Ja w ogóle z ludźmi nie dyskutuję, tylko podchodzę pod drzwi laboratorium i mówię tym pielęgniarkom, że jestem w ciąży i wchodzę, w sklepie to samo, podchodzę do kasy i mówię-proszę mnie obsłużyć, bo jestem w ciąży.
U nas nie, ostatnio zdyszany 40 latek podbiegł i ustawił się przedemną tłumacząc że miał zajętą kolejkę a był w aptece, ja na to że jestem w ciąży i należy mi się bez kolejki, udał że nie słyszy.
Za to w sklepie kolejka ze 20 osób, stoję sobie grzecznie bo kupę emerytów więc zaraz by się krzyk podniósł, a dwie Panie w średnim wieku mówią do ekspedientki: proszę policzyć teraz tą Pania, chyba wszyscy widzą żę jest w ciąży.
Cisza jak makiem zasiał nikt nie próbował protestować. Niespodzianki się zdarzają.:-):-):-)