Melduję się po naprawdę strasznej nocy, nie wiem co się dzieje![Frown :( :(](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Koło 3 w nocy obudziłam się nie mogąc złapać tchu, nogi odmówiły mi posłuszeństwa tak więc próba wstania okazała się niemalże niemożliwa, potem okazało się że nie mogę normalnie mówić... nie mogłam wymówić normalnie żadnego słowa
Bełkotałam jak niemowlak, M mi ja się wystraszyliśmy ale siadłam w kuchni i po jakiś 20 minutach zaczęło przechodzić, uznaliśmy że mała musiała się na jakiś nerwach ułożyć albo coś.
Źle się czułam więc kazałam M się położyć a sama wzięłam się za mierzenie ciśnienia, początkowo miałam 97/65 i 58 uderzeń na minutę, potem powolutku zaczęło rosnąć ale zaczęły się też bardzo bolesne skurcze... położyłam się i po jakieś 1,5 godzinie udało mi się zasnąć, przed tym wstawałam chyba 10 razy bo było mi niedobrze, nawet zjadłam jabłko...
Potem obudziłam się koło 5:50, znowu okropny ból i niemożność przejścia normalnie paru kroków i tak do teraz.. nie mam siły już leżeć mimo że jestem strasznie zmęczona, boli mnie lewa strona twarzy (oko, skroń), ogólnie bardzo boli mnie głowa... uznałam że jeżeli nie przejdzie do południa do dzwonię do lekarza i jadę do niego bo boję się że coś się dzieje, mała rusza się ale wydaje mi się że jakoś nieco słabiej ale może to tylko moje wymysły? Sama nie wiem, ale tak jak pisałam poczekam trochę i w razie czego jadę...
Koło 3 w nocy obudziłam się nie mogąc złapać tchu, nogi odmówiły mi posłuszeństwa tak więc próba wstania okazała się niemalże niemożliwa, potem okazało się że nie mogę normalnie mówić... nie mogłam wymówić normalnie żadnego słowa
![szok :szok: :szok:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/shocked.gif)
Źle się czułam więc kazałam M się położyć a sama wzięłam się za mierzenie ciśnienia, początkowo miałam 97/65 i 58 uderzeń na minutę, potem powolutku zaczęło rosnąć ale zaczęły się też bardzo bolesne skurcze... położyłam się i po jakieś 1,5 godzinie udało mi się zasnąć, przed tym wstawałam chyba 10 razy bo było mi niedobrze, nawet zjadłam jabłko...
Potem obudziłam się koło 5:50, znowu okropny ból i niemożność przejścia normalnie paru kroków i tak do teraz.. nie mam siły już leżeć mimo że jestem strasznie zmęczona, boli mnie lewa strona twarzy (oko, skroń), ogólnie bardzo boli mnie głowa... uznałam że jeżeli nie przejdzie do południa do dzwonię do lekarza i jadę do niego bo boję się że coś się dzieje, mała rusza się ale wydaje mi się że jakoś nieco słabiej ale może to tylko moje wymysły? Sama nie wiem, ale tak jak pisałam poczekam trochę i w razie czego jadę...