reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Symptomy zbliżajacego się porodu

Dziekuję :) ale lekkiego porodu nie miałam (opis w grudniówkach), :tak:

Teraz Ty się szykuj ;D
ale dzielna bylas i dalas rade ;)... ja tam zaczynam popuszczac ze strachu :-D:-D:-D.
wiem wiem.... przeciez za 10tyg. moge juz spokojnie rodzic (od 36tc) czyz nie??... a 10 to malo.... nawet nie wiem kiedy 25tyg. mi przelecialo a co dopiero 10....
 
reklama
ale dzielna bylas i dalas rade ;)... ja tam zaczynam popuszczac ze strachu :-D:-D:-D.
wiem wiem.... przeciez za 10tyg. moge juz spokojnie rodzic (od 36tc) czyz nie??... a 10 to malo.... nawet nie wiem kiedy 25tyg. mi przelecialo a co dopiero 10....

ja się nie bałam ani troszkę,nie wiedziałam co mnie czeka,ale nie było tak źle ;-) do przeżycia :tak: bo my kobity odporne jesteśmy w razie czego można się drzeć :-D hehe ja musiałam cichutko,bo w nocy rodziłam hehe

szybko leci początek,mi się wlekło strasznie od 37tc
 
A więc jednak. Symptomy były właściwe. 9 stycznia przyszła na świat moja śliczna córeczka!
Wieczorem jeszcze z mężem trochę pofiglowaliśmy i połozyłam się z lekkim bólem w lewej pachwinie, jakby jajnik.... O 2.30 w nocy obudził mnie jakby silny kop mojego dziecka i w pierwszej chwili myslałam że to ona przebila mi pęcherz płodowy, bo coś ze mnie zaczęło płynąć. Pęcherz po prostu pękł i wylały się ze mnie wody Pocieklo ze mnie momentalnie dość dużo wód. Pakowałam się z ręcznikiem między nogami ;-)
Córcia zjawiła się o 12.10. -3250g , 55cm, 10 w skali Abgar :-)
 
U mnie było tak. Leżałam 11 dni po terminie na oddziale. Dwa dni dostawałam już zastrzyki na wywołanie i nic. Mój przyszedł ze swoimi rodzicami-a ja jakaś pobudzona byłam i dziwnie się czułam. Mały skakał jak pokrecony. Poprosiłam mojego o żeby mi przyniosł kawe(nie piłam całą ciąże). No i po poł godzinie zaczęły się skurcze co 7 minut. To była godzina 15. Potem miałam co 5-7 min. Byłam jakaś taka jakby"podjarana" i zadowolona. Stwierdziłam,ze nie jest tak źle i luzik. O 20 dalej ok. Skurcze co 5-4 min-ale lekkie. Na ktg 70. Zdrzemnełam się i obudził mnie ból-godz 22 cała się zwijałam(skurcze co 2-3min). Moje rozluzowane myśli odeszły w dal. W toalecie zauważyłam kulkę ze śluzu i nitki krwi-czop. Posżłam do pielęgniarek -rozwarcie na 1cm. A mnie juz bardzo bolało. Kazały wziąść ciepły prysznic ,pojsc spać i,że jeszcze nie czas. Wzięłam prysznic- i nie mogłam z niego wyjść. Dowlekłam się z bólem-dość mocno krwawiłam. Ale oczywiście znów mnie zlekceważyły. Chodziłam tam co pół godziny. O 2 postanowiły mnie zbadać rozwarcie dalej takie same-a ja chodze po ścianach. Podłączyły mnie do ktg. I zajęły się porodem rodzinnym. Leżałam tam do 5-cały czas prawie sama. O 5 usłyszałam dobre wieści: czy chcę lewatywę-odp.tak. No i o 6 zapraszamy spowrotem-poród się zaczął(też mi coś nowego). Każda minuta trwała jak wieczność. O 6 mnie wpuszczono. Zmieniła się położna. Która była super. Bardzo mnie wspierała-masowała i nie krzyczała po mnie. O 7 przyszli lekarze-chcieli zrobić cesarkę(rozwarcie na 7). Ale powiedziałam,ze dam rade. Średnio na mnie zwracali uwagę. Na szczęscie zrezygnowali ze swych planów. O 10.50 , 22 czerwca urodził się mój Adaś 4200,59cm.

