Ja jestem po ciąży pozamacicznej. Dodatkowo ta ciąża jest z tego samego jajnika i jajowodu więc sprawdzenie czy jest w macicy to był dla mnie priorytet. Potem po prostu niefajne zdarzenia - to, że pęcherzyk nie taki, że brak zarodka, potem że brak serduszka. Teraz miałam mieć już 4 tygodnie przerwy, ale ze względu na NIFTY i upewnienie się, że zarodek nadal żyje bo nie mam w sumie jak inaczej tego sprawdzić (a niemniej szkoda wywalić 2500zł na darmo) to się umówiłam - to będzie ok. 2.5 tygodnia od ostatniego USG. Ginekologa mam co 3-4 tygodnie, ale on nie robi USG
Na wstępie zaznaczę, że kompletnie nie interesuje mnie jak ktoś inny karmi więc będę mówiła tylko o sobie.
Zaraz po maturze chciałam iść na medycynę, ale z osobistych względów nie zrobiłam tego. Mimo to zainteresowania nadal pozostały i mój dom jest pełen książek typowo medycznych, dla studentów czy lekarzy. Swego czasu moje zainteresowanie ciąża, porodem i karmieniem przeszło w bycie promotorką karmienia piersią i chęć zastania doula ale na chęciach zostało.
Podsumowując statystyki mówią, że tylko ok. 3% kobiet na całym świecie nie może karmić piersią. Są to kobiety po pełnej mastektomii, zakażone HIV czy AIDS, przyjmujące silne leki np. w chorobie nowotworowej. Mam to szczęście, że na ten moment nie jestem żadną z tych kobiet. Kobiety karmią w Afryce, w czasie wojen czy karmiły w obozie Auschwitz.
Mam to szczęście, że mieszkam w dużym mieście, stolicy i dzięki temu mam na wyciągnięcie ręki nie tylko CDL (certyfikowany doradca laktacyjny), ale też IBCLC (Międzynarodowi Dyplomowani Konsultanci Laktacyjni – International Board Certified Lactation Consultant).
W świecie ssaków, jeżeli matka/dziecko nie są chore nikt nie dokarmia dziecka innym pokarmem, ale też nikt nie daje mu smoczka, butelki czy nie mówi, że ma spać w łóżeczku w innym pomieszczeniu. Akurat okociła mi się interwencyjna kotka i mogę od 1 dnia obserwować jak to wygląda "naturalnie". Kiedy nikt nie przeszkadza, nikt nie mówi "co ty tak tylko leżysz" itp.
Każde z moich żywych dzieci karmiłam plus minus do 3 roku życia. Nie mówię, że nie mieliśmy problemów. Jednemu trzeba było podciąć wędzidełko, drugie swego czasu przez miesiąc przybrało tyle co nic. Na szczęście za każdym razem od razu udawałam się do naszej pediatry IBCLC i problem został rozwiązywany bez potrzeby dawania MM.
Ja karmię piersią na żądanie, śpię z dziećmi, nie używam żadnych butelek, smoczków itp. Bardzo dbam w pierwszych 6 tygodniach o prawidłowy odruch ssania - traktuję połóg tak ja jego łacińska nazwa czyli do leżenia, odpoczywania, nie biegam za obiadami, za sprzątaniem - moje dzieci mają też ojca, są pomoce domowe. Noworodek i ja jesteśmy najważniejsi.
Wracając do głównego pytania - jeżeli nagle okaże się, że mam HIV, albo umrę przy porodzie to oczywiście, że nie będzie wyboru i mój mąż (ze mną) wybierze najlepsze pod względem składu mleko modyfikowane z dodatkiem mleka krowiego i jakoś to przeżyjemy bo nie będziemy przecież głodzić dziecka. A mam nadzieję, że taki sytuacje nas nie spotkają.
Nie boję się prowadzić ciąży na NFZ. Tak jak pisałam prowadzę ją w przychodni szpitala położniczego którego rozważam jeżeli tfu, tfu coś się stanie nie tak np. będę musiała leżeć na patologii ciąży, urodzę przed 32 tygodniem ciąży. Szpital ma III stopień referencyjności, posiada najlepszych specjalistów w tej dziedzinie. Lekarze, który pracują w tym szpitalu mają same dobre opinie na znany lekarz. Dostają nagrody (chwalą się tym na swoim fanpage na fejsie wiec każdy może wejść zobaczyć szpital to Centrum Medyczne "Żelazna" Szpital Specjalistyczny św. Zofii). Ci sami lekarze mając prywatną praktykę biorą nawet 400zł za wizytę. Byłam na razie na jednej wizycie i czułam się normalnie zaopiekowania. Szpital miałam okazję już poznać przy spędzeniu nam 8 dni z powodu ciąży pozamacicznej - spotkałam się z mega dobrocią, wsparciem. Każdy poświęcał mi tyle czasu ile trzeba. Psycholog chyba 1.5h (nie wiem nie liczyłam)
Dla mnie to jest dodatkowe wsparcie. Nie wiem jak w innych miastach, ale w Warszawie, w szpitalach mega obleganych, a taki jest ten zawsze inaczej na IP patrzą kiedy na pytanie "lekarz prowadzący" podajesz "ich" lekarza. Dla bezpieczeństwa na pewno jeszcze wykupię tam położną o ile któraś się zgodzi (31.12 to nie jest udany termin).
Dla mnie robienie USG na każdej wizycie to nie jest żaden wyznacznik bo ja i tak ufam tylko jednemu lekarzowi w Polsce jeżeli chodzi o USG (jak kogoś interesuje dr. Roszkowski) i tak będę chodziła do niego na prenatalne i tak. A lux med, szpital Medicover (to ważne, bo co innego prowadzenie w placówce co innego w szpitalu) to są dla mnie tak naprawdę dodatki (choć lekarza w Medi mam też cudownego, poznałam go na NFZ przy porodzie córki i nigdy w życiu nie spotkałam się z taką dobrocią nawet płacąc 500zł, to nie pieniądze zawsze są wyznacznikiem)
Nie wiem jak z Sanco - ale NIFTY pisze, że po 10tc i dodatkowo raczej dla szczupłych. Jak się ma ciut wyższą wagę to lepiej później.
Dla mnie wychowywanie chłopca jest dużo, dużo łatwiejsze niż dziewczynki. No i jednak ja mam większych stres. Dziewczynki w Polsce mają przerąbane.
Może jakieś naczynko pękło? Używasz jakiś leków dopochwowych? Seks w sumie mógł być nawet jakiś czas temu i też dopiero "wyleciało". Nie mniej każde plamienie masz prawo skonsultować na izbie przyjęć szpitala położniczego
Bosko!