała bezposrednio do ktorejs z sal porodowych, bo nie wiem czy psychicznie wytrzymam odglosy przez kilka dni meczacych sie bidulek.... Raz bylam odwiedzic kolezanke na patologii i juz wystarczajaco po jednej tylko godzinie odwiedzin bylo mi słabo
Co do samego szpitala, czyli po tamtych odwiedzinach 10 lat temu, na wszelki wypadek, dla dobra wlasnej psychiki postanowilam, ze pojde tam dopiero w dniu porodu. Cale szczescie malenstwo ma sie dobrze i nie musialam odwiedzac tego miejsca do tej pory - z tego co tu na forum udalo mi sie przeczytac to jest lepiej niz kiedys, wiec tego sie bede trzymac.
Najwazniejsze, zebysmy podczas naszych pobytow trafily na dobry personel, pt. fachowcy z podejsciem jak do czlowieka.
Mnie to chyba wystarczy do szczescia...
A jezeli spotkamy sie na sali 9 osobowej to pozostanie nam tylko umilic sobie nawzajem czas i tyle

Uszy do gory

)) Ja jestem dobrej mysli!
@Krętka,
Ja na szczescie przez cala ciaze mialam obsluge w prywatnym centrum medycznym (mamy w pracy Medicover), ale po mojej pierwszej wizycie u lekarza do ktorego wparowalam z testem, radosna jak skowronek, uslyszalam tylko szorstkie, ze on nic na USG nie widzi, a ze juz powinien (z jego wyliczen), wiec to pewnie ciaza pozamaciczna, wiec zebym sie nie cieszyla tak, tylko zrobila test z krwii a nie jakies tam zabawkowe "sikanki"... Jezeli wyjdzie mi BHCG powyzej 10 to mam sie do niego zglosic i wtedy pogadamy, a jezeli mniej to mam poczekac bo albo samo "sie usunie" albo on da mi cos co "to" usunie... Masakra!!! Wyszlam na gumowych nogach jak sie domyslacie, zbita jak pies, z utopiona radoscia... BHCG wyszlo tego dnia oczywiscie (tak jak czulam gdzies w glebi) 70, wiec pognalam w te pedy do innej pani doktor, na szczescie o ludzkim sercu, ktora zbadala, przytulila i doprowadzila mnie do dzis tu gdzie jestem. Oczywiscie ze w trakcie czytalam o niej opinie, ze humorzasta, ze to, ze tamto, ale sie nie uprzedzalam (co najwyzej, jak widzialam na poczatku wizyty, ze cos "niewyraźnie sie ma tego dnia" to tym bardziej wtedy wparowywalam do jej gabinetu na starcie z usmiechem nr 5 - no wiec nie miala wyboru i jakos magicznie jej od razu mijalo

Takze nie powiem, zeby "prywatnie" bylo jakos "znacznie" i "zawsze" lepiej...
Co do samego Kopernika, to zeby oszczedzic sobie ogladania murów szpitalnych i kolejek, niestety dla mojego portfela, ale postanowilam zainwestowalac w 2-3 wizyty na samym koncu ciazy u jednego z lekarzy z oddzialu perinatologii, wiec czuje, ze podczas cc bede (mam nadzieje) w dobrych rekach, co nie oznacza drogie dziewczyny, ze nawet podczas tych prywatnych wizyt poczułam "szał obslugi"... w tym sensie, ze oni, jezeli jest wszystko ok, to wlasnie tak skrotowo nas "zbywaja" krotkim komentarzem, to ok, tamto ok, widzimy sie wtedy i wtedy...
Takze naprawde jedyne co Wam (i sobie) moge zyczyc, to udanych, szybkich i jak najmniej bolesnych urodzin dzieciaczkow, duzo ZDROWIA dla nas i malenstw i wprawnego oka poloznych, lekarzy i neonatologow nad nami.
Nie czytajcie tez juz za duzo na forach, bo mozna siebie i dzidzie tylko czasem niepotrzebnie na wyrost zestresowac. Rozne kolezanki rodzily w roznych szpitalach i tak naprawde wszystko zalezy od ludzi wlasnie na jakich sie trafi. Kopernik ma ten plus ze na wypadek gdyby cos sie dzialo, to sa przygotowani zeby nas i dzieciaczki ratowac, wiec tego sie trzymajmy i myslmy pozytywnie :-)
Sciskam