Mój poród nie należał do lekkich-myślałam,że zejde na stole. Ale dałam radę. 2 godziny po porodzie już wstałam i tego samego dnia stwierdziłam,ze wszystko jest do wytrzymania. I chciałabym znów to kiedyś przeżyć.
Tak więc czułam,ze się zaczeło. Czułam się inaczej i wiedziałam,ze wkrótce zobaczę swojego maluszka.

Wy też będziecie wiedziały. Miałam kilka fałszywych alarmów-ale gdy sie zaczęło nie miałam zadnych wątpliwości.

Przepraszam,żę sie rozpisałam o swoim porodzie:)

Szczęśliwych rozwiązań:)
 
Ostatnia edycja:
A więc jednak. Symptomy były właściwe. 9 stycznia przyszła na świat moja śliczna córeczka!
Wieczorem jeszcze z mężem trochę pofiglowaliśmy i połozyłam się z lekkim bólem w lewej pachwinie, jakby jajnik.... O 2.30 w nocy obudził mnie jakby silny kop mojego dziecka i w pierwszej chwili myslałam że to ona przebila mi pęcherz płodowy, bo coś ze mnie zaczęło płynąć. Pęcherz po prostu pękł i wylały się ze mnie wody Pocieklo ze mnie momentalnie dość dużo wód. Pakowałam się z ręcznikiem między nogami ;-)
Córcia zjawiła się o 12.10. -3250g , 55cm, 10 w skali Abgar :-)

Nie no gratki Kochana.... I tulaski Dla Malutkiej :)
 
Lenko87 w czasie mojego porodu na sąsiedniej sali odbywały się podobne sceny... Ja zjawiłam się w szpitalu o 4.30 a obok była kobieta straaaaasznie zawodząca z bólu i na zmianie podobne polożne.... Nikt do niej nie przychodził i w pewnym momencie jej powiedziały, że niech się trochę opanuje bo tak zawodzi już od 24, one już mają dość, a poza tym tu rodzi pierworódka i zaraz się przestraszy i ucieknie....... Do mnie tez były oschłe i przyjęcie było... szokujące dla mnie. Wiedziałam, że w tym szpitalu lewatywa jest obowiązkowa, zresztą jak wiecie nie miałam nic na przeciw. Ale jedna połozna zadawała mi pytania z jakiejś ankiety, druga w tym czasie mnie badała, wsadzila mi 4 litery lewatywę i jednocześnie musiałam odpowiadać tamtej na pytania ("ale prosze odpowiadać na pytania!!") Jak tylko przyszla druga zmiana to robili tej drugiej zawodzącej cesarkę bo okazało się że dziecko jest splątane pępowiną, a ja trafiłam na ŚWIETNY ZESPÓŁ!! I dzięki Bogu. I oto skąd biorą się tak skrajne opinie o szpitalu...
 
A więc jednak. Symptomy były właściwe. 9 stycznia przyszła na świat moja śliczna córeczka!
Wieczorem jeszcze z mężem trochę pofiglowaliśmy i połozyłam się z lekkim bólem w lewej pachwinie, jakby jajnik.... O 2.30 w nocy obudził mnie jakby silny kop mojego dziecka i w pierwszej chwili myslałam że to ona przebila mi pęcherz płodowy, bo coś ze mnie zaczęło płynąć. Pęcherz po prostu pękł i wylały się ze mnie wody Pocieklo ze mnie momentalnie dość dużo wód. Pakowałam się z ręcznikiem między nogami ;-)
Córcia zjawiła się o 12.10. -3250g , 55cm, 10 w skali Abgar :-)
Gratuluję!!! i życzę duzo zdrowka Twobie i maleństwu,powiem Ci,że wolałabym te urodzić tak końcem 37tyg.-wtedy maleństwo już donoszone jest,a najlepiej około 38go tyg.,niż czekać do końca, a nie daj Boże po terminie-nie mam na to cierpliwości:tak:Jak rodziłam moje dzieci kilka i kilkanaście lat temu,to też miałam okazję na własnej skórze odczuć oschłosc i obojętność połoznych-szcególnie tychna izbie przyjęć-ale...dopóki nie zjawił sie mąż-bo miałam porody rodzinne-wtedy sytuacja i nastawienie personelu radykalnie się zmieniało i było już dużo,dużo lepiej.Ty masz juz wszystko to za sobą,dałaś radę i gratuluję:-D

......
Mój poród nie należał do lekkich-myślałam,że zejde na stole. Ale dałam radę. 2 godziny po porodzie już wstałam i tego samego dnia stwierdziłam,ze wszystko jest do wytrzymania. I chciałabym znów to kiedyś przeżyć.
Tak więc czułam,ze się zaczeło. Czułam się inaczej i wiedziałam,ze wkrótce zobaczę swojego maluszka.

