Witam!
A u mnie słoneczko! Co prawda za chmurami i tylko co jakiś czas jest nieco jaśniej niż zwykle, ale zawsze to coś.
Wczoraj wieczorem byliśmy z mężem i znajomymi na koncercie. Całe szczęście niedaleko domu i autem, bo w międzyczasie była emergency jazda do domu - młoda się znarowiła i płakała tak, że babcia cokolwiek nie próbowała, nie mogła jej uspokoić. Co ciekawe, jak położyłam ją do łóżeczka tak jak zwykle ją usypiam, to zaraz zaczęły się oczka zamykać, tylko chlipała jeszcze po tym płaczu. Analizując sytuację doszłam do prawdopodobnej przyczyny zamieszania - jak karmiłam młodą przed wyjściem, to mi przy cycu zasnęła (rzadko się u nas to zdarza), więc nie chcąc jej budzić, położyłam od razu do łóżeczka. I to był błąd, bo nie wzięłam jej do odbicia, i właśnie po naszym wyjściu odbiło jej się przez sen, ulało i się zbudziła i w płacz. A że nie było mamusinej ręki, to już rozpacz. W każdym razie najważniejsze, że się uspokoiła i zasnęła ponownie, a my wróciliśmy na koncert.
Muszę przyznać, że bawiłam się dobrze i nawet poprzytulałam się trochę do męża jak za dawnych czasów, ale... myśli uciekały do domu, czy wszystko w porządku itp.
A teraz... mąż odsypia, młoda po drugim śniadanku też w kimę jeszcze poszła i taki spokój w domku.
Remont wczorajszy przebiegł w miarę sprawnie, tylko łazienkę całą do sprzątania miałam, no ale to było do przewidzenia. Przynajmniej piony kanalizacyjne już są nowe - jedna rzecz z głowy.
Teraz myślę o zrobieniu ładnie łazienki (bo mamy tak częściowo rozkutą tu i ówdzie), ale to na pewno nie w tym roku, i raczej nie w przyszłym... ale kiedyś się zrobi.
O, pan mąż się zbudził, to zmykam póki co. Miłego dnia i słoneczka wszystkim życzę!
edit:
ASIAX, trzymam kciuki, by u Mikiego nie było nic poważniejszego i żeby Ciebie nie rozłożyło.