wiecie co, ja do pewnego momentu też bardzo chciałam
już, ale potem wstąpił we mnie taki spokój, poczułam że nie ma co się spieszyć, dzidzia przyjdzie na świat w swoim czasie, a to ostatnie chwile w których jesteśmy tak blisko...i to już nigdy nie wróci... no i egzystowałam sobie w tej ostatniej bliskości cierpliwie, bez pośpiechu i nadmiernej ekscytacji, spodziewając się porodu najwcześniej w terminie(23 listopada), który zgadzał się z dokładną datą poczęcia,a nawet po, może nawet w grudniu, bo pierwsza ciąża i tak dalej...... no i urodziłam 11.11 ;D także nie ma co popędzać
i skoro już tu piszę to powiem Wam jeszcze, że tego wątku nie zanalazłam przed własnym porodem, a szkoda, choć z drugiej strony może i przeciwnie...
warto wiedzieć, co tu już nie raz padało, że skurcze bolą tak jak przy okresie, ja o tym nie wiedziałam. Wydawało mi się, że skoro przy przepowiadających twardnieje cały brzuch, to boleć będzie też bardziej w obrębie całego
skurcze zaczęły się u mnie koło 2 w nocy, ale z początku nie mogłam się obudzić, rejestrowałam je raczej jako ból brzucha po prostu, pomyślałam też, że może pęcherza, zwłaszcza że ciągle chciało mi się siku
oczywiście pomyślałam, że to już, ale skurcze były nieregularne, co 10 min., potem po 8, po 4, potem znowu po 10... wyobraźcie sobie, że chodziłam po domu, czytałam książkę, i dopiero o 4 poszłam pod ciepły prysznic. Wtedy skurcze się nasiłiły, było kilka co 3 minuty, a potem znów po 8, po 6... obudziłam męża chyba przed 6, a on że mam poczekać, bo się jeszcze nie wyspał
i że do szpitala pojedziemy o 8 :
ale bolalo coraz mocniej, a ja oczywiście nie byłam spakowana, więc się za to zabrałam, i za jakiś czas bolało jeszcze mocniej... ostatecznie w szpitalu byliśmy okolo 7.30, miałam skurcze co 2-3 minuty i jak się okazało 5 cm rozwarcia
więc z jednej strony szkoda, bo może po przestudiowaniu takiego wątku nie miałabym żadnych wątpliwości, a z drugiej to dobrze, że miałam wątpliwości, bo gdybym pojechała do szpitala już po tych pierwszych skurczach, to pewnie by mnie połozyli, spędzilabym na porodówce parę ładnych godzin dłużej, poza tym jestem pewna, że to moje chodzenie po domu znacznie przyspieszylo poród. A urodziłam o 11.40
Pozdrawiam wszystkie oczekujące