Ok, powiedzmy, że ja jako ciężarna jestem rozumiana. Ale dlaczego tak trudno niektórym zrozumieć osobę nie będąca w ciąży? W końcu jednak jest to preparat nowy (mimo, że bazuje na technologii opracowywanej od lat). Dlaczego zwykły Kowalski jak ma wątpliwości, boi się poważnego nopu, a nie ma co ukrywać takie się zdarzają. Może nie dużo i nie często, ale jednak. Więc dlaczego Kowalski nie może się bać i tymi objawami bez przypinania łatki spiskowca i antyszczep podzielić? Tym bardziej, że sami lekarze mają różne zdania na ten temat. Szczepić się z obawy przed chorobą i jej powikłaniami jak najbardziej i to jest ok. Ale bać się nopow i nie szczepić to od razu takiego trzeba zamknąć w domu, ograniczyć prawa, a najlepiej to zmusić.
Dla mnie takie głosy są przerażające. Bo wychodzi na to, że jedni mogą się bać inni nie. Że czyjeś obawy są uważane za ważniejsze.
Pewnie, macie rację, żyjemy w społeczeństwie. Jednak mamy jako naród przedstawicieli, którzy ustanawiają prawo i myślę, że to oni w porozumieniu ze sztabem specjalistów powinni zadecydować czy można i przede wszystkim czy trzeba nas zmuszać do szczepień. A nie ktoś, kto przeczytał w internecie dwa czy pięć artykułów naukowych i mu się wydaje, że pozjadał wszystkie rozumy bo czyta rzetelne źródła. A tak na prawdę to ani z niego zakaźnik, ani epidemiolog.
Ps. Nie traktuj tego personalnie. Odnoszę się po prostu ogólnie do niektórych komentarzy w tonie "to przez was nie będzie normalnie" itp. normalnie to nie będzie przez covid i nie ma co szukać winnych gdzie indziej.