reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczniówki 2010 !!

Anetrix w 24 tyg. maluszek ma już ukształtowane wszystkie narządy, dlatego jest badanie połówkowe, bo sprawdzają czy wszystko dobrze się ukształtowało. Skoro wszystkie badania itp. potwierdzają, że dzidzius jest zdrowy to uważam, że lepiej pomóc donosić ciąże, niż wszystko stawiać na łut szczęścia. W końcu poto jest medycyna, żeby pomagać - kiedyś właśnie śmiertelnośc noworodków była większa, bo nie było tak zaawansowanej medycyny i to nie znaczy, że nie należy z dobrodziejstw nauki korzystać, bo w takim wypadku to poco ratować dzieci urodzone w 6-7 miesiącu skoro natura chciała inaczej i pozwoliła na szybszy poród? :confused2:A swoją drogą lekarze znając zagrożenie potrafią pomóc donosić dzieciaczka, żeby nie urodził się zbyt szybko i ja wolałabym z tego skorzystać, bo dla mnie mój dzidziuś nie jest jednym tysięcy wytworów natury, który albo przetrwa albo nie. No ale co kraj to obyczaj i co lekarz to opinia. Generalnie u nas w PL ratuje się dzieciaczki, o ile tylko to możliwe, więc na szczęście nie mieszkam za granicą, bo jakby mi tak lekarz powiedział jak Tobie, to bym mu z mężem tak nawciskała, że by zdębiał;-)No i oczywiście zmieniałbym lekarza, na takiego co ratuje, a nie zdaje się na naturę:-D Dobrze, że u ciebie się wszystko dobrze skończyło, ale ja bym nerwowo nie dała rady -z a duży stres:)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Nikki wypoczywaj ile idzie choć wiem że nie jest łatwo przy dziecku :sorry:

Agagsm zgadzam się z tobą po to to wszystko jest by pomagać nam w ciąży a nie byśmy czekały na to co zrobi natura chyba był zajeb...tego ginekologa jakby mi takie coś powiedział :crazy:

Anetrix ja brałam w 1 ciąży sporo leków od 5 tygodnia ciąży po sam koniec i mój ginekolog próbował ocalić nawet mój pęcherzyk gdzie jeszcze dziecka nie było brałam leki od tych podtrzymujących do tych na skurcze .....a córa okaz zdrowa nie wiem co to kolki i płacz dziecka nie miałam z nią żadnych problemów:no: a ginekolog robił wszystko bym donosiła ciążę bo może już bym w 5 miesiącu urodziła :cool:
tylko wam tam współczuję :sorry:
 
Moja chrzesnica niestety pod kloszem trzymana wiec nie wroze rewelacji mojej siostrze, ale to jej sprawa, zobaczymy jak to bedzie wygladac, choc siostra juz stwierdzila ze najpierw bedzie dawac dziecko na godzine, potem za tydz na 2 i tak bedzie jej sukcesywanie zwiekszac. No nie wiem czy to dobry pomysl, ja sie nie udzielam, bo dzieci nie mam, ale chyba bym tak nie zrobila.Ty masz juz doswiadczenie Yol_a, myslisz ze to dobry pomysł?

Moja kuzynka ma ten sam problem , ale na własne zyczenie. Ciężko jej było ruszyć 4 litery, żeby z małą gdzieś wyjść do dzieci, no i teraz ma problem. Mała bez mamy to nawet na 2 minuty sama nie zostanie, z dziećmi to wogule nie potrafi się bawić, po prostu kaleka życiowa. Az mi szkoda tego dziecka, ale mojej kuzynce nie przetłumaczysz, ona ma racje i koniec:wściekła/y:

!Powiedział też coś,co mrozi krew w żyłach: natura jest mądrzejsza i eliminuje słabe osobniki.

Ja usłyszałam podobny tekst w szpitalu w 6 tc., tylko lekarz powiedział, że na tym etapie ciąży, co wtedy byłam to ciąża jest nieprzewidywalna i on nie jest w stanie nic zagwarantować, i że to sprawa natury i powinnam liczyć się z każdą możliwością . Ale leki miałam normalnie przepisane i musiałam leżeć i słuchać wszystkich zaleceń pana doktora i nie byłam zostawiona sama sobie:-D

Ale, gdy zobaczyłam, ze moja ginka ma takie same nastawienie jak twój gin: zero leków, witamin, zero badań (tylko podstawowe w 5 tc) i do pracy, bo ciąża to nie choroba i nieważne ze kobieta źle się czuje, a co ma być to będzie - to zmieniłam ją na inną i jestem traktowana jak człowiek.:-D
 
