Natka1218
Aktywna w BB
- Dołączył(a)
- 7 Marzec 2008
- Postów
- 72
Pisze bo mam jakiś taki żal nie wiem do kogo może do lekarzy ( no do jednego na pewno który nie rozpoznał i nie zareagował jak trzeba na rotawirusa skutkiem czego skończyło się jak skończyło. Dał tylko jakieś lekarstwa i odesłał z pogotowia do domu) a może dlatego ,że jako matka chciałam uchronić moje dziecko przed pobytem w szpitalu i sie nie udało.
Spędziłyśmy 4 koszmarnych dni w szpitalu na oddziale zakaźnym bo moje dziecko miało ostry nieżyt jelitowo- żołądkowy po polskiemu złapało rotawirusa.Mimo ,że szczepiłam małą na to świństwo nie udało sie ochronić. Nie to ,że żałuje wydanych pieniędzy ,nie o to chodzi ,bo zdawałam sobie sprawę ,że szczepionka nie daje gwarancji na 100% ,że nie zachoruje(ok nie brałam nawet tej opcji pod uwagę i nie myślałam nawet w ten sposób) ,no ale myślałam ,że nas to ominie i ok przyznam sie bez bicia myślałam ,że jesteśmy bezpieczne. Moja mała cierpiała,rwało z niej na wszytskie strony i w ciągu 2 godziny stan sie pogorszył,e leciała przez ręce. Siedząc bezradnie , słysząc jak moja kruszynka krzyczy i cierpi w niebogłosy i nic nie mogąc zrobić a potem patrzeć jak leży taka słabiutka,bezbronna i wykończona jest najgorszym widokiem dla matki a serce rozpada sie na kawałki.
Owszem przeszła to podobno łagodniej ale dla mnie to nie jest żadne pocieszenie,jako matka czuje się oszukana,że mimo iz zapewniano nas w ulatkach i przez lekarzy ,że to jej pomoże nikt nie przedstawił nam czarnej wersji. Chciałam ją szczepić przeciwko penumokokom ale juz teraz przechodzą mnie czarne myśli i strach . I juz nie czuje tego poczucia bezpieczeństwa ,że zrobiłam wszystko co mogłam aby ja uchronić. Jestem cholernie rozżalona, na cały świat, na siebie na lekarzy.
Spędziłyśmy 4 koszmarnych dni w szpitalu na oddziale zakaźnym bo moje dziecko miało ostry nieżyt jelitowo- żołądkowy po polskiemu złapało rotawirusa.Mimo ,że szczepiłam małą na to świństwo nie udało sie ochronić. Nie to ,że żałuje wydanych pieniędzy ,nie o to chodzi ,bo zdawałam sobie sprawę ,że szczepionka nie daje gwarancji na 100% ,że nie zachoruje(ok nie brałam nawet tej opcji pod uwagę i nie myślałam nawet w ten sposób) ,no ale myślałam ,że nas to ominie i ok przyznam sie bez bicia myślałam ,że jesteśmy bezpieczne. Moja mała cierpiała,rwało z niej na wszytskie strony i w ciągu 2 godziny stan sie pogorszył,e leciała przez ręce. Siedząc bezradnie , słysząc jak moja kruszynka krzyczy i cierpi w niebogłosy i nic nie mogąc zrobić a potem patrzeć jak leży taka słabiutka,bezbronna i wykończona jest najgorszym widokiem dla matki a serce rozpada sie na kawałki.
Owszem przeszła to podobno łagodniej ale dla mnie to nie jest żadne pocieszenie,jako matka czuje się oszukana,że mimo iz zapewniano nas w ulatkach i przez lekarzy ,że to jej pomoże nikt nie przedstawił nam czarnej wersji. Chciałam ją szczepić przeciwko penumokokom ale juz teraz przechodzą mnie czarne myśli i strach . I juz nie czuje tego poczucia bezpieczeństwa ,że zrobiłam wszystko co mogłam aby ja uchronić. Jestem cholernie rozżalona, na cały świat, na siebie na lekarzy.