Co do tych roznych objawowo przd, to.... U mnie organizm sie "czyscicl" :-) Tzn. mialam rowolnienie od 3 dni przed :-)
Pojechalam z tym do szpitala ( 3 dni po terminie), bo mnie strasznie brzuch od tego bolal (ale tak jelitowo tylk0, zadnych skurczy, czy czegos w tym stylu) i juz mnie zostawili. Lekarz mnie zbadal i zaczela sie saczyc krew.
Wypuscili mnie jeszcze do domku po torbe i inne rzeczy i zaczely sie skurcze...
Kurcze... ja chyba jakas dziwna jestem, bo gdyby nie to, ze kazali sie stawic w szpitalu, to ja bym z tymi skurczami sama sie nie zebrala. Bol byl taki jak przy silniejszej miesiaczce i ja bym to olala.
Nawet te bole juz takie konkretne, porodowe (dochodzily wtedy do 90) dla mnie nie byly jakies megarozpoznawalne :-)
Dopiero jak doszly do 120 :-)
Wtedy bym sie juz u nich stawila :-) (ale to bylo juz na 2 godzinki przed koncem porodu).
Odejscia wod nie da sie przeoczyc. Za duzo sie tego leje i poczatek jest bardzo wyrazny (przynajmniej u mnie byl), bo poczulam pekniecie pecherza plodowego. Bylo wyrwazne bum i polalo sie sporo :-)
Generalnie poczatku porodu (juz takiego rozkreconego bardziej) nie da sie z niczym innym pomylic :-)
Skurcze wtedy sa na tyle silne (niekoniecznie bardzo bolesne, ale dokuczliwe), ze przy kazdym trzeba przystanac i troche ciezko utrzymuje sie pozycje pionowa :-) DSamo jakos tak czlowieka zgina w pol :-)
A symptomy, ze to juz wkrotce. Moze ich w ogole nie byc :-) Albo moga byc niezbyt wyrazne (ja myslalam, ze te rozwolnienia u mnie to po andrutach wlasnej roboty, a nie na porod).
Ale sie nie przejmujcie. zdazycie na czas do szpitala.
A lezenia na patologii nie zycze nikomu. To takie durne czekanie.
Ja przez te jedna noc czulam sie bardzo nie na miejscu. Wolalabym byc w domku :-)
Pojechalam z tym do szpitala ( 3 dni po terminie), bo mnie strasznie brzuch od tego bolal (ale tak jelitowo tylk0, zadnych skurczy, czy czegos w tym stylu) i juz mnie zostawili. Lekarz mnie zbadal i zaczela sie saczyc krew.
Wypuscili mnie jeszcze do domku po torbe i inne rzeczy i zaczely sie skurcze...
Kurcze... ja chyba jakas dziwna jestem, bo gdyby nie to, ze kazali sie stawic w szpitalu, to ja bym z tymi skurczami sama sie nie zebrala. Bol byl taki jak przy silniejszej miesiaczce i ja bym to olala.
Nawet te bole juz takie konkretne, porodowe (dochodzily wtedy do 90) dla mnie nie byly jakies megarozpoznawalne :-)
Dopiero jak doszly do 120 :-)
Wtedy bym sie juz u nich stawila :-) (ale to bylo juz na 2 godzinki przed koncem porodu).
Odejscia wod nie da sie przeoczyc. Za duzo sie tego leje i poczatek jest bardzo wyrazny (przynajmniej u mnie byl), bo poczulam pekniecie pecherza plodowego. Bylo wyrwazne bum i polalo sie sporo :-)
Generalnie poczatku porodu (juz takiego rozkreconego bardziej) nie da sie z niczym innym pomylic :-)
Skurcze wtedy sa na tyle silne (niekoniecznie bardzo bolesne, ale dokuczliwe), ze przy kazdym trzeba przystanac i troche ciezko utrzymuje sie pozycje pionowa :-) DSamo jakos tak czlowieka zgina w pol :-)
A symptomy, ze to juz wkrotce. Moze ich w ogole nie byc :-) Albo moga byc niezbyt wyrazne (ja myslalam, ze te rozwolnienia u mnie to po andrutach wlasnej roboty, a nie na porod).
Ale sie nie przejmujcie. zdazycie na czas do szpitala.
A lezenia na patologii nie zycze nikomu. To takie durne czekanie.
Ja przez te jedna noc czulam sie bardzo nie na miejscu. Wolalabym byc w domku :-)