Wy też będziecie wiedziały. Miałam kilka fałszywych alarmów-ale gdy sie zaczęło nie miałam zadnych wątpliwości.

Przepraszam,żę sie rozpisałam o swoim porodzie:)

Szczęśliwych rozwiązań:)
No to się namęczyłaś jednym słowem,ale miałaś właśnie to prawidlowe dobre nastawienie,że "wkrótce zobaczysz swojego maluszka"-i to na pewno dodawało sił i wszystkie musimy tak się nastawić,ze każdy bolesny skurcz przybliża nas do spotkania z naszym maleństwem:tak::-)
Ja po tak długiej przerwie czuję się jakbym miała rodzić 1szy raz-no może z deka inaczej,bo już wiem mniej więcej czego się spodziewać,boję się trochę i myślę,ze znów będę sie starala by mąż był jednak przy mnie -będe się czuła bezpieczniej i pewniej-zobaczymy.Ciekawa jestem jak tym razem zaczna się u mnie objawy porodu,bo miałam juz wcześniej tak,że wody mi najpierw odpłyneły-bóle dopiero potem,miałam tak,że najpierw były bóle ,a wody mi przebijali,natomiast w każdym przypadku kilka dni wczesniej nia mialam jakichś specjalnych symptomów,że to będzie już:tak:-zobaczymy,byle tak do pierwszego tygodnia lutego przynajmniej dotrwać,a potem już moge rodzić bez obaw:tak:
 
Witam. Jestem tutaj nowa, dlatego proszę o wyrozumiałość :)
Mam 2 córki, jedna ma już 3 latka a druga 2 miesiące. Rodziłam obie w tym samym szpitalu. Warunki może nie luksusowe ale opieka bardzo dobra :) Polecam szpital im. Boromeusza w Mysłowicach.
Wracając do objawów porodu, przy pierwszym, ok 22 pojawiły się lekkie skurcze, do szpitala dotarłam o północy z 1 cm rozwarciem, mała urodziła się dopiero o 10 20 dnia nastepnego. Nie podano mi żadnych przyspieszaczy, bo nie było potrzeby a ja nie chciałam - człowiek uczy się po czasie ;) Byłam przez kilka dni zamroczona nie przez poród lecz przez to oczekiwanie na większe rozwarcie.
Drugi poród przebiegł sprawniej wody odchodziły mi już kilka dni wcześniej - o czym nie wiedziałam bo to było takie sączenie, 3 dni przed planowym terminem porodu, wieczorem wstawałam z łózka i jakoś tak zaczęło ze mnie wyciekać - szybko zebrałam się i sruu ;) do szpitala. Okazało się że rozwarcie miałam już 4 cm, dostałam kroplówkę i po 2.5 h dokładnie o 23.59 urodziłam drugą córkę.

Tak po prawdzie nie raz czytałam o tych książkowych objawach porodu, ale prawda jest taka że nie ma co polegać na objawach innych bo każda z nas inaczej to odczuwa :) pozdrawiam wszystkie mamy przyszłe i obecne. Justyna
 
reklama
.........Tak po prawdzie nie raz czytałam o tych książkowych objawach porodu, ale prawda jest taka że nie ma co polegać na objawach innych bo każda z nas inaczej to odczuwa :) pozdrawiam wszystkie mamy przyszłe i obecne. Justyna
To gratulacje-córeńka już taka fajniutka pewnie jak ma dwa miesiące:-),a z tym ,że nie można polegać na opisach książkowych o objawach porodu to tez się zgadzam,różnie bywa,czasem wszystko idzie zupełnie inaczej i nie tak,jak człowiek sie spodziewał:tak:Zdrówka Tobie i małej:-)
 
Do góry