Cześć dziewczyny!
Baaardzo długo zastanawiałam się czy do Was dołączyć choć podczytuję Was od... miesiąca!
Nie mam zbyt dobrych doświadczeń i bałam się ponownie angażować w wątki.
Obecnie jestem 7t5d, równo tydzień temu byłam na wizycie i w 6t5d zobaczyłam zarodek i bijącym serduszkiem 110 uderzeń na minutę i już świruję, że pewnie mało
Jestem po dwóch stratach. W zeszłym roku poroniłam dwa razy - w obu przypadkach puste jajo płodowe. Więc jak widać jest ono niestety możliwe więcej niż raz
Bardzo ciężko to zniosłam i potrzebowałam psychoterapii. Widok zarodka, a już w ogóle bijącego serduszka, był dla mnie najwspanialszy na świecie i wprost nie mogłam w to uwierzyć. Nadal nie mogę i boję się cieszyć.
Po swoich doświadczeniach zrobiliśmy z mężem badania i wyszło u mnie - mutacja MTHFR i PAI1 heterozygotyczne.
Obecnie jestem na duphastonie, acardzie i heparynie. Termin z USG na 6 stycznia.
Pozdrawiam z Wrocławia.
PS A dziewczynie, która ma trzy pęcherzyki chciałam powiedzieć żeby się nie martwiła, bo mój mąż mówi, że przy ciążach mnogich zarodki mogą pojawić się znacznie później niż przy pojedynczych :*