Ostatnia edycja:
Wiem,wiem dziewczyny,ja też za wszelką cenę ratowałabym maluszka i cieszę się,że wszystko dobrze się u mnie skończyło.Tu na Islandii przeraża mnie ta "natura" ale niestety my-ciężarne nie mamy wyboru...zaskoczę Was jeszcze bardziej...na okręgu 50 km mamy tylko jednego ginekologa!!!Następni są dopiero w stolicy,50 km od mojego miasta,więc nie wchodzi w grę zmiana ginekologa jeśli chcę go mieć na miejscu.Poza tym nie jestem do końca przekonana czy inni mają inne metody...raczej nie.Ja rodziłam właśnie w stolicy,w Reykjaviku...17 godzin bez przerwy między skurczami.Na całe szczęście w połowie porodu dostałam znieczulenie,tzw ZOP ale dopiero wtedy,gdy już nie było ze mną kontaktu.Poza tym główka młodego do samego końca nie wstawiła się w kanał rodny co dawało obraz tzw "niewspółmierności porodowej",czyli kość łonowa była niżej niż wystająca nad spojenie główka...mimo wszystko po jakichś 20 minutach pełnego rozwarcia i braku postępu porodu myślano nad kleszczami !!! W życiu bym się na nie nie zgodziła ale na szczęście zadecydowano wreszcie,że czas zrobić cięcie cesarskie.Muszę jednak przyznac,że diagnostyka dziecka w czasie porodu jest tutaj na wysokim poziomie..od 14 godziny porodu co jakiś czas młody miał pobieraną kropelkę krwi z główki,żeby sprawdzic czy jest odpowiednio dotleniony.Suma sumarum uważam,że niepotrzebnie namęczyliśmy się oboje tyle godzin...pracowałam w Polsce w szpitalu i wiem,że już dawno miałabym zrobione cc.Nie mogę jechac do Polski na poród,więc pozostaje mi miec nadzieję,że tym razem będzie lepiej :)
 
Hej Dziewczynki :-)
Pogoda u nas do bani, głowa mi pęka, Oliś ma cały czas biegunkę od antybiotyków, nie nadążam prać ciuchów po nim i generalnie najchętniej bym wszystko rzuciła w cholerę i poszła spać :sorry2: Zmęczona jestem jak nie wiem o co, a o spaniu w ciągu dnia to ja przy Olisiu mogę zapomnieć :sorry2:
 
Wiem,wiem dziewczyny,ja też za wszelką cenę ratowałabym maluszka i cieszę się,że wszystko dobrze się u mnie skończyło.Tu na Islandii przeraża mnie ta "natura" ale niestety my-ciężarne nie mamy wyboru...zaskoczę Was jeszcze bardziej...na okręgu 50 km mamy tylko jednego ginekologa!!!Następni są dopiero w stolicy,50 km od mojego miasta,więc nie wchodzi w grę zmiana ginekologa jeśli chcę go mieć na miejscu.Poza tym nie jestem do końca przekonana czy inni mają inne metody...raczej nie.Ja rodziłam właśnie w stolicy,w Reykjaviku...17 godzin bez przerwy między skurczami.Na całe szczęście w połowie porodu dostałam znieczulenie,tzw ZOP ale dopiero wtedy,gdy już nie było ze mną kontaktu.Poza tym główka młodego do samego końca nie wstawiła się w kanał rodny co dawało obraz tzw "niewspółmierności porodowej",czyli kość łonowa była niżej niż wystająca nad spojenie główka...mimo wszystko po jakichś 20 minutach pełnego rozwarcia i braku postępu porodu myślano nad kleszczami !!! W życiu bym się na nie nie zgodziła ale na szczęście zadecydowano wreszcie,że czas zrobić cięcie cesarskie.Muszę jednak przyznac,że diagnostyka dziecka w czasie porodu jest tutaj na wysokim poziomie..od 14 godziny porodu co jakiś czas młody miał pobieraną kropelkę krwi z główki,żeby sprawdzic czy jest odpowiednio dotleniony.Suma sumarum uważam,że niepotrzebnie namęczyliśmy się oboje tyle godzin...pracowałam w Polsce w szpitalu i wiem,że już dawno miałabym zrobione cc.Nie mogę jechac do Polski na poród,więc pozostaje mi miec nadzieję,że tym razem będzie lepiej :)
Anetrix napewno bedzie lepiej :tak:
 
reklama
Może ponownie zabrzmię niepopularnie ale nasunęło mi się... Zaznaczam, żeby było jasne - absolutnie nie popieram opcji jak się coś dzieje to zobaczymy co natura nam przyniesie. Trzeba interweniować - jeśli trzeba - to oczywiste!
Natomiast - wydaje mi się, że my jako polacy mamy w naturze uwielbienie do leczenia się. Na wszystko tabeltki i gabinet. Niepopularne jest bycie zdrowym. Już w gimnazjum każda uczennica na miesiączkę czy ból głowy używa tabletek i oczywiste nie ćwiczy na wf. Narzekać jest popularne i społecznie dopuszczalne. Ktoś kto nie narzeka jest traktowany podejrzliwie.
Oczywiście, że ciąża to nie choroba i na ile może nam się wydać absuradlny model wielu krajów - dzieki forumowiczkom wiem jak jest poza Polska - to fakt, że co dwa tyg w innym kraju nie ma się USG czy badania ginekologicznego to tak jest i wcale to nie znaczy, że w innych krajach jest większa umieralność lub poronien.
No coby nie było o Białorusi czy Ukrainie z całym szacunkiem tu żadna nie pisze tylko o krajach lepiej rozwiniętych - czy szybciej - aby nie było obrazy niż Polska.

To taka niedzielna refleksja, zrozumiem jeśli się nie spodoba :-)
 
Do góry