Ja nigdy nie mam na nic ochoty. Jem bułki z serem najczęściej, bo nie mam pomysłu. Mój Młody chodzi spać 21.30, a o 6 już wstaje yh. Za to śpi 2,5 godziny w dzień, a to dla mnie jedyna szansa, żeby się pouczyć albo odpocząć. Dzięki temu jakoś sobie radzę w ciągu dnia. Poza tym popołudniu chodzi do babci, a ja wtedy mam też luz. Nie lubię tego, ale nawet jak z nimi siedzę na dworze to łażą razem z babcią, a ja siedzę jak słup. To wtedy się zmywam do siebie
teściowa jest też inwazyjna, świergoli do Młodego, ciągle coś tam opowiada cieńszym niż zwykle głosem, a to źle działa na mój układ nerwowy