reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Symptomy zbliżajacego się porodu

Musimy wytrzymać...teraz jestem całkiem pozytywnie nastawiona:-) Ciekawe jak długo...pewnie do kolejnego napadu strachu.
Oj leniwe te nasze dzidzie, leniwe:-D
Żeby po porodzie były równie leniwe i chciały duuużo spać to byśmy nie narzekały:)
To daj Karolina znać co tam słychać u maluszka i Ciebie:)
 
reklama
może nie uwierzycie mi , ale ja się wogóle nie bałam bólu, tylko tego zebym urodziła zdrowe maleństwo i tego żeby mi się dobrze wkłuli ze znieczuleniem w kręgosłup. Bałam się że źle to zrobią i nie odzyskam władzy w nogach:eek: Miałam cc więc skurczy zero, pękania czy nacinania zero, za to ból okropny po odejsciu znieczulenia. Ale jak tylko maleństwo do piersi przytuliłam to Julcia zadziałała na mnie lepiej niż jakiekolwiek znieczulenie czy środki przeciw bólowe:-D Choć dziś jestem baaaardzo niewyspana, czasem głodna, bo nie mam czasu zjesc to jestem bardzo szczęśliwa, że mam Julię u boku, a każdy jej uśmiech wynagradza mi trudy po porodzie. Więc nie bójcie się kobitki, bo wszystko będzie dobrze. Ja szczerze bardziej się boję dentysty niż porodu:-D:laugh2::-D
 
Ja miałam bardzo bolesne skurcze-i to wspominam źle. Może to dlatego,że miałam podane hormony w zastrzykach przez 2 dni a potem o czym nie wiedziałam doprawili niepotrzebnie oksytocyną. Skurcze parte wspominam dobrze- nie bolało mnie mocno i poszło bardzo szybko. To był dość przyjemny etap porodu. Szkoda tylko,ze przed tym musiały być skurcze:) Ale już po wszystkim się ledwo pamięta. Wiem,ze bolało-ale nie umiem sobie juz tego wyobrazić.
 
Dzięki dziewczyny:) Ja myślę, że po porodzie też inaczej na to spojrzę. Pocieszam się tym , że będzie ze mną dobra położna. Kobieta jak anioł po prostu:) Ja jeszcze nie rodziłam z nią (bo w ogóle jeszcze nie rodziłam:p), ale rodziły dwie moje koleżanki i są bardzo zadowolone:) Z resztą widzę jaka jest na spotkaniach, na jakie do niej chodzimy z mężem. Jest oazą spokoju, delikatna i cierpliwa. No i co ważne bardzo ludzka. Nie ukrywa że poród boli, ale podkreśla że ona jest od tego by ten ból ograniczyć:)
Dziś już z nią rozmawiałam przez tel, zdać relację co mi wczoraj ginka powiedziała:) O ile nie urodzę do soboty to mam przyjechać do niej do szpitala, ona obejrzy postępy swoim okiem:) No chyba, że coś się zacznie dziać lub mnie zaniepokoi to mam stawić się szybciej:)
 
Ja miałam szczęście, bo od pierwszego skurczu do zobaczenia Maluszka minęło tylko 4,5 godziny. Nawet ginekolog stwierdził, że rodzę ja perszing! Ale to też ma swoje minusy, nistety organizm jeszcze nie był gotowy i Maluszek mnie dość mocno uszkodził w środku :no: Ale warto było cierpieć, polecam też obecność męża (partnera) przy porodzie. Mój mąż mi bardzo pomógł. Wiedziałam, że nie jestem sama, on zajął się wszystkim. Życzę powodzenia
 
U mnie mąż tez będzie przy porodzie:) Cieszę się, bo przynajmniej będzie blisko i z nim pójdzie mi pewnie łatwiej:-)
Mam nadzieję, że go te sceny nie przerażą i dotrwa dzielnie to odcięcia pępowiny;-)
A właśnie, jak już jesteśmy w temacie porodów rodzinnych to mam pytanie. Po takim porodzie dadzą tatusiowi chwilkę potrzymać maleństwo na rękach czy nie pozwalają? Bo słyszałam różne opinie, a wiem, że byłby to dla dzielnego taty bardzo ważny i piękny moment:-)
 
U nas Dzidzie położyli mi na chwilkę na brzuchu, ja nawet byłam zdziwiona że to już - za 3 parciem Michałek już był na świecie. I od razu położna chciała go zabrać. My poprosiliśmy żeby na chwilkę zaczekała bo chcemy zrobić zdjęcie. Ale to dosłownie chwilka. Mąż był dzielny, na początku nie był przekonany żeby iść rodzić razem, przeraża go widok krwi itd., ale w szkole rodzenia się przekonał. Zrobił nawet więcej niż obiecali że będzie musiał robić... trzymanie za rękę, wycieranie potu z czoła... Pomagał lekarzowi, podtrzymywał mi nogę! Sam się później dziwił, że był taki zaangażowany i widział całą akcję od "przodu". :eek:
Podobno jak się jest od początku przy porodzie, to się tak wczuwasz, że nie przeraża już nic, nawet krzyki i krew
 
Axa pozazdrościć tylko szybkiego porodu :-) też bym chciała,ale ja się pomęcze :rofl2: mały już nie tak mały,bo 4015g powiedzmy że mniej,bo waga wg usg to waga "około" ale w terminie i tak będzie miał ponad 4kg :-D Moja lekarka życzyła mi już powodzenia :-D powiedziała,że jak nie urodzę do 3.11 to mam do niej jeszcze przyjść na wizyte.
Łożysko II stopnia,szyjka skraca się cały czas,miękka...kto wie kiedy urodzę :-)
 
reklama
saleminka8 życzę powodzenia, nie nastawiaj się źle, w końcu to nie choroba, a szczęście! Nie Ty pierwsza rodzisz, ja też szłam z takim nastawieniem aż do końca. Choć szczerze powiedziawszy jak wchodziłam na salę porodową i słyszałam krzyki kobiety za ścianą, to mój krok trocha zwolnił, ale cóż, tego już się nie cofnie - urodzić trzeba. Będzie dobrze! Trzymam kciuki;-)
 
Do góry