Mała pospała dzisiaj ładnie, od 20.20 do 6.00, ten katarek musi ją strasznie męczyć. Tylko jak nigdy budzi się z płaczem, bo nosek ma zatkany zupełnie :-(
Mamie wysłałam wczoraj ostatnie zdjęcia Emi z komentarzem, że więcej nie będzie, musi poczekać na inne wnusie i że moja rodzina nie ma już ochoty na jakiekolwiek kontakty z jej rodziną.
Sylwia, strasznie się cieszę, że jesteście już na swoim :-) Teraz powinno już być tylko lepiej :-) I buziaki dla Olinka od ciotki ;-)
Agniechak, zobacz kochana ile już stron naprodukowałyśmy :-) ktoś powinien to chyba opracować i wydać książkę dla młodych mam, założę się że byłaby lepsza niż te wszystkie poradniki razem wzięte
Pasibrzuch - Napisz jej, że dobrze że Ci majątku nie przepisze to przynajmniej będzie miała na psychiatrę żeby jej klepki ponastawiał bo szwankują...
Pumpkin, rozwalasz mnie
Ivi, cieszę się że bioderka są ok :-)
Minnie[/B], czasami trzeba stosować metody wykluczające, czyli: czy dziecko nie głodne, nie zsikane, nie spocone, a może to bączki...?
Polecam Ci książkę Tracy Hogg, u nas było to samo, dziewczyny pewnie pamiętają, jak prosiłam je już desperacko o pomoc, bo też miałam ochotę rzucić małą na łóżko i wyjść. A teraz mam dziecko cud miód :-)
EviG, smoczek nie jest tak straszny. Ja też się zapierałam i za żadne skarby go nie chciała, ale wyszło inaczej, wyszłam z założenia, że smoczek jest lepszy niż rączki w buzi. Mała zasypiała ze smoczkiem, a potem sama wypluwała. A teraz sukces! Od jakiegoś tygodnia-dwóch w ogóle już nie chce smoczka sama z siebie (obowiązuje już tylko na spacerach) i zasypia sama ładnie w łóżeczku :-)
Nadineczka, my kota niestety uspaliśmy w grudniu i dobrze, bo teraz nie wyobrażam go sobie w domu. Tyle, że nasz był agresywny, drapał i gryzł, potrafił w nocy ot tak zaatakować nogę wystającą z łóżka. Za to pies do rany przyłóż, zakochał się w małej. Zazwyczaj chodzę na spacery z wózkiem i psem, ale czasami musimy z Emi wyjść same (np. do przychodni) i serce mi się wtedy kraje, jak słyszę lament mojego psa :-( wtedy wracam po sunię i zapytalam znowu na 3 piętro z dzieckiem na rękach, biorę psa i na spacer
szkoda tylko, że moja waga tego latania po piętrach jeszcze nie widzi
Morka, przeczytałam Twojego posta i roześmiałam się
kto by pomyślał, wstrętne śpiochy tak potrafią skomplikować sprawy