M
Ma_k
Gość
To jak wirus działa na organizm jest naprawdę przedziwne. Każdy przechodzi inaczej. Zazwyczaj nigdy nie wierzyłam w teorie spiskowe ale akurat w tym przypadku skłaniam się ku stwierdzeniu, że tego wirusa jednak nie stworzyła natura.
U mnie przebiegło to tak, że miałam gorączkę przez tydzień ponad 39stopni i najdziwniejszą bylo to, że nie mogłam jej zbic. Lekarze chcieli mi pomóc ale niewiele mogli zrobić że względu na moją ciążę. Duszności pojawiły się szybko, po 7dniach od pierwszych objawów zaczęłam się już porządnie dusić, mąż wezwał pogotowie bo saturacja spadała przyjechali i od razu zabrali mnie do karetki pod tlen.
W szpitalu choroba postępowała, antybiotyki nie działały, sterydy również więc lekarze informowali mnie, że jeśli choroba dalej będzie postępować konieczny będzie respirator. Ogólnie mój stan był taki, że mimo ciągłego podłączenia pod tlen saturacja i tak spadała. Nocami spadała na tyle, że pielęgniarki przybiegały mi pomóc zaalarmwoane piszczącym ekranem z pomiarami i zwiekszaly tlen. Głębszego oddechu nie potrafiłam wziąć bo od razu się dusiłam więc ręcznie poprzez masaże pomagali mi oddychać. Wreszcie zadziałał remdesivir, który zahamował rozwój wirusa. Smaku i węchu nie straciłam.
Moi rodzice gdy chorowali stracili smak i mieli gorączke, mój kuzyn po przechorowaniu w listopadzie dopiero w lutym odzyskał smak i węch. Pracownica mojej mamy przechorowała covid w grudniu bez gorączki i do tej pory nie ma węchu.
Ten wirus jest przerażający właśnie ze względu na to jak oddziaływuje na ludzi. Na każdego inaczej.
Ja złapałam od męża, on również miał gorączkę ale szybko mu przeszło natomiast ja po 3tygodniowym leżeniu w szpitalu jeszcze długo dochodziłam do siebie, wejście na 1pietro to było prawdziwe wyzwanie a przed tym wszystkim miałam świetna kondycję, regularnie robiłam treningi obwodowe i interwałowe.
Po wyjściu ze szpitala widziałam w faktach reportaż o kobiecie w ciąży, która zachorowała na covida, konieczny był przeszczep płuc. Na szczęście płód był na tyle duży, że mogli wykonać cesarkę i następnie wykonali operacje ratującą życie matki.
W ciągu minionego roku wiele osób z pracy mialo covid a ja się nie zaraziłam (robiłam testy na przeciwciała) więc myślałam, że całkiem mnie ominie.
Dlatego wolę się zaszczepić bo boję się przejść to drugi raz. Ilość przeciwciał po szczepionce może spowoduje, że lżej przejdę gdybym ponownie zachorowała. Spróbuję wszystkiego, żeby znowu się nie męczyć
U mnie przebiegło to tak, że miałam gorączkę przez tydzień ponad 39stopni i najdziwniejszą bylo to, że nie mogłam jej zbic. Lekarze chcieli mi pomóc ale niewiele mogli zrobić że względu na moją ciążę. Duszności pojawiły się szybko, po 7dniach od pierwszych objawów zaczęłam się już porządnie dusić, mąż wezwał pogotowie bo saturacja spadała przyjechali i od razu zabrali mnie do karetki pod tlen.
W szpitalu choroba postępowała, antybiotyki nie działały, sterydy również więc lekarze informowali mnie, że jeśli choroba dalej będzie postępować konieczny będzie respirator. Ogólnie mój stan był taki, że mimo ciągłego podłączenia pod tlen saturacja i tak spadała. Nocami spadała na tyle, że pielęgniarki przybiegały mi pomóc zaalarmwoane piszczącym ekranem z pomiarami i zwiekszaly tlen. Głębszego oddechu nie potrafiłam wziąć bo od razu się dusiłam więc ręcznie poprzez masaże pomagali mi oddychać. Wreszcie zadziałał remdesivir, który zahamował rozwój wirusa. Smaku i węchu nie straciłam.
Moi rodzice gdy chorowali stracili smak i mieli gorączke, mój kuzyn po przechorowaniu w listopadzie dopiero w lutym odzyskał smak i węch. Pracownica mojej mamy przechorowała covid w grudniu bez gorączki i do tej pory nie ma węchu.
Ten wirus jest przerażający właśnie ze względu na to jak oddziaływuje na ludzi. Na każdego inaczej.
Ja złapałam od męża, on również miał gorączkę ale szybko mu przeszło natomiast ja po 3tygodniowym leżeniu w szpitalu jeszcze długo dochodziłam do siebie, wejście na 1pietro to było prawdziwe wyzwanie a przed tym wszystkim miałam świetna kondycję, regularnie robiłam treningi obwodowe i interwałowe.
Po wyjściu ze szpitala widziałam w faktach reportaż o kobiecie w ciąży, która zachorowała na covida, konieczny był przeszczep płuc. Na szczęście płód był na tyle duży, że mogli wykonać cesarkę i następnie wykonali operacje ratującą życie matki.
W ciągu minionego roku wiele osób z pracy mialo covid a ja się nie zaraziłam (robiłam testy na przeciwciała) więc myślałam, że całkiem mnie ominie.
Dlatego wolę się zaszczepić bo boję się przejść to drugi raz. Ilość przeciwciał po szczepionce może spowoduje, że lżej przejdę gdybym ponownie zachorowała. Spróbuję wszystkiego, żeby znowu się nie męczyć
